-Będziesz mnie budziła telefonem już zawsze?- zapytał Beau zaspanym głosem.
-Mam problem- odpowiedziałam patrząc na niebo za oknem. Zdążyło ściemnieć.
-Domyślam się- warknął- Ale żeby tak z rana, wieczoru?- parsknął śmiechem chcąc podkreślić różnice czasu między nami.
Nie służyła mi. Cały dzień byłam ospała i nieogarnięta.
-Mów- wiedziałam, że gdyby był obok mnie, dostałabym w ramię z delikatnej piąstki- Słyszę po głosie, że coś cię męczy.
-Zacznijmy od tego, że byłam na imprezie- westchnęłam.
-Vanessa Fleur i impreza?!- krzyknął. Odsunęłam telefon na bezpieczną odległość od ucha- Musimy powiedzieć Dorothy! Ucieszy się, że wyszłaś do ludzi!
-Daj spokój- jęknęłam- Dory est u rodziny, a wiesz jak za nimi tęskniła. Pewnie poświęca im każdą chwilę.
Na linii zapanowała chwilowa cisza. Brooks zastanawiał się nad tym co powiedziałam.
-Tak, chyba tak- potwierdził- Mów co się stało na tej imprezie.
-A więc, w skrócie: Ashton całował się z Mali Koa- westchnęłam. Ciężko przeszło mi to przez gardło.
-Mali co?
-Koa. Siostra Calum'a- wyjaśniłam- Opowiadałam ci o niej.
Jęknął do telefonu ziewając.
-Powiedzmy, że pamiętam. Tym Ashton'em?
-Tym- podeszłam do ubogo wypełnionej lodówki.
-Jak się czujesz? Poczułaś ukłucie w sercu?- zapytał sarkastycznie.
-Było mi przykro i się upiłam- wyciągnęłam na blat jedno jajko- Chociaż, nie wiem czy było mi przykro. Nie pamiętam. Obudziłam się z jakimś kolesiem z łóżku.
Wyciągnęłam resztę składników. Chciałam zrobić naleśnika z otrębami.
-Uprawiałaś swój pierwszy seks z kimś kogo nie znasz?- zapytał poważnie.
-Nie, do niczego nie doszło- uspokoiłam się- Po za tym, poznałam Jai'a wcześniej bo pomógł mi z bagażem. Jest spoko.
-Jai?
-Tak- zaczęłam szykować jedzenie- W każdym razie, prócz tego, że Ashton i Mali się lizali, to jutro idę się spotkać ze starym sqad'em- parsknął śmiechem, ale za chwilę spoważniał.
-Myślisz, że to dobry pomysł?
-Nie wiem- westchnęłam- I tak pójdę, ale strasznie się denerwuje. Z drugiej strony, przecież liczyłam się z tym, że Ash może mieć dziewczynę.
-Myślałem, że już ci przeszło jeśli o niego chodzi- jego głos był stłumiony. Pewnie mówił w poduszkę- Jeśli masz płakać kolejne dwa lata, to wracaj do Londynu.
-Przeszło- obróciłam naleśniki na patelni- Chyba po prostu byłam w szoku. Nie spodziewałam się, że akurat ona. W końcu, na imprezie był też jej były chłopak.
-Płakałaś?
-Nie, nie przypominam sobie- stwierdziłam.
-Oby tak zostało. Musisz mnie o wszystkim informować.
-Wiem- przełożyłam naleśnika na drugą stronę- Jak u ciebie? Działo się coś ciekawego?
-Przeleciałem wczoraj fajną dziewczynę- w jego głosie można było dosłyszeć dumę- Brunetka, dość niska- uprzedził moje pytanie.
-Wiesz jak miała na imię?- włożyłam do buzi jedzenie.
-Clara- zawahał się- albo Tamara.
-Ładnie- stwierdziłam.
Nigdy nie pochwalałam takiego podejścia do dziewczyn, a Beau często bywał dupkiem. Właśnie dlatego nasza znajomość na samym początku nie wydawała się dobrym pomysłem. Nie było po co go pouczać bo nic sobie z tego nie robił.
-Poderwałem ją na numer siedem.
-To ten gdzie udajesz, że jesteś załamany po ostatnim rozstaniu?- zapytałam dla pewności.
-Dokładnie- odrzekł.
W tle usłyszałam cichy głos.
-Kto dzwoni?- zapytała Clara/Tamara.
-Nikt ważny kochanie- powiedział z chrypką- Nie kontaktuj się ze mną już nigdy Steph!- krzyknął do telefonu.
-Co?- zaśmiałam się.
-Nie kontaktuj się S-T-E-P-H-A-N-I-E!
Rozłączył się, a ja wybuchłam śmiechem. Beau był niemożliwy.
Kiedy skończyłam jeść postanowiłam po raz pierwszy odwiedzić mój stary pokój. Dużo mnie to kosztowało by był wręcz nietknięty. Nacisnęłam na brudną klamkę i popchnęłam drzwi.
Przejechałam wzrokiem po każdej rzeczy w pomieszczeniu. Właściwie większość pokoju była skompletowana. Brakowało tylko ubrać w szafie i ktoś mógłby się wprowadzić.
Przeszłam się powoli po wyblakłym dywanie. Poczułam ból w okolicach klatki piersiowej kiedy zobaczyłam plakaty na ścianie. Były przyklejone obok siebie w idealnych odległościach. Idole znaczyli dla mnie strasznie dużo.
Jeśli kiedykolwiek stracicie w życiu wszystko co dla was ważne, pamiętajcie, że muzyka której słuchaliście pozostanie. Możecie do niej wrócić, ale ostrzegam- wywołuje masę wspomnień.
Nigdy nie byłam na koncercie Green Day mimo, że bardzo tego chciałam. Zazwyczaj kiedy mieli swoje show, stałam przy arenie i po prostu słuchałam ich popisów.
Przejechałam dłonią po plakatach ściągając warstwę kurzu. Pomiędzy nimi trafiłam na moje zdjęcie z przyjaciółmi. Razem z moim chłopakiem, Calum'em i Margo, byliśmy dla plaży. Chłopcy wzięli nas na barana, a my pocałowałyśmy ich policzki. Ashton był szczęśliwy. Ja też. Cieszyłam się jego obecnością jak zawsze.
Odwróciłam głowę.
Tego zdjęcia nie powinno tu być. Nie teraz.
Chciałam kontynuować, ale zaprzestałam gdy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam. Nie pofatygowałam się nawet, aby spojrzeć przez wizjer.
Przede mną stał dorosły mężczyzna. Miał granatową koszulkę która idealnie opinała się na jego klatce piersiowej. Był wysoki, a jasne włosy dobrze wyglądały przy błękitnych oczach.
-Pocałuj mnie Vanesso- powiedział Luke. Zamurowało mnie.
-Co?- nie widziałam się z nim przez parę długich lat.
-Mam plan- wszedł do domu jakby był u siebie- W ogólnie, fajnie, że wróciłaś.
I jak? Jak myślicie co stanie się później?
Ala xx
CZYTASZ
We are the kings and queens/A.I
RandomKONTYNUACJA ,,CROWN DOESN'T MAKE A QUEEN/A.I"! Okładka wykonana przez @dianaa_98 Minęły cztery lata. Cztery lata odkąd Ashton i Vanessa zakończyli swój związek, a ona wyjechała do Londynu. Irwinowi długo zajęło pogodzenie się z jej brakiem. Oboje do...