Rozdział I - "Moja historia" cz. I

1.4K 118 2
                                    

Kiedy wyszliśmy przed kawiarenkę, naszym oczom ukazał się oto taki widok. Kastiel trzymał w ramionach jakąś dziewczynę o fioletowych włosach i mierzył wzrokiem umięśnionego blondyna, ubranego w fioletową koszulę, zarzuconą na pomarańczową koszulkę. Przekrzywiłam głowę, zastanawiając się, skąd znałam tego chłopaka. Po chwili mnie olśniło.

-Dake? - zapytałam, ale za chwilę tego pożałowałam. Zakryłam usta dłonią, modląc się w duchu, aby chłopak tego nie usłyszał. Niestety, tak się nie stało. Na mój widok rozpromienił się jeszcze bardziej. Zupełnie stracił zainteresowanie Kastielem, który wypalał dziurę w jego plecach. Zrobiłam kilka kroków w tył, wprost w ramiona Lysandra. Chłopak też nie był zadowolony z widoku Dakoty. Blondyn uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko. Myślałam, że zejdę na środku chodnika. Myślałam, że chłopak mieszka w Australii i nie zapuszcza się w takie tereny, jak nasze miasto. W San Francisco widziałam go tylko raz, kiedy jego wujek zastępował naszą nauczycielkę baletu. To właśnie z jego winy musiałam przestać tańczyć. To on źle mnie chwycił, przez co poważnie złamałam nogę.

Jednak mimo wszystko musiałam przyznać, że wyprzystojniał. Kiedy go ostatnio widziałam, był chudym trzynastolatkiem z pryszczami.

-Wciąż tańczysz? - zapytał, zwracając na siebie moją uwagę. Ponownie spięłam wszystkie mięśnie, kiedy dotarł do mnie sens jego słów. Cieszyłam się, że Lysander był obok.

-Sądziłem, że po naszej ostatniej rozmowie, dałeś sobie spokój – powiedział śmiertelnie opanowany, czym wzbudził we mnie strach. To był bardzo specyficzny chichot losu. Miałam wrażenie, że im bardziej chciałam zapomnieć o Dake'u, tym częściej on się pojawiał.

-Ale z tego, co wiem, nasza ostatnia rozmowa nie była o Natalie – powiedział, chwytając mnie za nadgarstek i wyrywając z ramion Lysandra. Przyciągnął mnie do siebie i objął w talii.

-Cztery lata temu byłaś ode mnie wyższa i miałaś na sobie tą śliczną, czerwoną spódniczkę.

-To jest tutu, idioto – mruknęłam, odpychając się od niego, jednak to też nie poskutkowało. Z całej siły wbiłam mu obcas w nogę. Dopiero wtedy mnie puścił, a na jego idealnej twarzy pojawił się grymas bólu. Popchnęłam go z całej siły. Chłopak się zatoczył i wylądował tyłkiem w kałuży na chodniku. Kastiel wybuchnął śmiechem. Podeszłam do Dake'a, krzyżując ręce na piersi.

-Cztery lata temu byłeś pryszczatym nastolatkiem, który bez przygotowania, chciał się zachowywać jak prawdziwy tancerz. Nie wiem, dlaczego twój wujek ci na to pozwolił, ale miał szczęście, że mój tata nie podał go do sądu. Dake, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co wtedy narobiłeś?

Chłopak patrzył na mnie z pożądaniem w oczach i w ogóle nie docierało do niego to, co mówiłam. Byłam dla niego niedostępnym celem. Zrezygnowana machnęłam tylko ręką.

-Nie wiem, co miałaś na myśli, mówiąc, czy on zdaje sobie sprawę z tego, co narobił, ale będziesz musiała mi to wytłumaczyć – Kastiel otworzył drzwi i ponownie weszliśmy do środka, ignorując ciekawskich gapiów, którzy zgromadzili się na chodniku.

Właśnie tego chciałam uniknąć za wszelką cenę. Wróciliśmy do stolika. Dziewczyna, która siedziała obok Kastiela, okazała się być jego dziewczyną. Podałyśmy sobie rękę przez stół. Wzięłam zimny kubek do ręki i patrzyłam na brązowy płyn.

Do kawiarenki weszli za nami inni ludzie, zapewne ciekawi tego, kim byłam. Nie było to duże miasto, więc wcale by mnie to nie zdziwiło, gdyby za wszelką cenę chcieli się dowiedzieć wszystkiego na mój temat.

-Skąd znasz tego idiotę? - po chwili pełnego napięcia milczenia, Kastiel postanowił rozpocząć ten niewygodny temat. Zignorowałam go. Jedyne, co mogłam mu teraz powiedzieć, to żeby dał mi spokój. Pewne rzeczy z mojej przeszłości, zostały pogrzebane na ostatnim pogrzebie, w jakim uczestniczyłam. Nie miałam zamiaru ich odkopywać.

Ale z drugiej strony rozmowa z najlepszymi przyjaciółmi (i dodatkowym elementem w dodatku Suśki), mogła być balsamem dla mojej duszy. Dyskretnie rozejrzałam się po wypełniającej sali i kelnerce, która chodziła od stolika do stolika, spisując zamówienia.

-No dobra. Wszystko wam wyjaśnię, ale nie tutaj.

Dopiłam kawę i poczekałam, aż Kastiel z Lysandrem skończą swoje ciastka. Sucrette próbowała zagaić rozmowę, jednak zdawkowo odpowiadałam na jej pytania. Kiedy jeszcze pisaliśmy do siebie listy, mój kuzyn trochę mi o niej opowiadał. Pisał, że jest płaską deską, cały czas wpadającą w różnego rodzaju kłopoty. Znana była też z tego, że była zbyt ciekawska nowych osób i zawsze musiała sprawdzić wszystko na ich temat. Nie byłam pewna, co takiego sprawiło, że oddał jej swoje serce, ale nie mnie było to oceniać. Życzyłam im jak najlepiej.

Kiedy weszliśmy do domu, powitał nas Demon. Odgoniłam owczarka francuskiego, który zaczął po mnie skakać, drapiąc moje nogi. Przeszliśmy do salonu, gdzie opadłam na ulubiony fotel Kastiela. Stanął nade mną, żądając mojego natychmiastowego przeniesienia się na kanapę. Wskazałam na jego czerwoną bluzkę z Winged Skull.

-Przeniosę się tylko pod warunkiem, że dasz mi jedną koszulkę z tą kapelą.

-Kup sobie – mruknął, jednak wciąż nade mną stał. Nie miałam ochoty się stąd ruszać. W końcu zajął miejsce obok Lysandra, a Suś zaczęła bawić się z Demonem.

-No dobra, ale obiecajcie mi, że to, co wam teraz opowiem, nie wyjdzie poza granicę tego salonu.

Chłopcy rzucili szybkie spojrzenie w stronę fioletowowłosej, która nie zwracała na mnie żadnej uwagi.

Wzięłam głęboki wdech.

-Dake jest powodem, przez który musiałam rzucić taniec.

You're the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz