-Ale czemu nie? - Lysander przyglądał mi się srogim wzrokiem i odsunął mi krzesło od ławki. Usiadłam, dalej mając na niego focha.
-Posłuchaj mnie Natalie. Ja wiem, że bardzo chcesz wrócić do tańca, ale pomyśl o ewentualnych konsekwencjach swojej decyzji. Znowu chcesz utknąć w szpitalu, ponieważ odezwała się twoja kontuzja.
-No nie, ale...
-Chcesz sprowadzić Kastielowi rodziców na głowę za to, że cię nie dopilnował?
-Ale...
W tym momencie do klasy wszedł pan Farazowski, więc szybko musiałam się stamtąd zmyć. Zwinnie wymieniłam się z nauczycielem i pobiegłam na pierwsze piętro, gdzie moja klasa czekała na panią Delanay. Mieliśmy mieć lekcję wychowawczą, więc miałam jakieś czterdzieści pięć minut spokoju. Nauczycielka zazwyczaj nie zwracała na mnie uwagi, no, chyba że potrzebowała czegoś z biblioteki.
Oparłam się o parapet i wyciągnęłam z torebki książkę. Do końca zostało mi tylko kilka stron, ale brak czasu powodował, że za nic nie mogłam jej skończyć. A z każdym tygodniem stosik „do przeczytania" robił się coraz większy.
-Co tam czytasz? - zanim zdążyłam zareagować, Kentin wyrwał mi książkę. Cierpliwie poczekałam, aż przyjrzy się okładce, przeczyta opis z tyłu, ZAMKNIE JĄ BEZ ZAZNACZENIA STRONY, GDZIE SKOŃCZYŁAM CZYTAĆ, a potem mi odda.
-Nie nudzi cię to?
Usilnie starałam się przypomnieć, gdzie skończyłam czytać, jednak w końcu dałam sobie siana i poczekałam z nerwowym kartkowaniem do czasu, aż wejdziemy do klasy. Chciałam pstryknąć Kentina w nos, jednak zdążył złapać moją rękę.
-Lepsze niż narkotyk – wyrwałam mu dłoń i przytuliłam do siebie książkę. -Patrzysz na kawałek drewna, na którym nadrukowane są literki i masz niezwykłe halucynacje. To jest bardzo rzadka choroba, a ty i tak powiesz, że „tylko czytam".
Przez chwilę tylko na mnie patrzył, po czym przyłożył mi dłoń do czoła.
-Nie masz gorączki, a zachowujesz się jak Nataniel – kiedy to mówił, w jego zielonych oczach błysnęła iskierka irytacji.
Osiągnęłam swój cel i pstryknęłam go w nos.
-To źle?
Już miał mi coś odpowiedzieć, jednak na schodach usłyszeliśmy kroki. Pani Delanay przyszła spóźniona o całe dziesięć minut, przez co była zirytowana. Cicho weszliśmy do sali i nikt nawet nie próbował się odezwać.
Mówiła coś o jakimś szkolnym wydarzeniu, ale słuchałam jednym uchem. Skończyłam książkę, która ku mojej rozpaczy miała zakończenie otwarte, więc przez całą lekcję starałam się wymyślić końcówkę, która by mi odpowiadała. Od czasu do czasu kiwałam głową na znak, rozmyślam nad słowami pani Delanay. Melania doskonale wiedziała, że nie słuchałam, ale na szczęście mnie nie wsypała.
Po lekcji zeszłyśmy do szafek.
-Byłaś dziś bardziej zamyślona niż zwykle. Czy wszystko w porządku?
Zacisnęłam usta w wąską kreskę i wyjęłam z szafki książki do matematyki.
-Wiesz, jak bardzo chcę tańczyć?
Spojrzała na mnie pytająco. No tak. Nie mówiłam jej o tym, że uwielbiam tańczyć ponad życie. Westchnęłam i poszłyśmy w stronę dziedzińca.
-Tańczyłam balet, który skończył się kontuzją i przekreślił moje marzenia o zostaniu primabaleriną. Teraz chciałam stworzyć grupę cheerleaderek, ale większość osób, które mnie znają, są przeciw temu pomysłowi.
CZYTASZ
You're the one
Fiksi PenggemarPo wypadku, który miałam w wieku trzynastu lat, miałam już nigdy nie zatańczyć. Po złamanym sercu, miałam już nigdy nie pokochać nikogo. Po znalezieniu szczątek mojej dawnej pozytywki, miałam już nie mieć spokojnego życia. Jednak los lubi płatać n...