-Żyjesz. Jesteś w głębokim śnie – kobieta ponownie pojawiła się obok mnie. Wrzasnęłam, przyciskając rękę do miejsca, gdzie było serce.
-Chcesz spowodować u mnie zawał? - krzyknęłam, wstając. Blondynka posłała mi surowe spojrzenie i skrzyżowała ręce na piersi. Miała na sobie czerwoną garsonkę.
-Nie. Chciałabym, żebyś mnie w końcu posłuchała.
-Czego właściwie ode mnie chcesz? I co się tutaj dzieje. Dlaczego nie jestem...tam? - zapytałam, wskazując na ciało.
-Dasz mi dokończyć? - zamilkłam, chociaż na usta cisnęło mi się tysiące pytań. Spięła włosy w niedbałego koka. -Chciałam ci coś pokazać. Chodź.
Wyciągnęła rękę w moją stronę. Niechętnie ją chwyciłam i zeszłyśmy na dół.
Otworzyła drzwi do pokoju Kassa, jednak zamiast zobaczyć zagracony pokój, moim oczom ukazała się karetka, policja i rozbite, czerwone BMW. Po chwili doszły do tego dźwięki syren.
-Natalie! - zobaczyłam Kastiela, który biegł do miejsca wypadku. W ostatniej chwili złapał go Lysander. Przełknęłam ślinę i podeszłam trochę bliżej. Funkcjonariusze zamykali właśnie czarny worek, z martwym ciałem w środku.
-N-nie widziałem jej! P-przysięgam! O-na w-wyszła tak nagle i... -w karetce siedział mężczyzna, który plótł bez ładu i składu. Skoro to był kierowca auta, to w tym worku musiało być...
-O Boże – w jednej chwili zrobiło mi się słabo. Przyłożyłam rękę do ust i pobiegłam za najbliższe krzaki, zwracając cały obiad.
Otarłam usta i ponownie patrzyłam na całą scenę. Kastiel opadł na kolana i płakał. Po raz pierwszy w życiu widziałam jego łzy. Lysander siedział obok niego i od czasu do czasu też ocierał oczy.
Czas zaczął płynąć o wiele szybciej, zatrzymując się przy zachodzie słońca. Kass stał z rękami w kieszeniach i patrzył na plamę krwi. Stanęłam obok niego.
-Więc...to tak się wszystko skończy? Zostawisz mnie samego? - odpalił papierosa. Papierosa z MOJEGO pudełka. -Nieźle maleńka.
Chciałam go chwycić za ramię, jednak przeniknęłam przez niego.
-Nie możesz go dotknąć.
Podeszłam do matki, wskazując na chłopaka.
-Chcesz mi powiedzieć, że tak będzie wyglądać mój koniec? I to jeszcze w niedługim odstępie czasu? Tylko dlatego, że kocham Kastiela?
-Nie dlatego, że kochasz. Tylko dlatego, że go odtrącasz.
Pokręciłam kilka razy głową.
-Nie jesteś moją matką, prawda?
Uśmiechnęła się złowrogo. Zaczęła krążyć wokół mnie niczym sęp.
-Bystra jesteś.
Zacisnęłam usta w wąską kreskę.
-Więc kim ty jesteś?
W jej dłoni pojawił się pistolet, który wycelowała w plecy chłopaka.
-Twoim największym koszmarem.
Strzał rozniósł się echem po całej okolicy.

CZYTASZ
You're the one
FanfictionPo wypadku, który miałam w wieku trzynastu lat, miałam już nigdy nie zatańczyć. Po złamanym sercu, miałam już nigdy nie pokochać nikogo. Po znalezieniu szczątek mojej dawnej pozytywki, miałam już nie mieć spokojnego życia. Jednak los lubi płatać n...