Obserwowałam Kastiela, jak nerwowo chodził w kółko po pokoju. Starał się na mnie nie patrzeć.
Wreszcie opadł na fotel i przetarł oczy.
-Zwariowałaś - stwierdził, posyłając mi mordercze spojrzenie. Westchnęłam i oparłam się o kanapę.
-Może. Ale on jest moją jedyną szansą.
-Zachowujesz się nierozsądnie - zaczęło się. Kastiel nigdy nie próbował mnie moralizować, ani też dawać złotych rad, jednak w tym wypadku zrobił wyjątek. -Dobrze wiesz, że Amber nie poprowadzi ich do zwycięstwa i prędzej czy później wrócą do ciebie na kolanach i będą błagać, żebyś im pomogła.
-No dobrze. Biorę to też pod uwagę, ale zrozum. To jest szansa dla MNIE. Ten konkurs tańca może znów wznieść mnie na wyżyny.
-Kim ty się stałaś? - w jego szarych oczach dostrzegłam rozczarowanie. Kastiel wstał i poszedł po kurtkę. Po chwili bez słowa wyszedł, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. Zakryłam twarz poduszką. Miał rację. Powinnam usiąść i przeczekać kryzys, który nastąpił w drużynie. Zająć się nowymi układami, zrobić kolejne ćwiczenia z chemii. Skończyć szkic projektu, który lada dzień miałam oddać pani Delanay. Spotkać się z Lysandrem, któremu obiecuję spotkanie już od jakiegoś czasu. Iść z Natem do schroniska.
Zamiast tego wzięłam telefon i przeszukałam książkę telefoniczną, zatrzymując się na numerze. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał. Piąty.
-Tak?
-Cześć Lysander. Masz ochotę przejść się do kina w sobotę? - zapytałam, podciągając kolana pod brodę.
-Pewnie - w jego głosie usłyszałam radość. -Z tobą bardzo chętnie.
Zarumieniłam się. -Super. To koło siódmej pod kinem? Tylko nie zapomnij - zachichotałam.
-Nie zapomnę - obiecał. Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym się rozłączył. Właśnie miałam iść do pokoju, kiedy ekran mojej komórki się zaświecił i pokazał nową wiadomość. Poczułam przyspieszone bicie serca. Nerwowo przełknęłam ślinę i odczytałam wiadomość.
Chwilę później stałam na przystanku, który miał zawieść mnie do centrum handlowego.
***
-Daj spokój - powiedziałam, kiedy Dake próbował mnie pocałować na przywitanie. Jego entuzjazm trochę przygasł, jednak nie powstrzymało go to przed daniem mi buziaka w policzek. Zaczęłam żałować tego spotkania. Rozważałam powrót do domu, ale blondyn chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę najbliższej kawiarni.
-To o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytał z figlarnym uśmiechem, zamawiając dla siebie wodę, a dla mnie czekoladę z piankami.
-O konkursie tańca, który jest za miesiąc - powiedziałam, starając na niego nie patrzeć. -Chciałam cię poprosić, abyś ze mną zatańczył.
-Proszę, proszę - dostrzegłam znajomy błysk w jego oku. Zaczął bawić się serwetką, którą trzymał w dłoni. -Chętnie z tobą wystąpię. Ale będzie to miało swoją cenę - nachylił się w moją stronę i ściszył głos.
Wstrzymałam oddech, patrząc wprost w jego zielone oczy. Wytrzymałam jego spojrzenie.
-Jaka to będzie cena? - wyszeptałam.
Powiedział mi ją na ucho. Powstrzymałam się, żeby nie dać mu w twarz. Czułam, że moje policzki przybierają kolor czerwieni. Odsunęłam się od niego wraz z krzesłem.
-Po moim trupie - wysyczałam i zaczęłam się zbierać do wyjścia.
-Zastanów się - dobiegł mnie jeszcze jego głos. -Sucrette też przyszła do mnie z podobnym problemem.
Spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Po chwili wyszłam z kawiarenki, trzaskając drzwiami.
CZYTASZ
You're the one
FanficPo wypadku, który miałam w wieku trzynastu lat, miałam już nigdy nie zatańczyć. Po złamanym sercu, miałam już nigdy nie pokochać nikogo. Po znalezieniu szczątek mojej dawnej pozytywki, miałam już nie mieć spokojnego życia. Jednak los lubi płatać n...