Rozdział X - "Dake"

471 45 2
                                    

     Obserwowałam Kastiela, jak nerwowo chodził w kółko po pokoju. Starał się na mnie nie patrzeć.

Wreszcie opadł na fotel i przetarł oczy.

-Zwariowałaś - stwierdził, posyłając mi mordercze spojrzenie. Westchnęłam i oparłam się o kanapę.

-Może. Ale on jest moją jedyną szansą.

-Zachowujesz się nierozsądnie - zaczęło się. Kastiel nigdy nie próbował mnie moralizować, ani też dawać złotych rad, jednak w tym wypadku zrobił wyjątek. -Dobrze wiesz, że Amber nie poprowadzi ich do zwycięstwa i prędzej czy później wrócą do ciebie na kolanach i będą błagać, żebyś im pomogła.

-No dobrze. Biorę to też pod uwagę, ale zrozum. To jest szansa dla MNIE. Ten konkurs tańca może znów wznieść mnie na wyżyny.

-Kim ty się stałaś? - w jego szarych oczach dostrzegłam rozczarowanie. Kastiel wstał i poszedł po kurtkę. Po chwili bez słowa wyszedł, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. Zakryłam twarz poduszką. Miał rację. Powinnam usiąść i przeczekać kryzys, który nastąpił w drużynie. Zająć się nowymi układami, zrobić kolejne ćwiczenia z chemii. Skończyć szkic projektu, który lada dzień miałam oddać pani Delanay. Spotkać się z Lysandrem, któremu obiecuję spotkanie już od jakiegoś czasu. Iść z Natem do schroniska.

Zamiast tego wzięłam telefon i przeszukałam książkę telefoniczną, zatrzymując się na numerze. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał. Piąty.

-Tak?

-Cześć Lysander. Masz ochotę przejść się do kina w sobotę? - zapytałam, podciągając kolana pod brodę.

-Pewnie - w jego głosie usłyszałam radość. -Z tobą bardzo chętnie.

Zarumieniłam się. -Super. To koło siódmej pod kinem? Tylko nie zapomnij - zachichotałam.

-Nie zapomnę - obiecał. Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym się rozłączył. Właśnie miałam iść do pokoju, kiedy ekran mojej komórki się zaświecił i pokazał nową wiadomość. Poczułam przyspieszone bicie serca. Nerwowo przełknęłam ślinę i odczytałam wiadomość.

Chwilę później stałam na przystanku, który miał zawieść mnie do centrum handlowego. 


***

-Daj spokój - powiedziałam, kiedy Dake próbował mnie pocałować na przywitanie. Jego entuzjazm trochę przygasł, jednak nie powstrzymało go to przed daniem mi buziaka w policzek. Zaczęłam żałować tego spotkania. Rozważałam powrót do domu, ale blondyn chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę najbliższej kawiarni.

-To o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytał z figlarnym uśmiechem, zamawiając dla siebie wodę, a dla mnie czekoladę z piankami.

-O konkursie tańca, który jest za miesiąc - powiedziałam, starając na niego nie patrzeć. -Chciałam cię poprosić, abyś ze mną zatańczył.

-Proszę, proszę - dostrzegłam znajomy błysk w jego oku. Zaczął bawić się serwetką, którą trzymał w dłoni. -Chętnie z tobą wystąpię. Ale będzie to miało swoją cenę - nachylił się w moją stronę i ściszył głos.

Wstrzymałam oddech, patrząc wprost w jego zielone oczy. Wytrzymałam jego spojrzenie.

-Jaka to będzie cena? - wyszeptałam.

Powiedział mi ją na ucho. Powstrzymałam się, żeby nie dać mu w twarz. Czułam, że moje policzki przybierają kolor czerwieni. Odsunęłam się od niego wraz z krzesłem.

-Po moim trupie - wysyczałam i zaczęłam się zbierać do wyjścia.

-Zastanów się - dobiegł mnie jeszcze jego głos. -Sucrette też przyszła do mnie z podobnym problemem. 

Spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Po chwili wyszłam z kawiarenki, trzaskając drzwiami. 

You're the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz