Rozdział IX - "Zielona teczka" cz.II

490 51 12
                                    

Znalezienie teczki w pokoju Kastiela, nie było jakieś bardzo trudne. Leżała otwarta na jego biurku, a cała zawartość walała się po podłodze. Powiedzenie, że byłam wściekła, to mało powiedziane. Mój gniew osiągnął swoje apogeum. 

Zacisnęłam dłonie w pięści i policzyłam do dziesięciu. Nie za wiele to pomogło, jednak dzięki temu mogłam w jakiś racjonalny sposób zebrać myśli. 

Mój wzrok spoczął na jego gitarze - najcenniejszej rzeczy, jaką posiadał. Przez chwilę w głowie kiełkowała bardzo, ale to bardzo zła myśl, jednak udało mi się zepchnąć ją na samo dno podświadomości.

Wzięłam głęboki wdech, pozbierałam swoje papiery i wróciłam do pokoju, trochę w nim posprzątać. Ubrania trafiły na swoje miejsce, pościel wrzuciłam do prania, wszystkie szpargały z biurka zgarnęłam do szuflady. Zrezygnowana i znudzona wyciągnęłam repetytoria chemiczne i zaczęłam się uczyć. 

A przynajmniej starałam się sprawiać takie wrażenie, bo myślami błądziłam w całkowicie innej rzeczywistości. Po jakiejś godzinie męczenia wzorów chemicznych, które zaczęły już mi się rozmazywać w oczach, zeszłam do salonu. Demon na mój widok zaczął machać ogonem i podniósł się z podłogi. Podrapałam go za uszami i włączyłam telewizor. Trafiłam akurat na wiadomości, w których mówili o śmierci osiemnastoletniej Victorii Hornby, która została zamordowana kilka miesięcy wcześniej we własnym domu. Policja znalazła jakieś nowe poszlaki. Pogłośniłam trochę, żeby lepiej słyszeć. 

Kiedy reporter miał już ujawnić najświeższe wiadomości, usłyszałam szczekanie Demona i przekręcanie klucza w zamku. Szybko przełączyłam na następny program. 

-Nie wiedziałem, że oglądasz takie rzeczy - rzucił Kastiel, kiedy wszedł do salonu. Spojrzałam na serial paradokumentalny. 

-Taaa. Ja też - wyłączyłam telewizor. -Idę do siebie - mruknęłam, wchodząc na górę. 

-Poczekaj - chwycił mnie za rękę. Tym samym zatrzymał mnie w połowie schodów. Spojrzałam na niego pytająco. To była nasza najdłuższa rozmowa od czasu kłótni. -Natalie ja...

Chłopak szukał odpowiednich słów i za wszelką cenę starał się unikać mojego wzroku. W końcu mnie puścił. Skrzyżowałam ręce na piersi, nie wiedząc za bardzo, co robić. Ostatecznie machnął tylko ręką. 

-Zapomnij - już chciał odejść, kiedy chwyciłam go za koszulkę. 

-Przepraszam... - spuściłam wzrok. -Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Przepraszam, że cię zraniłam. Przepraszam za wszystko. - westchnęłam i postanowiłam podnieść na niego wzrok. Przyglądał mi się z rozbawieniem. 

Wtedy do mnie dotarło. 

-Podpuściłeś mnie, prawda? - opuściłam ręce wzdłuż tułowia i zachichotałam. 

Wzruszył ramionami. 

-Hej, wiem, że mimo wszystko ci na mnie zależy. Chciałem ci zwyczajnie dać nauczkę. Ten czas był dla ciebie dość trudny, nieprawdaż? - poczochrał mnie po włosach, chowając jedną rękę do kieszeni spodni. 

-Spadaj! - odepchnęłam jego rękę ze śmiechem. Przygładziłam włosy i wyciągnęłam w jego stronę ręce. 

Kastiel tylko wywrócił oczami, ale w końcu mnie przytulił. Zamknęłam oczy, rozkoszując się ciepłem jego ciała. Nie pamiętam, kiedy ostatnio mnie tak przytulał. 

-Dobra, ale już przestań się do mnie kleić - pogłaskał mnie po plecach. Z ciężkim sercem się od niego odsunęłam. 

Chwycił mój podbródek i szybko mnie pocałował. 

-Teraz nie masz wyjścia. Jesteś moja - wyszeptał mi do ucha. 

Zachichotałam. 

-Jestem chyba w stanie to przeżyć. 

You're the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz