Rozdział III - "Pozytywka" cz. III

768 81 6
                                    

-Czy to nie ty jesteś tą nową uczennicą, która ma zacząć naukę od tego roku? - blondyn bacznie mi się przyglądał.

-Tak, to ja. Skąd wiesz?

Wyciągnął w moją stronę dłoń.

-Miło mi poznać. Jestem Nataniel, główny gospodarz liceum. Sprawdzałem twoją teczkę pod koniec roku szkolnego. Musisz donieść jeszcze arkusz z ocenami.

Odwzajemniłam uścisk dłoni.

-Nat, to nie jest czas ani miejsce na takie rozmowy – czarnowłosy klepnął go w ramię.

-Wybaczcie, jednak będziemy już wchodzić. Chodź Natalie – Lysander chwycił mnie za łokieć i pociągnął w stronę biletera. Jego uścisk był o wiele za mocny, jednak nie protestowałam. Puścił mnie, dopiero kiedy weszliśmy na salę. Masowałam obolałe miejsce. Przyznam, że zaskoczyła mnie jego reakcja.

-Nie podobało mi się to, jak Armin ci się przyglądał. Doprawdy, mógłbym przysiąść, że chciał rozebrać cię wzrokiem. Będę musiał mieć na niego oko w szkole...

Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Nie potrzebowałam niańki. Dwa miesiące treningu wystarczyły, abym potrafiła się bronić. Mój przyjaciel przesadzał.

-Czyżbyś obawiał się, że ktoś zajmie twoje miejsce? - uszczypnęłam go w ramię. Chciał mi oddać, jednak na sali zgasły już wszystkie światła. Pół godziny reklam później, w końcu zaczął się film.

Jakoś w połowie oglądania, całkowicie się wyłączyłam. Myślami wróciłam pod łóżko, gdzie znajdowała się zniszczona pozytywka. Dałabym sobie rękę uciąć, że wcale go ze sobą nie zabierałam. Co dziwniejsze, pozytywka została wyrzucona do śmieci jeszcze tego samego dnia, w którym tata ją zepsuł. Osobiście to zrobiłam. Serce mnie bolało, gdy szkatułka lądowała na dnie śmietnika, ponieważ była to jedna z nielicznych pamiątek, które zostały po mamie. Ale nie chciałam trzymać w pokoju śmieci, w których nie daj Boże, mogłyby zamieszkać pająki.

Z kolei te rozważania doprowadziły mnie do tego, że pozytywka, jak na tak bardzo odległy czas zniszczenia, wcale nie była zakurzona mocno zakurzona. Jak na trzynaście lat nieużytku, była całkiem czysta. Warstwę kurzu, która osiadła na pozytywce, mogłabym porównać do tej, która znajduje się na szafkach, tydzień po posprzątaniu pokoju.

Pomyślałam, że wyjdę z sali i zadzwonię do sąsiadki, mieszkającej piętro wyżej, czy przypadkiem nie widziała nikogo podejrzanego w okolicy, albo tego, czy ktoś nie włamał się do mieszkania. Chociaż z drugiej strony ktoś mógł to podrzucić to, podczas wynoszenia pudeł do samochodu.

Starałam się za wszelką cenę skupić na filmie, jednak już i tak nie wiedziałam, o co w nim chodziło. Do końca seansu, tępo patrzyłam w ekran.

You're the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz