Nie polubiłam Kentina z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że cały czas mnie ignorował, kiedy go prosiłam, żeby mi coś podał z drugiego końca stołu, a po drugie, już po raz kolejny pochlapał mnie niebieską farbą. Zamachnęłam się pędzlem, brudząc jego policzek żółtą pręgą.
-Co ty wyprawiasz?! - cała klasa zwróciła na nas swoją uwagę.
-Wyżywam się artystycznie. Nie widać? - burknęłam, po raz kolejny wycierając z policzka niebieskie kropelki. Wróciłam do malowania obrazu, kiedy przejechał pędzlem po moim ramieniu. Było to uczucie o tyle nieprzyjemne, że farba była zimna. Rzuciłam mu najbardziej pogardliwe spojrzenie, na jakie mnie było tylko stać. Koniec tego dobrego. Odłożyłam pędzel na bok i wsadziłam palce do pojemników z kolorami.
Nie odniosłam zamierzonego efektu upaprania jego twarzy kolorami, ale udało mi się ubrudzić jego białą koszulę, na co on wylał na mnie brudną wodę.
-Dzieci, wystarczy! – ostatecznie zainterweniował nauczyciel. Nie był zadowolony z naszego zachowania, jednak nie nakrzyczał na nas przy całej klasie. Po lekcji postanowił przeprowadzić z nami krótką rozmowę na temat zachowania się podczas lekcji. Był to starszy mężczyzna o czarnej skórze i siwych włosach. Wyglądał na bardzo sympatycznego. Poprawił swoją czerwoną koszulę i spojrzał na nas z rozbawieniem w czarnych oczach.
-Rozumiem, że nie pajacie do siebie sympatią, ale powinniście się wstydzić takiego zachowania. Jesteście prawie dorosłymi ludźmi i pewne zasady powinny być przestrzegane – spojrzał na dziennik, po czym przeniósł wzrok z powrotem na naszą dwójkę. -Tym razem wam daruję, ale ostrzegam was, jeszcze jeden taki wybryk i zostaniecie zawieszeni.
Wymamrotaliśmy jakieś słowa przeproszenia, po czym wyszliśmy z klasy.
-To wszystko twoja wina! - mruknął chłopak, oglądając swoją koszulę, która nosiła ślady moich palców.
-Moja?! Chyba upadłeś na głowę! To ty pierwszy mnie ochlapałeś!
-MALOWAŁEM. Przy tym można chlapać, wiesz?
-Dziwne. Robiłam to samo obok ciebie i jakoś nie zauważyłam, żebym cię pochlapała.
Pokazał mi swoją koszulę.
-To był jawny atak – powiedziałam, schodząc po schodach. Chłopak poszedł za mną. Stałam obrócona do niego tyłem, szukając w szafce zapasową koszulkę. Za kilka lekcji miałam mieć w-f, więc strój na przebranie bardzo w tym momencie by mi się przydał. Kiedy nie mogłam się go znaleźć, odwróciłam się, wpadając na Kentina, który stał tuż za mną.
-Czego chcesz?!
-Przeprosin.
-Co? - powiedziałam to trochę za głośno. Osoby będące w pobliżu, znów zaczęły się nam przyglądać. Chociaż w żadnym stopniu nie czułam się winna, postanowiłam być od niego mądrzejsza.
-Okej. Przepraszam, że zniszczyłam ci koszulę i przepraszam, że usmarowałam cię farbą. Zadowolony?
Uśmiechnął się po czym odszedł bez słowa.
-Dupek – mruknęłam, zamykając szafkę. Nie pozostawało mi nic innego, jak chodzenie przez bite trzy godziny z wielką, burą plamą na koszulce.
Skierowałam się właśnie w stronę dziedzińca, kiedy ktoś nagle chwycił mnie za ramię. Doprawdy, Amber miała doskonałe wyczucie czasu, w którym wyglądałam jak fleja. Plama na koszulce jej nie umknęła, jednak zachowała na tyle przyzwoitości, że tego nie skomentowała. Była w klasie, podczas tego całego zajścia.
-Kentin to dorosłe dziecko, nie przejmuj się nim – powiedziała, po czym objęła mnie ramieniem i wyprowadziła na zewnątrz. Jej świta podążyła za nią. -Kiedy wrócił do szkoły uwiódł mnie, a chwilę później porzucił.
-Serio? - nie mogłam w to uwierzyć. Kentin naprawdę JĄ uwiódł? Albo on miał beznadziejny gust do dziewczyn, albo ona do facetów. Chłopak mi się nie podobał, więc trudno było mi dostrzec, co takiego ona w nim widziała.
-Oczywiście. W dodatku wszystko widziała Sucrette – jej imię wypowiedziała z wielkim obrzydzeniem.
-Jejku, czemu ty jej tak strasznie nie lubisz?
Dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie i poprawiła beżowy top, z turkusowym paskiem, który bardzo mi się podobał.
-No cóż. To długa historia. Ale jeżeli przyjdziesz do mnie w sobotę, z chęcią ci ją opowiem.
Zastanowiłam się przez chwilę. Taka okazja mogłaby się więcej nie powtórzyć, a takim jak ona, lepiej się było nie narażać. Nie znałam jej sposobów uprzykrzania życia innym, więc nie wiedziałabym, jak mam na nie reagować. Mogła być taka sama jak Mara, albo zupełnie inna. Postanowiłam zaryzykować.
-Z chęcią – wzruszyłam ramionami, siadając na ławce na dziedzińcu szkoły.
-Doskonale – powiedziała, po czym szepnęła coś do swoich przyjaciółek. Zamknęłam oczy i wystawiłam głowę w kierunku słońca. Miał być to ostatni taki ciepły dzień. Od jutra miało być generalne ochłodzenie. Po chwili dziewczyny zniknęły z pola widzenia.
Byłam dosyć zrelaksowana, dopóki nie przypomniałam sobie, że w ten weekend miała mnie odwiedzić Mara. Usiadłam na ławce i już miałam zerwać się do biegu, aby odwołać spotkanie, kiedy mój telefon zawibrował w kieszeni spodni. Wyciągnęłam go i odebrałam snapa, którego dostałam właśnie od przyjaciółki z dawnej szkoły.
Ściągnęłam ją myślami, czy jak?
-Hej, myszko. - Daniel stał za nią i obejmował ją w pasie, trzymając podbródek na jej ramieniu. Dziewczyna zmieniła się, odkąd ostatnio ją widziałam. Ścięła włosy do ramion i przefarbowała je na czarno i wydawało mi się nawet, że schudła. Ona od zawsze była szczupła, więc zrzucenie kilku kilogramów w jej przypadku, dawało całkiem odwrotny efekt. -Wiem, że miałam przyjechać w ten weekend, ale niestety nie dam rady. Mamy z Danielem taką małą rocznicę...
Wtedy snap się wyłączył, za co byłam ogromnie wdzięczna. Mogłam się domyślić, że będą razem po moim wyjeździe. W sumie sama przyznała się przede mną, że mój ex zbajerował jakąś dziewczynę. Przecież ona mówiła o sobie!
Włączyłam Snapchata i nakierowałam przednią kamerkę na siebie. Wyglądałam okropnie i wciąż miałam niebieskie smugi an policzku. Westchnęłam i zaczęłam nagrywanie.
-Spokojnie, nic się nie dzieje. I tak miałam odwołać nasze spotkanie z pewnych...no...po prostu musiałabym odwołać.
Ostatecznie tego nie wysłałam, tylko zrobiłam to, co robiłam zazwyczaj, kiedy dostawałam snapa. Najzwyczajniej w świecie to ignorowałam pozwalając, aby moi przyjaciele sądzili, że się nimi nie interesuje.
W mojej dawnej szkole, nie można było pokazywać swoich prawdziwych uczniów. Tam wszystko polegało na ciągłej grze, ciągłych układach, zakładach, występkach, ustępach i wielu innych rzeczach. Jedyną, autentyczną osobą, która nie musiała nikogo udawać, była dyrektorka placówki. Kobieta z „ręką ze stali", znająca imiona, nazwiska i klasy każdego ucznia w szkole, karząca za znęcanie się na kolegach. Tak, u mnie w szkole nie było gnębienia. Kilkakrotnie pokazywała nam, jak kończy osoba, która nie stosuje się do jej wytycznych. Zostawała automatycznie wydalana ze szkoły, a jeżeli mieszkała w internacie – miała godzinę na spakowanie toreb. Jeżeli odmawiała, strażnicy wyrzucali ją poza mury szkoły, a rzeczy zostały oddawane do domu dziecka, gdzie były bardzo potrzebne. Fakt, mieliśmy nasz własny, prywatny kodeks, który mówił na przykład o niepomaganiu słabszym, ale kiedy dyrektorka powiedziała, że „masz pomóc", to oprócz ciebie, do pomocy rwało się pięciu innych uczniów.
Spojrzałam w stronę schodów, gdzie Amber i jej koleżanki zaatakowały Suśkę. Dziewczyna mimo wszystko zachowała spokój i wyminęła je z podniesioną głową. Coś mi podpowiadało, że Amber jej tego nie przepuści.
![](https://img.wattpad.com/cover/100463018-288-k761130.jpg)
CZYTASZ
You're the one
FanfictionPo wypadku, który miałam w wieku trzynastu lat, miałam już nigdy nie zatańczyć. Po złamanym sercu, miałam już nigdy nie pokochać nikogo. Po znalezieniu szczątek mojej dawnej pozytywki, miałam już nie mieć spokojnego życia. Jednak los lubi płatać n...