Rozdział II - "Problemy" cz.I

1K 88 0
                                    

Cały poniedziałek zajęło mi przenoszenie rzeczy, które w końcu dotarły. Najwięcej problemów sprawiły książki, których było o wiele za dużo, jak na mój obecny pokój. Te, które zmieściły się do szafy, były bezpieczne, jednak pozostała część znalazła się obok łóżka, pod toaletką i na parapecie. Kilka położyłam na białym biureczku. Reszta została w pudłach, które wsunęłam pod łóżko.

-Mogłabyś założyć bibliotekę – powiedział Kastiel, kiedy rozdzielałam ubrania na te, które trzeba było wyprać i te, które mogłam założyć.

-Mogłabym, jednak wolę mieć te książki przy sobie, widziałam kątem oka, jak nie spuszczał ze mnie wzroku. Kopnęłam w jego stronę pudełko z kablem do zasilania. -Jak nic nie robisz, możesz podłączyć mi laptopa. Bateria już ledwo dycha.

Podczas gdy Kastiel starał się podpiąć mój komputer, między ubraniami znalazłam zieloną teczkę, z czarnym napisem „Ściśle tajne". Szybko zerknęłam na czerwonowłosego i wepchnęłam ją między swetry, starannie ją zakrywając. Musiałam się jej w końcu pozbyć, bo inaczej mogłabym oszaleć.

Po co ja ją tak właściwie spakowałam?

Otrząsając się z chwilowego szoku, wzięłam puste kartony i zgromadziłam je w jednym miejscu. Czekało mnie kilka kursów ze wynoszeniem tego na śmietnik. Nie chciałam angażować już w to Kastiela. Wystarczająco mi dzisiaj pomógł z wnoszeniem tych pudeł na górę.

-A co z tym pudłem? - zapytał, kiedy już miałam wychodzić. Podeszłam do niego, wychylając się zza góry kartonów.

-Jakim pudłem?

-No tym – chłopak podniósł pudełko po butach, pozaklejane szarą taśmą klejącą. Wskazałam głową na łóżko.

-Zostaw je. To tylko moje pamiątki z dzieciństwa. Jak skończę wynosić śmieci, to się tym zajmę.

-To drugie też tam położyć?

-Tak.

Wyszłam przed dom i położyłam kartony obok śmietnika. Zaczęłam je zgniatać, aby jak więcej zmieściło się do środka. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, bransoletka, którą nosiłam na nadgarstku, odpięła się i wpadła wprost do śmieci. Westchnęłam.

Wyciągnęłam wszystkie kartony i zajrzałam do środka. Leżała na samym dnie. Starałam się po nią sięgnąć, jednak bezskutecznie. W końcu przewróciłam go, a później podniosłam. Bransoletka wypadła, razem z jakimiś okruchami.

-Dobrze się bawisz? - usłyszałam za sobą czyiś głos. Odwróciłam się i stanęłam oko w oko, z tamtą kelnerką. Obok niej stały jeszcze dwie dziewczyny.

-Całkiem przyjemnie – mruknęłam w odpowiedzi, ponownie pakując kartony do śmietnika. -Czemu pytasz? Chcesz się przyłączyć?

Jej zielone oczy błysnęły gniewnie. Już miała coś odpowiedzieć, jednak się powstrzymała. Zapinałam właśnie bransoletkę, kiedy nagle podała mi dłoń.

-Miło mi poznać. Jestem Amber. To jest Li – wskazała na czarnowłosą Chinkę, która właśnie poprawiała makijaż. -A to jest Charlotte.

Dziewczyna z brązowymi włosami spiętymi w kucyka podniosła na mnie wzrok znad ekranu komórki i omiotła mnie wzrokiem.

-Miło mi. Jestem Natalie – już miałam podać jej rękę, kiedy przypomniałam sobie, że dopiero co grzebałam w śmietniku. Uśmiechnęłam się przepraszająco.

Amber była ładna. Miała blond włosy sięgające do ramion, krótką, szmaragdową bluzkę odsłaniającą brzuch i czarne spodenki. Li miała na sobie czerwoną, krótką sukienkę. Charlotte postawiła na zielonkawą spódnicę i brązową koszulkę na ramiączkach. Zauważyły, że je obserwowałam, co chyba uznały za komplement. Prawda była taka, że zwyczajnie je obserwowałam. Nie zrobiły na mnie piorunującego wrażenia, z takim widokiem spotykałam się na co dzień zarówno w szkole baletowej, jak i w liceum. Ale skąd one miały o tym wiedzieć.

-Jesteś nową zabawką Kastiela? - zapytała po chwili. Zrobiłam wielkie oczy.

Czyżby mój kuzyn, był aż tak bardzo niestały w uczuciach? Bo widząc go razem z Su, odniosłam całkiem odwrotne wrażenie. Wtedy przypomniałam sobie jej wzrok, kiedy zobaczyła Kastiela w kawiarni. Dziewczyna była w nim zakochana po uszy, jednak on nie odwzajemniał jej uczucia. W sumie wcale mu się nie dziwiłam. Z taką zołzą są tylko same problemy.

-Jestem jego kuzynką, jeżeli tak bardzo cię to interesuje – oparłam się o płot, przyglądając się zaskoczeniu na twarzy Amber. Chyba nie przywykła do tego, że ktoś odpowiadał jej tak bardzo szorstkim tonem.

-Kuzynką?

-Dziwi cię to?

Wyglądała tak, jakby w myślach porównywała Kastiela do mnie. Prawie słyszałam obracające się w jej głowie trybiki.

-Wybacz Amber, miło było cię poznać, ale mam jeszcze trochę roboty w domu. Jak chcesz, mogę pozdrowić od ciebie Kastiela.

Dziewczyna się uśmiechnęła.

-Gdybyś mogła. Wiesz... - urwała na chwilę, patrząc gdzieś za moje plecy. Uśmiechnęła się zalotnie.

Obróciłam się. Zobaczyłam idącego w naszą stronę Kastiela. Ręce miał schowane do kieszeni czarnych spodni, a swoją czerwoną koszulkę, w której chodził cały dzień, zamienił na bokserkę khaki.

-Czego chcesz Amber? - zapytał, kładąc rękę na moim ramieniu.

-W sumie to chciałam was zaprosić na imprezę, którą organizuję za tydzień...

-Nie, dzięki. A teraz spadaj – zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Kastiel zaprowadził mnie do domu.

-Ona jest serio denerwująca – powiedział to bardziej do siebie niż do mnie. -Po co z nią gadałaś?

-Bo mnie zaczepiła?

-Ty nie potrafisz nikogo spławić, prawda? - poczochrał mnie po włosach. Uśmiechnęłam się, poprawiając fryzurę. Kass zrobił to samo, parodiując mnie. Pokręciłam głową.

-Będę oglądał za chwilę jakiś film. Chcesz się dołączyć?

-Pewnie. Tylko skończę się rozpakowywać. Zastanawiam się, co jest w tych pudełkach.

-Spoko. Pospiesz się, bo będę oglądać bez ciebie.

Poszłam do pokoju i wzięłam pudełko po butach. Rozcięłam taśmę nożyczkami i zajrzałam do środka. Jakieś kamienie, szyszki, sznurki, parę zabawek z „Kinder niespodzianki", parę fotografii, bursztyn, muszelki, czyli wszystko, co było cenne dla mnie w dzieciństwie, ale teraz było jedną wielką stratą miejsca.

Odłożyłam je na toaletkę. Jeszcze rozważę, co z tym zrobię. Drugie było o wiele cięższe i nie za bardzo je kojarzyłam. Kiedy zajrzałam do środka, zobaczyłam szczątki mojej pierwszej pozytywki.


You're the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz