Przerywnik II - cz.II

488 45 0
                                    

Musiałam przyznać, że był całkiem uroczy jako dziecko. Miał czarne włosy, pucołowate policzki i tak śmiesznie marszczył nos do każdego zdjęcia. Wyprzystojniał dopiero w szkole średniej. Znalazłam jego zdjęcie ze studniówki, gdzie stoi ubrany w czarny garnitur, obok jakiejś rudej dziewczyny w białej sukience.

Przewróciłam kartki, które były puste. Dopiero ostatnia strona zawierała zdjęcie.

Przedstawiało ono trójkę ludzi. Był na nim mój tata, blondynka o zielonych oczach, ubrana w białe spodenki i niebieską koszulkę, a na rękach trzymała niemowlę, które mrugnęło w chwili robienia zdjęcia. Było ono w białej sukience i miało jasne włoski.

Nie trudno było odgadnąć, kim oni byli. Westchnęłam, przyciskając zdjęcie do serca. Byłam bardzo podobna do mamy.

Miałam identyczne kości policzkowe, mały nos i pełne usta. Zupełnie jak ona.

Coraz bardziej zaczęło mnie zastanawiać, co tak naprawdę się z nią stało.

Nagle w całym domu zgasło światło. Przyznam, że w naszej okolicy zdarzało się to bardzo rzadko. Chwyciłam leżący na łóżku telefon i włączyłam latarkę.

Wyjrzałam przez okno. Wyglądało na to, że na całej ulicy wywaliło korki.

-Czy wujek poszedł sprawdzić korki?! - krzyknęłam, wychodząc z pokoju. Odpowiedziała mi głucha cisza. Nie słyszałam, żeby ktokolwiek wychodził z domu. Zastukałam w drzwi od pokoju mojego kuzyna. Kiedy nie było reakcji, próbowałam je otworzyć.

Bezskutecznie.

-Jeżeli to ma być jakiś żart, to nie jest ani trochę śmieszny – czułam, jak strach zaciska ręce wokół mojego gardła. Zeszłam na dół i z zaskoczeniem stwierdziłam, że pokój jest całkowicie opustoszały. Zatrzymałam się na ostatnim schodku i przyłożyłam sobie rękę do czoła. Nie miałam gorączki.

-Co się... - zaczęłam, jednak głos ugrzązł mi w gardle. W przedpokoju pojawiła się zdezelowana, drewniana toaletka, z zakurzonym lustrem. Przypominała tą, która stała w moim dawnym mieszkaniu, zanim tata ostatecznie wyniósł ją na śmietnik. Widziałam poświatę latarki, odbijającej się w brudnym lustrze.

Starłam z niego trochę kurzu i wrzasnęłam, upuszczając telefon. Wycofałam się pod ścianę i próbowałam uspokoić oszalałe serce. Przetarłam oczy. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.

-Nie powinnaś tak krzyczeć. Nigdy nie wiesz, kto śpi w pobliżu.

Nie zareagowałam. Słyszałam bicie własnego serca. Chciałam schować się w ścianie.

-Zamknij buzie, bo wleci ci do niej mucha – toaletka zaczęła się ruszać, po czym coś zaczęło wychodzić z lustra. Chwyciłam telefon i skierowałam wiązkę światła na kreaturę, stojącą na toaletce.

Kobieta zasłoniła oczy i zrobiła kilka kroków wstecz. Jej stopa natrafiła na pustkę, po czym z łoskotem runęła na podłogę. Skorzystałam z okazji i niczym wystrzelona z procy, dopadłam do drzwi prowadzących na taras. Okazały się zamknięte. Okien też nie dało się otworzyć.

Panicznie zaczęłam szukać drogi ucieczki, mając płacz na końcu nosa.

Zaczęłam się cofać. Wpadłam na kogoś.

Chciałam uciec, jednak potknęłam się o własne nogi i wylądowałam na podłodze. Telefon upadł w pobliżu, jednak przestał świecić. Skuliłam się do pozycji embrionalnej, po czym z moich oczu poleciał wodospad łez.

-P-proszę - załkałam cichutko, przyciskając kolana do klatki piersiowej. -Nie rób mi krzywdy.

-Naprawdę uważasz, że mogłabym skrzywdzić własne dziecko? - kobieta podniosła mój telefon i ponownie go zapaliła, oświetlając swoją twarz. Otarłam łzy, które zniekształciły mój światopogląd. Patrzyła na mnie twarz kobiety ze zdjęcia. Miała łagodne spojrzenie, które spowodowało u mnie kolejny wyskok adrenaliny.

Odepchnęłam ją od siebie i odsunęłam się jak najdalej mogłam. Kobieta położyła telefon przed sobą i usiadła po turecku. Podciągnęłam kolana pod brodę, odwracając wzrok.

-Kochanie, mogłabyś na mnie popatrzeć?

-Przestań mnie tak nazywać – burknęłam, pokazując jej plecy. -Chcę wrócić do domu.

-Jesteś w domu. Popatrz – usłyszałam jak pstryka palcami.

Ponownie znalazłam się we własnym pokoju. Światło ponownie było zapalone. Spojrzałam za siebie i powstrzymałam krzyk. Moje ciało siedziało oparte o łóżko, głowa bezwładnie opadała mi na klatkę piersiową, a w jednej ręce kurczowo ściskało zdjęcie.

Wyglądało...na martwe.


You're the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz