Po jakimś czasie Lloyd się obudził , wstał z kanapy i poszedł do kokpitu. – Metro za ile będziemy w Chinach?- zapytał. – Yyy za 2 godziny – powiedział Metro. – Co się stało ?-zapytał się i popatrzył na niego wzrokiem cwaniaczka. – Dobra powiem...no bo tego.. no nie zatankowałem samolotu do pełna i musiałem lądować bo go do tankować – powiedział Metro i zaczerwił się ze wstydu i własnej z głupoty. Lloyd klepnął go po ramieniu i powiedział :- Każdemu się może zdarzyć , nie przejmuj się. – No masz racje – zaśmiał się Metro. Lloyd się uśmiechnął i wrócił na kanapę , wziął na ręce Rubella'e i się nią zajmował. W tym samym czasie u Boltman'a. Volt właśnie wstał , podszedł do krzesła i zabrał z niego swoje ubranie , szybko się ubrał , po czym poszedł do Ojca. Jay już dawno wstał i siedział na łóżku w swojej celi. – Witaj Ojcze –syknął Volt który akurat wszedł do Sali gdzie był jego ojciec. – Witaj synu- syknął Boltman i się uśmiechnął. – Jakie ma zadnie na dziś ?-zapytał Volt. – Przyprowadź mi tu Lloyda , ale dziś nie idziesz sam – powiedział Boltman. – Jak to ? to kto idzie ze mną ?-zapytał się. – Chodź do Sali – powiedział Boltman. Po czym poszedł razem z synem do Sali gdzie byli wszyscy zamienieni w kamień. Boltman podszedł do Cole'a , rzucił w niego białą błyskawicą . Po chwili Cole był już sobą. – To ty – warknął Cole. Od razu rzucił się do ucieczki ale za nim pojawił się Volt i go złapał za ręce , przyprowadził go do Ojca. – Puszczaj mnie !!! mówię puść !!!- szarpał się Cole. – Spokojnie , nie szarp się – syknął podle Boltman. Po czym się uśmiechnął , w jego ręku Cole dostrzegł wisiorek z czerwonym kryształem. – O nie nic z tego nie będziesz mnie.....- Cole nie skończył mówić bo Boltman ubrał mu na szyję wisiorek. Oczy Cole stały się krwistoczerwone na jego twarzy zagościł podły uśmiech. – Panie co mam zrobić –syknął Cole. – Teraz pójdziesz razem z Volt'em i przyprowadzicie mi tutaj Lloyda- syknął Boltman. – Tak jest panie – powiedział Cole. Po czym razem z Volt'em wyszli z kryjówki i zniknęli. Tym czasem Samolot z Lloydem na pokładzie , wylądował na Chińskim Lotnisku. Lloyd od razu wysiadł , zabrał Rubella'e ze sobą i rozpoczął poszukiwania mistrza żywiołów. Nagle poczuł że ktoś jest tuż za nim , i usłyszał śmiech. Nerwowo się odwrócił i zobaczył Volt'a , a obok niego dostrzegł Cole'a. – Czego chcesz ?-warknął Lloyd. – No jak to czego , ciebie mój Ojciec cię chce – syknął podle Volt. – Nic z tego , nie dostanie mnie – krzyknął Lloyd i już miał uderzyć kulą energii w Volt'a , tylko że ktoś go od tyłu złapał za rękę. – Cole puszczaj mnie !!!! nie jesteś sobą widzę twoje oczy- krzyknął Lloyd i zaczął się szarpać. – Nie szarp się ,albo ją ukaże – syknął Volt , w jego rękach była Rubella. Cole już chciał uderzyć Lloyda w głowę , ale nagle został trafionym piaskiem prosto w oczy. Lloyd wykorzystał moment i uderzył kulą energii w wisiorek. Kryształ się połamał, oczy Cole'a były normalne , Lloyd chciał się do niego przytulić ale Cole po prostu nagle znikł. Rozwścieczony Volt , podrzucił w górę Rubella 'e i syknął : - Łap ją , po czym znikł. W ostatniej chwili Rubella'e złapała dziewczyna z jasno fioletowymi oczami i brunatnymi włosami. – Proszę to pana- powiedziała i oddała Rubella'e o rąk Lloyda. – Czy ty władasz piaskiem ?-zapytał się bo dostrzegł że piasek się jej słucha. – Tak to mój żywioł –powiedział Brunetka. – Miło mi cię poznać jestem Lloyd Garmadon- powiedział i się uśmiechnął.- Nie no nie wierze , ten Lloyd Garmadon , ten zielony Ninja – powiedziała zachwycona. – To znaczy ja jestem Riva i mieszkam w Chinach a konkretnie to w Cesarskim pałacu bo jestem księżniczką – powiedziała Riva. – Potrzebuję pomocy – powiedział zmartwiony. – Niech zgadnę Boltman zamienił twoich przyjaciół w kamień i ciebie chce zabić – powiedziała Riva. – Yyy tak a skąd wiesz ?-zapytał totalnie zaskoczony. – Ehh bo on zabił mi moją Matkę cesarzową Kichim , moich 3 braci i dwie siostry, zostałam tylko ja i mój Ojciec cesarz Humi Chan- powiedziała , po jej policzku spłynęła łza.- Riva spokojnie , to co pomożesz ?-zapytał się i ją przytulił. – Bardzo chętnie – odpowiedziała. Nagle przed nim ukazała się księga żywiołów , i pokazała lokalizacje kolejnego z mistrzów. – Hmm gdzie to jest ?-zapytał się Lloyd. – To jest Europa , a konkretnie to są Włochy- powiedziała Riva. – Dobra , to lecimy do Włoch ,ale najpierw pokaż mi co potrafisz – powiedział Lloyd. Riva zamknęła oczy skupiła się i gromadząc przy sobie piasek przecięła drzewo na pół. – No brawo , ale musisz panować nad emocjami gdy uderzasz , widzisz ja się skupisz to uderzenie jest mocniejsze a jak nie panujesz to jest słabsze, ale nie martw się poćwiczymy i będzie dobrze – powiedział Lloyd. – Mistrzu o ile tak mogę się do ciebie zwracać , ja musze opanować emocje , czasem jak ich nie opanuje to wywołuję burze piaskową , albo tornado z pisakiem , staram się panować nad tym ale czasem nie potrafię – powiedziała Riva. – Dobrze może być mistrzu ale możesz też mówić mi po imieniu , bardzo mnie to cieszy że powiedziałaś jaką masz słabość , nie martw się popracujemy nad tym- powiedział Lloyd. – Mistrzu to twoja córeczka ?-zapytała. – Tak , ma na imię Rubella – powiedział Lloyd.- No dobrze pora ruszać , do Europy – powiedział Lloyd. – Dobrze mistrzu – powiedziała Riva i wsiadła do samolotu. Jej ojciec wiedział że Lloyd się ją zaopiekuję. Metro wystartował samolot i powiedział : - Kierunek Europa , Państwo Włochy. Samolot wzbił się w powietrze i wystartowali. Na jego pokładzie Lloyd dla Riva'y strój dokładnie taki jaki on miał tylko że jej miał jasno pomarańczowe zdobienia. Od razu go ubrała, była bardzo szczęśliwa. W tym samym czasie u Boltman'a .- Tato nie udało mi się go schwytać , przepraszam – powiedział załamany Volt. Boltman wstał z tronu , podszedł do niego i go przytulił. – Spokojnie jeszcze go złapiesz – szepnął mu do ucha. – Tak masz racje jeszcze go złapie- syknął z radości. Do celi Jay'a przyszła zła Lilia i się zaśmiała. – Lilia czemu jesteś zła ?-zapytał się wystraszonym głosem Jay. – Bo tak chce , mistrz Boltman mnie przysłał , mam ciebie trochę pomęczyć –syknęła z radości. Po czym złapała go za ręce i rzuciła w bok celi. Ona do niego podchodziła , a On próbował uciec. Lilia przykuła mu ręce do kraty w celi, po czym go spoliczkowała i to bardzo mocno. Jay tylko krzyczał. Akurat do celi przyszedł Boltman , Lilia wszyła . On podszedł do Jay'a i się zaśmiał , po czym go poranił niebieskim piorunem. – To dopiero początek Jay , tak będzie cały czas jak się nie zgodzisz by do mnie dołączyć – syknął mu do ucha. Po czym go poranił tak bardzo że Jay był ledwo przytomny. Całego poranionego i zakrwawionego wywlókł z celi i przykuł do ściany w pokoju gdzie byli jego przyjaciele zamienieni w kamień , wszystkich trafił białym piorunem poza , Diaxy i jej dziećmi , Morro Garmadonem i Misako. Każdego przykuł do ściany i tak samo poranił jak Jay'a. Tylko że oni stracili przytomność. Zostawił sobie Lunę , zamienioną w kamień bo tak chciał . Po czym wyszedł z pokoju i zamknął go na klucz. Jay popatrzył się na przyjaciół z jego oczu wypłynęły łzy. Nadeszła noc wszyscy poszli spać . Na pokładzie samolotu Riva już dawno spała , Rubella też , jedynie Lloyd nie spał. Cały czas myślał o Diaxy , spojrzał na rękę która była kamieniem z jego zielonych oczu popłynęły łzy. Krople łez spadały na jego rękę , nagle ta zaczęła świecić i po chwili nie była już kamieniem. Lloyd się cieszył , ściągnął obrączkę z palca u lewej ręki. Zacisnął ją w ręce i się położył od razu zasnął, na jego twarzy po raz pierwszy zagościł uśmiech............CDN.......
CZYTASZ
Black Lightning
FanfictionPodczas ostatecznej walki z Laverną , zostaje wyzwolona olbrzymia energia . Z powstałej mocy korzysta pierwszy mistrz piorunów , o imieniu BoltMan. Który za swoje podłe zachowanie , zostaje strącony do otchłani cienia , to bardzo ponure miejsce a st...