13

49 5 0
                                    

- Co z Lloydem ?-zapytał drżącym głosem Morro. – Nie wiem , stracił przytomność – powiedziała zapłakana Diaxy. Uklęknęła ,na swoich kolanach oparła jego głowę, z jej niebieściutkich oczu leciały łzy ich krople spadały na jego twarz i z niej spływały. – Ale on żyje nie ?- zapytał przestraszonym głosem Morro. – Ledwo żyję , ale żyje to najważniejsze – powiedziała załamana. – Spokojnie będzie dobrze – powiedziała Lilia. – Ja w to już nie wieże , w ogóle to nie wiem jak Lloyd nas przeniósł , kurde nic nie wiem – powiedziała i zaczęła płakać. Nagle poczuła że ktoś ją dotyka po twarzy, to byłą ręka cała we krwi. – L-Lloyd ?- zapytała. – Tak , to ja , nie płacz Diaxy spokojnie – powiedział osłabionym głosem i się uśmiechnął. – Tak się cieszę że nic Ci nie jest- powiedziała. – Pomóż mi wstać – poprosił swoją ukochaną żonę. – Dobrze- powiedziała. Po czym pomogła mu wstać , oparł się o nią więc jej strój szybko zabrudził się jego krwią. – Jak Boltman mnie bił to ja gromadziłem energię ,udało mi się jej nagromadzić tyle że nas tutaj przeniosłem. Nie martwicie się Boltman będzie pokonany przez mnie- powiedział , po czym ponownie stracił przytomność. Upadł na kolana Diaxy , tak przyłożyła swoje ręce do jego ciała i zaczęła go uzdrawiać. – Eweni i Junior możecie się zająć waszymi siostrami ?-zapytała. – Już idę Mamo – powiedziała Eweni i podbiegła na dolny pokład. – Tak Mamusiu juz ide- powiedział Junior i pobiegł za siostrą. Diaxy cały czas uzdrawiała Lloyda , przy tym płakała. Nie zważała na to że zaczyna słabnąć , dalej go ratowała. Każdą nawet najdrobniejszą ranę mu zawinęła w bandaż. Po 10 minutach Lloyd zaczął się budzić , tylko że nagle Diaxy zemdlała , leciała prosto na pokład ,ale złapał ją Lloyd. – Co się stało ?-zapytał. – Diaxy ciebie uratowała i chyba przez to zemdlała- powiedział Jay. – To –to moja wina , wybacz Diaxy wybacz – powiedział i się w nią wtulił. – Jay !!!!! jak mogłeś coś takiego powiedzieć , pogięło cię – wydarł się Kai. – A co ? to nie jest prawda co powiedziałem?- zapytał Jay. – To nie tak , po prostu zabrakło jej sił , bo wszystkie oddała by ciebie uratować – powiedział Garmadon. – Rozumiem – powiedział Lloyd. Popatrzył się na nieprzytomną żonę i mocno ją wtulił , po czym szepnął jej do ucha :- Dziękuję , uratowałaś mnie...kocham Cię. Wstał , podniósł ją , uśmiechnął się w stronę Ninja i zaniósł Diaxy do pokoju. W tym czasie wściekły Boltman wszedł z celi , usiadł na tronie i myślał. W pewnym momencie przyszedł Tavis. – Panie ja , ja...- nie dokończył mówić bo Boltman wszedł mu w zdanie. – Ty, ty pozwoliłeś im uciec , zejdź mi z oczu i się do mnie nie odzywaj – warknął Boltman.- Ale panie- powiedział Tavis. – Powiedziałem spadaj !!!!!- krzyknął Boltman. Tavis nie powiedział ani słowa i poszedł sobie. Boltman został sam , cały czas myślał , nie dawało mu spokoju to jak Lloyd to robił że oni zniknęli. W tym samym czasie Lloyd położył Diaxy do łóżka i czekał aż się obudzi , akurat do sypialni weszła Eweni i trzymała na rękach Rubella'e. – Tato możesz się nią zająć , proszę nie mogę jej uspokoić , cały czas płaczę- powiedziała Eweni. – No dobrze daj mi ją – powiedział Lloyd i zabrał Rubella'e na swoje ręce. Razem z nią usiadł na łóżku i czekał aż Diaxy się obudzi. W tym samym czasie w kryjówce Boltman'a. – Eureka już wiem , szybko na pokład ich statku – syknął z radości. Po czym zamienił się w piorun i znikł. Eweni akurat była sama, nagle za nią pojawił się Boltman. – Dobranoc mała księżniczko – syknął pod nosem. Nie zdążyła się odwrócić bo Boltman przyłożył do jej ust szmatkę z substancją usypiającą. Od razu zasnęła, Boltman przerzucił ją przez ramię i znikł. Diaxy zaczęła się budzić. – Gdzie ja jestem ? – zapytała rozkojarzona. – Jesteś obok mnie Kryształku – powiedział Lloyd. – Llodie to naprawdę ty ?-zapytała z niedowierzaniem. – Tak Diax to ja – powiedział. Ona nic nie powiedziała i się w niego wtuliła. On zrobił to samo , ich usta się dotknęły i się pocałowali. Cole wykorzystał chwilę i zadzwonił do Emilii która wyjechała na wakacje z Mier'em do Argentyny. – Emilia tu Cole , ciesz się że ciebie tu nie ma – powiedział. – Hej Bracie a to czemu ?-zapytała. – No wiesz walczmy z Boltman'em i jakbyś była mógł by cię skrzywdzić , a tego nie chce , baw się dobrze w Argentynie – powiedział Cole. – No dobra , a wy pokonajcie Boltman'a – powiedziała Emilia. – Dobra muszę kończyć , pa Siostra – powiedział Cole , a w jego oczach były łzy. – No pa Braciszku tęsknie – powiedziała i się rozłączyła. W sypialni Lloyda i Diaxy. – Lloyd a gdzie jest Eweni ?-zapytała. Lloyd miał odpowiedzieć ale nagle usłyszeli krzyk :- Aaaa ratunku !!!! – Chwila to Eweni !!!!!- krzyknął Lloyd. – No to była ona – powiedziała Diaxy i razem z Lloydem poszli na mostek. – Boltman!!!!!!!!! Puść moją córkę – krzyknął wkurzony Lloyd. – Hahaha wiedziałem że przyjdziesz jej na ratunek- syknął. – Tato ratuj – jęknęła Eweni. – Ale wiesz mi o nią nie chodzi ale kogoś innego ona była przynętą- syknął , po czym znikł , nikt nie zauważył że stanął za Diaxy i ją złapał. – Aaaa Llodie ratuj – krzyknęła. – Diaxy !!!!!!!! tylko ona tak na mnie mówi – krzyknął Lloyd i się odwrócił. Boltman trzymał Diaxy od tyłu za ręce a pod jej szyją miał przyłożone swoje ostrze. – I co teraz zrobisz Lloyd ?-zapytał z szyderczym uśmiechem Boltman. – Błagam puść ją , błagam zostaw ją !!!!!!!1- krzyknął ze łzami w oczach. – Niech pomyślę nie Hahaha – syknął z radości. W oczach Diaxy były łzy , ale Boltman i tak swoim ostrzem przejechał po jej szyi , po czym ją puścił . – Do zobaczenia Lloyd – syknął i znikł. – Diaxy !!!!!!!!!- krzyknął ze łzami w oczach. Podbiegł do niej i położył jej głowę na swoje ręce. – Lloyd...ja...przepraszam.... To....to moja...wina – ledwo powiedziała. – Nie to nie twoja wina – mówiąc te słowa złapał ją za rękę. – Byłam....nie...ostrożna i mnie...złapał...przepraszam- powiedziała powoli i bardzo słabo. – Nie przepraszaj- powiedział. – Llodie.......Kocham...Cię.....żegna...j...- to były jej ostanie słowa. Skonała w jego ramionach, on się w nią wtulił. – Diaxy !!!!!!!, Kryształku mój , Błagam Nie !!!!!!!!- Krzyknął na cały statek. – Mamo !!!!!!!- ryknęła Eweni i się rozpłakała. Lloyd najbardziej płakał , nie potrafił przestać , wtulał się w jej ciało. Od środka przepełniał go wielki smutek i rozpacz. Cały czas nie potrafił uwierzyć że Diaxy ,jego ukochany Kryształek nie żyję i że to była sprawka Boltman'a bo to On poderżnął jej gardło. Nawet pogoda sprzyjała bo zaczęło padać. Z zielonych oczu Lloyda bez przerwy wylewały się łzy............CDN............... 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Black LightningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz