Nastał ranek , Ninja od rana nie spali. Ta to tylko pozory bo Jay o 7:00 przewracał się na drugi bok. Cole był nie lepszy bo też jeszcze spał , Kai siedział w łazience i spoglądając w lustro czesał swoje włosy. Zane siedział w kuchni i robił śniadanie. Morro jako jedyny był ubrany , wszedł z swojego pokoju. Poszedł do sypialni Lloyda , chciał go pocieszyć. Lekko odchylił drzwi i zajrzał do pokoju. Łóżko było gładko pościelone ,pokój był pusty.-Gdzie jest Lloyd i Diaxy...No nie poszli ratować synka -powiedział Morro pod nosem .W tym samym czasie w kryjówce Boltman'a. -Co się stało ? Gdzie ja jestem ? -zapytał się rozkojarzony Lloyd. -Wydaję się że Boltman nas złapał -powiedziała Diaxy.- Nic Ci nie jest ? -zapytał z troski.-Nie , nic tylko te łańcuchy blokują moją moc i mnie osłabiają -powiedziała.-Ehh mnie też , skubany wiedział jak nas osłabić –powiedział .Drzwi od ich celi się otworzyły a do środka wszedł Boltman.- No witam Księcia i Księżniczkę, mam nadzieję że wam wygodnie -syknął Boltman.- Tak sobie ,z resztą nie ważne...Gadaj gdzie jest mój Syn!!!- krzyknął Lloyd.-O tutaj , obok mnie -syknął. Obok niego stał Junior , był związany łańcuchem a jego koniec trzymał Boltman. -Mamusia ,Tatus a co Wy tu lobicie? -zapytał Junior.-No Ciebie chcemy uratować -powiedziała Diaxy.- Wlasnie latunku -krzyknął Junior. Boltman pchnął go na ścianę , po czym przykuł koniec łańcucha do ściany. Podszedł do Lloyda i uderzył go w twarz.-Wy tu zostajecie a idę po waszą córeczkę -syknął.-Nie zostaw ja w spokoju !!!!!-krzyknął Lloyd.-Hahaha nie zostawię, zaraz wracam -syknął i znikł. -O nie on tutaj sprowadzi moja siostre? -zapytał Junior.-Niestety tak , ale nie martw się Wy żyć będziecie -powiedział Lloyd.-Powiedz że tego nie zrobisz !!!!-krzyknęła Diaxy ze łzami w oczach.-A mam inny wybór , jak to zrobię to Wy będziecie żyć .Nie patrz tak na mnie muszę to zrobić , dobrze wiesz że on chce się na mnie zemścić i mnie zabić -powiedział. -No wiem , ale nie musisz mu się podawać na tacy -powiedziała po jej policzku spłynęła łza. On zamilkł i na nią spojrzał. Ona nie zauważyła że z jego zielonych oczu wypłynęły łzy. W tym samym czasie Boltman pojawił się w dojo , Eweni była sama. Volt siedział w jej pokoju i na nią czekał. Wyczula ze ktoś jest za nią , gwałtownie się odwróciła i zobaczyła Boltman'a.- Czego chcesz i gdzie moi rodzice i braciszek ?-zapytała.-W mojej kryjówce ,a chce Ciebie -syknął i prysnął jej w oczy jakimś płynem. Od razu usnęła, przerzucił ja przez ramię i znikł. Pojawił się w swojej kryjówce , wszedł do celi. Był zdziwiony tym że Lloyd płacze i Diaxy jest smutna .Nic nie mówiąc popchnął Eweni do ściany i ja przykuł.-A co Wy tacy smutni? -zapytał.-A co Cię to obchodzi -warknął Lloyd.-Radził bym ci nie warczeć na mnie bo możesz tego żałować -syknął i podszedł do Juniora.-I co Ty mi zrobisz?- zapytał Lloyd.-A to zrobię - syknął i uderzył z całej siły Juniora w twarz.-Ty debilu zapłacisz mi za to !!!!-krzyknął wściekły. Z oczu Juniora wypłynęły łzy , to uderzenie go bardzo zabolało. Boltman podszedł do Lloyda i bardzo mocno obił mu twarz. -No dobra idę po Ninja -syknął i znikł. Diaxy z lekką obawą spojrzała na Lloyda , jego twarz cała krwawiła.-I powiedz warto mu się oddać skoro nas też nie oszczędzi?- zapytała.-Teraz to sam nie wiem czy mam mu się oddać -powiedział , po jego zranionej twarzy spłynęły łzy. Tym czasem w Dojo.- Sorry że zapytam ale nie widziałeś Eweni Morro ? -zapytał Volt.-No nie widziałem jej -powiedział Morro , było widać że coś go trapi. Nagle centralnie na środku Perły pojawił się Boltman.- Witam Ninja czy mi się zdaje czy kogoś szukacie ?-zapytał z ironią.-Tato gdzie jest Eweni ? Co z nią zrobiłeś? -zapytał wściekły głosem Volt.-Bezpieczna razem z Braciszkiem i Rodzicami w mojej kryjówce - syknął z radości. - Ty gnojku oddawaj mi Brata !!!!-wrzasnął Morro. - Spokojnie , zaraz ich zobaczycie - syknął Boltman. - E, że jak ?-zapytał się Kai. - Niby jak ich zobaczymy ?-zapytał się Jay. - No chyba nas nie przeniesie -powiedział Cole. - Ehh no to zamierzam zrobić - syknął i ich przeniósł do swojej kryjówki. W tym samym czasie w celi gdzie był Lloyd. Eweni zaczęła się budzić . - Co się stało ?-zapytała rozkojarzona. - No tego Boltman cię porwał - powiedział Lloyd. - Mama , Tata i Braciszek ,o jak dobrze być z wami - powiedziała Eweni , wpatrzyła się przez chwilę w twarz taty. - Tato kto ci to zrobił ?-zapytała. - No a kto mógł , jak nie Boltman - powiedział. Akurat do ich celi przyszedł Boltman i całą czwórkę wyprowadził , zaprowadził ich do sali tronowej tam byli pozostali. - A co wy tu robicie ?-zapytał zszokowany Lloyd. - No tego Boltman nas tu sprowadził ale nie wiem czemu -powiedział Morro. - No Lloyd kara to kara , a na mnie warknąłeś dwa razy -syknął Boltman.- Jak już to raz - warknął Lloyd. - No teraz jest ten drugi raz - syknął Boltman. Podszedł do nich i Lloyda oddzielił od Diaxy , Eweni i Juniora. - Oto twoja kara Lloyd - syknął Boltman i zaczął Kopać Eweni i Juniora po plecach. - Błagam przestań !!!!!- krzyknął Lloyd. Ale Boltman udał że tego nie słyszał i zaczął ich kopać po brzuchu. - Błagam przestań , Błagam wystarczy !!!!!!!!!- krzyknął Lloyd , a z jego zielonych oczu wypłynęły łzy. Boltman to zauważył i przestał bić jego dzieci. Eweni i Junior byli cali w siniakach , dodatkowo łańcuch którym byli skuci wbił im się w skórę więc zaczęła im lecieć krew. - To było za pierwsze warknięcie , a teraz kara za drugie - syknął. Podszedł do Diaxy i zaczął ją bić swoim biczem. Bił ją po całym ciele , Lloyd musiał to oglądać , Tavis go przytrzymywał. Z oczu Lloyda wypłynęły łzy po raz kolejny. Każdy na to patrzył , bez wyjątku każdy cierpiał. Lloyd na chwilę odwrócił głowę i spojrzał na skatowane dzieci. Nagle Boltman rzucił bicz , Diaxy ledwo stała , Lloyd się wpatrzył w jej niebieściutkie oczęta. Nie wytrzymał , nagle zaświecił na krwistoczerwony kolor. Łańcuch którym był skuty pękł. Wstał podszedł do Diaxy i do dzieci , nie dość że ich przytulił to uwolnił. W jego oczach była wściekłość , więc stanął przodem do Boltman'a.- Ty teraz umrzesz- warknął Lloyd. - Krwawa Energia !!!!- krzyknął . po czym wyciągnął złoty miecz , ten od razu zaświecił na czerwono. Rzucił się z mieczem na Boltman'a i go chciał za bić. Stracił nad sobą kontrolę , od środka był wściekły. Diaxy tylko mogła go uspokoić więc do niego podeszła . Lloyd jej nie zauważył i z całej siły wbił miecz w serce tak myślał że Boltman'a. Niestety to było serce Diaxy. Od razu osunęła się na podłogę , w tym momencie z ręki Lloyda wypadł miecz i szybko do niej podbiegł.- O nie Diaxy !!!! To moja wina , nie chciałem by do tego doszło , wybacz mi nie chciałem cię zabić - ryknął Lloyd. Nagle wszyscy znaleźli się w Dojo , nie było z nimi tylko Boltman'a. Lloyd nie wytrzymał i powiedział :- Odchodzę , zabiłem własną żonę bo nad sobą nie panowałem , nie panowałem nad moim emocjami. Nie ,ja nie jestem już zielonym Ninja. Po tych słowach zrzucił z siebie swój strój , ubrał czarne dresy ,wziął plecak. Po raz ostatni spojrzał na wszystkich , z jego oczu lały się łzy. Odwrócił się i wywołał smoka , wsiadł na niego i powiedział :- Żegnajcie. Po czym odleciał , cały czas płakał , ale nie tylko on jego smok Energii też ronił słone smutne łzy. Wszyscy widzieli jak Lloyd leci w stronę zachodzącego słońca. Każdy bez wyjątku płakał. Morro poniósł strój Ninja Lloyda , wtulił się w niego a z jego ciemno zielonych oczu wypłynęły łzy......CDN......
CZYTASZ
Black Lightning
FanficPodczas ostatecznej walki z Laverną , zostaje wyzwolona olbrzymia energia . Z powstałej mocy korzysta pierwszy mistrz piorunów , o imieniu BoltMan. Który za swoje podłe zachowanie , zostaje strącony do otchłani cienia , to bardzo ponure miejsce a st...