17

46 4 0
                                    

-Diaxy czemu płaczesz ? -zapytał i wytarł jej policzki mokre od łez.-To ze szczęścia że jesteś obok mnie -powiedziała i się uśmiechnęła.-Rozumiem -powiedział Lloyd i ja przytulił. Po czym wstali i poszli do największego pokoju w całym Dojo. -O hej Lloyd widzę że szalejesz ze szczęścia -powiedział Kai.-I to bardzo , mam pomysł -powiedział. -Yyy jaki pomysł ?-zapytał zaskoczony Jay. -No jak pokonać Boltman'a raz na zawsze, ale Eweni zajmij się dziećmi razem z Skylor , Tala'om i Nya'om -powiedział.-Dobrze Tato już idę -powiedziała radośnie Eweni i poszła do pokoju gdzie bawiły się dzieci Ninja i były dziewczyny i zajmowały się najmłodszymi dziećmi.-No to mów ten pomysł -powiedział Cole.-A więc tak ja się oddam dla Boltman'a , potem jak mnie uwięzi to się uwolnię i razem go zaatakujemy i zabijemy- powiedział Lloyd. -Ja się nie zgadzam , nic z tego nie oddasz mi się w ręce -powiedziała stanowczo Diaxy. -Ale Diaxy spokojnie uwolnię się -powiedział Lloyd i przytulił Diaxy do swojej piersi. Jej włosy opadły na jej plecy i jego zasłoniły. Mocno się w jego pierś wtuliła , tylko przy nim była bezpieczna. Nagle usłyszeli jakiś huk , więc poszli sprawdzić co to było. -Boltman co Ty tu robisz -warknął Lloyd.-Przybyłem tu po kogoś -syknął. -No po kogo ?-zapytał wściekłym głosem Lloyd.-Kogoś tobie bliskiego -zaśmiał się.-Nie tkniesz mojej rodziny, nie pozwolę Ci na to !!!!-krzyknął Lloyd.-Dobrze , w takim razie -syknął i znikł. Diaxy akurat stała parę metrów od Lloyda , gdy nagle za nią stanął Boltman i ja złapał.-Aaaa Lloyd ratuj !!!!-krzyknęła. Lloyd tylko tyle co się odwrócił i się wściekł.-Puszczaj ja , no już puść ja -warknął wściekły.-Puszczę ale dołączysz do mnie , wiesz nie muszę Ciebie zabić , możesz być po mojej stronie ,to jak będzie?- zapytał Boltman. Diaxy próbowała się wyrwać i mocno zaczęła się szarpać.-Zapomnij nigdy do Ciebie nie dołączę -warknął. -W takim razie pożegnaj się z żoną na zawsze bo jej już nigdy nie zobaczysz -syknął , powstał gęsty dym.-Lloyd ratuj, ratuj -krzyknęła Diaxy. Tylko że jak dym opadł to po Diaxy nie było śladu.-A to dupek porwał mi Diaxy, No nie zapłaci mi za to!!!! -krzyknął Lloyd. Nagle upadł na kolana i zaczął płakać i mówił po cichu : - Diaxy dopiero co Ciebie odzyskałem a już straciłem. W tym czasie Boltman zabrał Diaxy do swojej nowej kryjówki.-Zobaczysz Lloyd mnie uwolni i pożałujesz tego!!! -krzyknęła Diaxy. Boltman przykuł jej ręce do ściany, łańcuchem który wbił się jej w skórę zawiązał jej ramiona. Na szyję ubrał mocno ściśniętą czarna obroże i łańcuch od niej przyczepił do ściany.- Wypuść mnie, puść , ratunku -krzyknęła Diaxy. Boltman podszedł do niej i się podle uśmiechnął .-Ratu...mhmhmhmhmh!!!!!- krzyknęła Ale nie mogła skończyć bo Boltman ja zakneblował . Po czym zaczął ja bić po twarzy i zranił jej prawy policzek. Dosyć szybko miała na twarzy siniaki. Boltman się cały czas śmiał , a po jej policzkach spłynęły łzy. -Diaxy uśmiech proszę -syknął i zrobił jej zdjęcie.-No piękne zdjęcie , wyślemy je do Lloyda , mój kryształku -syknął i się na nią po patrzył. -Mhmhmhmh!!! -krzyknęła Diaxy. Boltman położył na stoliku , mały sztylet , strzykawkę, miecz , dwie ciemno zielone kuli i łańcuch. Podle się zaśmiał, zabrał ze stolika łańcuch i nim związał jej nogi. Po czym zabrał niewielką szmatkę i przyłożył jej do nosa. Od razu usnęła, spuściła głowę w bok. Boltman widząc że Diaxy śpi, zabrał ze stolika strzykawkę i bił ją w jej prawe ramię. Wstrzyknął jej do ciała środek po którym będzie bardzo słaba tylko że pomieszał go z trucizną. Po czym wyrzucił strzykawkę i wyszedł z jej celi. W tym samym czasie Lloyd cały czas płakał. Podszedł do niego Morro.- Lloyd to od Boltman'a -powiedział Morro i przekazał zdjęcie dla Lloyda. To co zobaczył go kompletnie załamało 

( zdjęcie które tu dodałam) odwrócił zdjęcie i na jego tyle tak pisało "Radził bym Ci się pospieszyć bo ona może tego nie przeżyć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( zdjęcie które tu dodałam) odwrócił zdjęcie i na jego tyle tak pisało "Radził bym Ci się pospieszyć bo ona może tego nie przeżyć...ps. Otrułem ją...Boltman" .-Co.....Nie!!!!! -krzyknął Lloyd i to na całe dojo. -Spokojnie Lloyd uratujemy ja -powiedział Morro i poklepał brata po ramieniu. -Tylko że jak nie zdążymy to ja stracę na zawsze -powiedział Lloyd, po jego policzku spłynęła łza, a że trzymał zdjęcie w prawej ręce to jej kroplę spadały na to zdjęcie. Lloyd nie przestawiał płakać. -Oo mamy problem bo mój tata ma nową kryjówkę tego jestem pewny -powiedział Volt.-No to cudownie -burknął Lloyd, nagle coś uderzyło o dojo. Lloyd pobiegł w miejsce uderzenia i zobaczył zakrwawioną obrączkę należąca do Diaxy. Szybko podniósł ja z podłogi i ścisnął w ręce. Tylko że nagle zemdlał całe szczęście że Morro go złapał i od razu zaniósł go do jego i Diaxy sypialni. Położył go na łóżku i wyszedł z pokoju. W tym samym czasie Diaxy cały czas spała , Boltman przyszedł do jej celi i usiadł sobie na krześle i się w nią wpatrywał. Po chwili wstał , zabrał ze stolika sztylet i ja cała poranił. Używając niebieskiej błyskawicy wypalił jej na brzuchu napis "Kryształek Lloyda ".Zaczął się podle śmiać , szmatą zawiązał jej oczy , po czym wyszedł z celi , nie chciał by widziała co jej podłego zrobił. Bał się że przypomni jej się Carlos ( ze strony Diaxy Maria-Princess of Crystal).Usiadł na tronie i rozkoszował się tym co zrobił oraz czerwonym wytrawnym winem. Lloyd w tym czasie się obudził , wtulił się w poduszkę i zaczął ryczeć. Domyślał się co Boltman robi z Diaxy. Nie potrafił przestać płakać , wiedział jedno ze musi znaleźć nową kryjówkę Boltman'a i uratować Diaxy ale musi się spieszyć by tego nie zrobić za późno......CDN...

Black LightningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz