Lloyd spał i miał bardzo dziwny sen , śniło mu się że :....Był uwieziony w celi u Boltman'a , strasznie poraniony i wycieńczony. Siedział na podłodze , do celi wszedł Volt , podle się uśmiechnął , uderzył go w twarz i powiedział te słowa „ Zapamiętaj jak wygląda Diaxy i twoje dzieci , bo ich więcej nie ujrzysz...oni są moi" po tych słowach rzucił mu pod nogi zdjęcie , na którym był z całą rodziną. Podniósł je z ziemi , przypatrzył mu się uważnie ,z jego zielonych oczu popłynęły łzy. Ostanie co zrobił to krzyknął te słowa „ Nigdy nie będą twoi już prędzej się zabiją niż będziesz ich ojcem i mężem" zamknął oczy..... W tym momencie Lloyd się obudził. – Co to było ?-zapytał się sam siebie, po czym na podłodze dostrzegł jakieś zdjęcie , więc je podniósł. – Co , to nie możliwe , ale jak?- zapytał się ponownie sam siebie. Po czym odwrócił zdjęcie i na nim były te słowa co Volt powiedział w jego śnie „Zapamiętaj jak wygląda Diaxy i twoje dzieci , bo ich więcej nie ujrzysz...oni są moi" . Wstał z kanapy , usiadł na fotel. Patrzył się na zdjęcie , z jego oczu poleciły łzy. W tym samym czasie Boltman poszedł do Jay'a. Wszedł do pokoju , odkuł mu ręce ze ściany i wywlókł go z powrotem do celi. Tam posadził go na łóżku. Chwytając go za szyję ,syknął mu do ucha :- Tak długo jak się nie zgodzisz do mnie dołączyć , tak długo będziesz ty i oni cierpieć. Po czym rzucił go na łóżko i zamknął cele i poszedł do swojego pokoju. Jay leżał na łóżku z jego oczu leciały łzy. Volt był w swoim pokoju , nagle do niego weszła Lilia. – O a co ty tu robisz ?-zapytał się z lekkim uśmieszkiem na twarzy. – Tak sobie przyszłam , trochę się nudzę – powiedziała i się uśmiechnęła. Volt wstał z krzesła bo na nim siedział , podszedł do niej , po czym wprowadził ją do pokoju. Lilia cały czas patrzyła się na niego , usiadła na jego łóżku. On usiadł obok niej i chwycił ją delikatnie za rękę po czym patrząc się w jej czerwono krwiste oczy powiedział :- Może chcesz iść na spacer . – Haha ...no możemy , ale muszę się zapytać , czego pragniesz najbardziej ?-zapytała się. – Em..... no cóż najbardziej to złapać Lloyda , a to drugie to mieć ciebie przy sobie –powiedział. Po czym pchnął ją na łóżko i zaczął całować. Ona nie protestowała i jego zaczęła całować. – A teraz dam ci znak tego że ciebie kocham –syknął z radości. – No dobrze – odparła. Nachylił się nad jej szyją i lekko wbił się zębami, z dziurek po wbitych zębach wypłynęła krew. – Oto znak że ciebie kocham –powiedział i oblizał sobie usta jej krwią. Po czym wstał i razem wyszli na spacer. Szli do wyjścia , obok tronu jego Ojca więc Boltman dostrzegł że syn zrobił dla wybranki serca znak ich miłości i był z niego dumny. W tym czasie Riva się obudziła , widząc że Lloyd siedzi w fotelu i płaczę. Po cichu do niego podeszła. – Słyszę cię , skradanie ci coś nie wychodzi – zaśmiał się Lloyd. – Co się stało że jesteś taki smutny Mistrzu?- zapytała. – To zdjęcie ci wszystko wyjaśni – powiedział i dał jej zdjęcie. Riva obejrzała je dokładnie , po czym klepnęła go w ramię i powiedziała :- Spokojnie Mistrzu , pomogę ci i oni nie będą jego. Lloyd się uśmiechnął i powiedział :- Dziękuję Riva. Odezwało się radio :- Tu Metro , jesteśmy w Europie a konkretnie Państwo Włochy , Miasto Mediolan. – No to pora na nas – powiedział Lloyd , zabrał ze sobą Rubella'e ,a Riva zabrała księgę żywiołów. Wysiedli z samolotu , zobaczyli ogromne miasto. – Łał ale tu pięknie – powiedziała Riva i zachwycała się miastem. – No przyznaję piękne miasto- powiedział Lloyd. – Hahaha piękne ale nie dla ciebie – odezwał się szyderczy głos. – Volt czego chcesz!- warknął Lloyd. – Dobrze wiesz czego ! a pamiętasz Lilię ?-zapytał i się zaśmiał. – Pamiętam zamieniłeś ją w kamień – warknął ze złości. – Ale kamieniem nie jest , teraz jest po mojej stronie – syknął , po czym obok niego stanęła Lilia , była ubrana w czarną sukienkę ozdobioną czerwonymi czaszkami. – Coś ty jej zrobił !!!!!!!!- krzyknął, bo zobaczył że jej oczy był krwistoczerwone. – Hahaha no nic – zaśmiał się , po czym rzucił się na niego. Lloyd próbował się bronić , ale Volt lekko go poraził. Riva rzuciła z całej siły kulami z piasku w niego. Po czym pomogła dla Lloyda wstać. Volt się wściekł i już miał zaatakować , gdy nagle przed nimi wyrosła z nikąd gigantyczna trawa i ich to tylko uratowało. Volt razem z Lilią zniknęli. Trawa zaczęła opadać , pojawiła się przed nim blondynka z ombre, morsko oka. – Nic się wam nie stało ?-zapytała bardzo spokojnie. – Nie nic , dziękuję bardzo , ja jestem Lloyd ,a to jest Riva – powiedział. – Miło poznać jestem Lea najstarsza córka Mistrza Natury czyli Bolobo- powiedziała Lea. – Znam go , to mój przyjaciel , opowiedz co o u niego słychać- powiedział się uśmiechnął. – Nic , bo on nie żyję – powiedziała po jej policzku spłynęła łza. – Co ?! ale jak ?-zapytał się zaskoczony. – No Boltman zaatakował nasz dom , Ojciec się mu postawił i z nim walczył , ale przegrał i on go poraził niebieskim podwójnym piorunem i go zabił – wyżaliła się Lea , zaczęła płakać. Nagle niewiadomo czemu wszystkie drzewa zaczeły rosnąć i się przewalać na domy. – Nie to moja wina !!!!- krzyknęła . Uciekła od nich zalana łzami. Lloyd i Riva pobiegli za nią. Lloyd ją złapał za ramię i powiedział :- Spokojnie , teraz ja się tobą zajmę. – Ale ty wiesz jaka jest moja Matka ?-zapytała się. – Niestety wiem , wiem że jest narkomanką i alkoholiczką , wiem że to przez nią twoja siostra Sybilla jest kaleką , nie martw się nie wrócisz do niej , jak tylko pokonamy Boltman'a to ty i twoja siostra zamieszkacie w Dojo mojego taty, obiecuję – powiedział i ją przytulił. – Dziękuję i muszę potrenować panowanie nad emocjami związane z moim żywiołem – powiedziała i się uśmiechnęła. – No musisz , ale spokojnie damy radę – powiedział. – Ja ci pomogę , bo mam ten sam problem – powiedziała Riva i się do niej uśmiechnęła. Po czym poszli w kierunku samolotu. Riva wyciągnęła księgę i ona się otworzyła , pokazując gdzie będzie kolejny mistrz żywiołu. – Gdzie to jest ?-zapytał się Lloyd. – Yyy to jest , no nie wiem – powiedziała Riva. – To jest Australia , a konkretnie to Sydney bardzo duże miasto – powiedziała Lea. – Metro lecimy do Australii – powiedział Lloyd.- Chwila , Chwila ....potrzebuję 2 dni odpoczynku za dwa dni możemy lecieć – powiedział Metro. – Ehh zgoda , Lea gdzie możemy zamieszkać przez te dwa dni ?-zapytał się Lloyd. – No cóż , zapraszam was do Hotelu mojej cioci , tam zamieszamy na te dwa dni- powiedziała Lea. Po czym zaprowadziła ich do hotelu. Tam się zameldowali i zamieszkali. W tym samym czasie w kryjówce Boltman'ana. – Tato mam dość , za każdym razem gdy już prawie mam Lloyda , to pojawia się jakiś mistrz żywiołu i go ratuję – powiedział wściekły Volt. – Spokojnie synu , załapiesz go , daj sobie więcej czasu – powiedział Boltman i przytulił syna. – Tak ojcze masz racje ,dam sobie więcej czasu – powiedział. – Lilia chodź do mnie – powiedział Volt. –Już idę – powiedziała i podeszła do Volt'a . Ten zaprowadził ją do jego pokoju , od razu położyli się do łóżka i przespali się. W tym samym czasie w Mediolanie był już wieczór więc Riva i Lea poszył spać. Lloyd ukołysał Rubella'e do snu i położył do łóżka. Przykrył kołdrą , wstał z łóżka. Wyszedł na balkon , miał widok na pięknie oświetlone miasto. Wpatrywał się w księżyc , w jego świetle dostrzegł swoją ukochaną Diaxy, po jego policzku spłynęła łza, nie potrafił zapomnieć słów które mu po głowie chodziły „Zapamiętaj jak wygląda Diaxy i twoje dzieci , bo ich więcej nie ujrzysz...oni są moi" , cały czas jak myślał o tych słowach to z jego zielonych oczu wypływały słone smutne łzy..............CDN.....................
CZYTASZ
Black Lightning
FanficPodczas ostatecznej walki z Laverną , zostaje wyzwolona olbrzymia energia . Z powstałej mocy korzysta pierwszy mistrz piorunów , o imieniu BoltMan. Który za swoje podłe zachowanie , zostaje strącony do otchłani cienia , to bardzo ponure miejsce a st...