Thomas! jesteś genialny!

952 45 36
                                    

6 grudnia 2033, 23:50

Oczami Celeste

Idę nocą ulicami Paryża oczywiście nie sama, bo towarzyszy mi Thomas. Czemu idziemy o tej porze nie wiadomo gdzie? Tego nie wiem, ale podobno to coś ważnego.
Thomas- Chodź szybko -pociągnął mnie za rękę w stronę wierzy Eiffla.
Celeste- Thomas co robisz? -Zapytałam szeptem
Thomas- Cii -przyłożył palec do swoich ust - Chodź coś ci pokażę
Celeste- Thomas, ale na wierzy jest 48 strażników
Thomas- Czyli już sprawdziłaś -uśmiechnął się - Albo ty się nimi zajmiesz, albo ja
Celeste- Okej - jeszcze nie potrafię dobrze używać mocy krwi, bo wcześniej nie odczuwałam takiej potrzeby, a teraz mama nie może mnie uczyć, przez te wszystkie zakazy. Wytłumaczę to z czasem, ale wracając. Użyłam mocy zmniejszając ciśnienie krwi każdemu ze strażników co spowodowało utratę przytomności. - Już
Thomas- I ty nie potrafisz niby używać mocy krwi? -Zapytał ironicznie
Celeste- Dopiero się uczę
Thomas- Ja nie rozumiem czemu wszyscy się poddali Vanessie przecież mamy przewagę
Celeste- Masz rację
Thomas- Ja mam zawsze rację -zaśmiał się
Celeste- A idź z tym wystarczy że twój tata męczył tym wszystkich i tobie też się udzieliło?
Thomas- Niedaleko pada jabłko od jabłoni
Celeste- Racja. Ugh!
Thomas- Mam cię -zaśmiał się i wszedł na wierzę
Celeste- Kto pierwszy na górze -użyłam mocy światła i szybko znalazłam się na samej górze

5 minut później

Thomas- Jestem wysportowany, ale ty użyłaś mocy i to nie było fair
Celeste- Oj no nie gniewaj się -podeszłam do barierki i spojrzałam na miasto, wszędzie w oknach ciemno, tylko latarnie na ulicach się świecą dając urok temu miejscu
Thomas- Celeste? -Odwróciłam się i zobaczyłam Thomas'a z lampionem i malutkim pudełeczkiem. Spojrzał na zegarek -wszystkiego najlepszego z okazji siedemnastych urodzin -uśmiechnął się, a ja się zaśmiałam cicho.
Celeste- Brakowało mi tych naszych niespodzianek, nawet przez brak ich w poprzednim roku zapomniałam o tym, a poza tym Paryż? Serio?
Thomas- Wiesz ja cię do Paryża zabrałem, a ty mnie na Antarktydę i to jeszcze na wiosne, gdzie u nas ciepło, ja jak zwykle w spodenkach, a ty mi mówisz że gdzieś lecimy po czym się okazuje że powinienem się wcześniej ubrać
Celeste- No tak, dziękuję Ci -podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors
Thomas- Proszę -podał mi lampion -zamiast tortu żebyś pomyślała życzenie i puściła
Celeste- Pomysłowe -zrobiłam jak powiedział. Chciałbym żeby w końcu się zmieniło to wszytko. Brakuje mi taty. Nawet nie przypuszczałam że tak bardzo. Puściłam lampion
Thomas- Lloyd. Mam rację? -Zapytał trochę zmartwiony
Celeste- Tak.. Tak bardzo bym chciała żebyśmy w końcu byli wolni i żeby tata wrócił
Thomas- Rozumiem, też bym chciał.. Proszę -podał mi pudełeczko
Celeste- Nie musiałeś. Już mam od ciebie piękną kolekcje pudełeczek
Thomas- Oj nie gadaj tyle -dał mi pudełko, a ja je nie pewnie otworzyłam i zobaczyłam wisiorek

Celeste- Jest przepiękny -podniosłam go na wysokość oczu i przyglądam mu się Thomas- Kiedy go zobaczyłem pomysłem o tobie i jakoś tak wyszło że kupiłem -wziął naszyjnik ode mnie, a ja się odwróciłam i uniosłam włosy do góry, aby mi zapiął

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Celeste- Jest przepiękny -podniosłam go na wysokość oczu i przyglądam mu się
Thomas- Kiedy go zobaczyłem pomysłem o tobie i jakoś tak wyszło że kupiłem -wziął naszyjnik ode mnie, a ja się odwróciłam i uniosłam włosy do góry, aby mi zapiął. - Już
Celeste- Dziękuję...a no i dzięki za to że mnie tu zabrałeś
Thomas- Nie ma za co i zobacz jaki masz ładny widok, a nie to co ja na Antarktydzie..-podszedł do barierki i oparł się o nią
Celeste- Oj no przepraszam, ale myślałam że uda się wtedy kiedy nie będzie padać i trafimy na czas gdzie da się coś zobaczyć.- poszłam w ślady przyjaciela
Thomas- Przecież wiem.. -Po dłuższej chwili ciszy Thomas się odezwał -Wyobraź sobie jak to było normalnie żyć jak człowiek, a nie jak jakiś..eh nawet nie wiem za co nas uważają..chyba za najgorsze zło.
Celeste- Niestety.. Zazdrość jest okrutna. Nie myślałam że Vanessa wprowadzi tyle zakazów. Czasem się czuję jakbym przegrała wojnę, której tak naprawdę nigdy nie było
Thomas- Tak...ej powtórz to ostanie zdanie
Celeste- Ee..której nigdy tak naprawdę nie było?
Thomas- Nie to, to wcześniej
Celeste- Emm..czasem się czuje jakbym przegrała wojnę?
Thomas- Tak! To jest to!
Celeste- Czekaj..jeśli ty właśnie..
Thomas- Nigdy nie walczyliśmy i tu właśnie Vanessa to wykorzystała
Celeste- Racja..kurde.
Thomas- Ja zawsze mam rację
Celeste- Ale nie chcę wojny, a poza tym wszyscy się poddali. Kto ma walczyć? Ninja nadal nie wrócili, a tylko my ich pamiętamy
Thomas- Ale ninja przecież nie są jedynymi osobami, które mogłoby włączyć -uśmiechnął się. Jeju nie wierze że on coś takiego wymyślił.. Chyba bardziej mnie boli to że ja na to nie wpadłam.
Celeste- To kogo chcesz..nie czekaj wróć. Jak chcesz w ogóle włączyć? Nie chcę nikogo ranić
Thomas- Tego jeszcze nie wiem, ale coś czuję że aktywujemy the Mob
Celeste- Thomas! Jesteś genialny! Możemy robić to co w szkole kiedyś! Przecież dzięki nam dyrektorka zmieniła szkołę
Thomas- Tylko trzeba coś wymyślić żeby zadziałało
Celeste- Najpierw to my musimy ekipę aktywować
Thomas- I nawet wiem od kogo zaczniemy

3:20, 7 grudnia 2033 W Ninjago

Thomas- To tu -weszliśmy do baru, a za ladą zobaczyłam.. Nie. Nie możliwe! Jak on ich znalazł
Celeste- Fred! George! -Rzuciłam się na szyję chłopaków
Fred i George- Celeste!
Celeste- Thomas jak ich znalazłeś?
Thomas- Nigdy nie zgubiłem -zaśmiał się -chłopaki pomożecie?
Fred i George- Jasne! -Rzucili czapkami firmowymi za siebie tak samo jak fartuchami i wyszliśmy stamtąd

4:30

Zapukałam do okna. Otworzyła mi je brązowo włosa dziewczyna.
Amanda- Celeste? Thomas? Bliźniaki? Która godzina? -ziewnęła
Celeste- Idealna. Ubieraj się.

5:10

Wszyscy siedzimy u Thomas'a w pokoju
Amanda- Jest nas piątka, więc na ten wasz cały plan jednak brakuje osób -powiedziała siedząc na fotelu przy biurku
Fred- Ale i tak szacun za pomysł
George- Ej, a może ściągniemy jeszcze kogoś na przykład Sam'a?
Celeste- To nie jest głupi pomysł. Możemy też Eric'a, Alex'a i ja polecę teraz po Hugo -wstałam z łóżka Thomas'a. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi
Thomas- Kogo niesie? -Wstał i otworzył drzwi
Hugo- Fred i George do mnie dzwonili i opowiedzieli wszytko
Thomas- No to mamy kolejnego -zaśmiał się
Fred- Ej, a Lili?
Celeste- Jest w internacie, ale mogę po nią szybko polecieć z Thomas'em, a wy zajmiecie się.. Nie! Ja mam lepszy pomysł. Znam jeszcze parę osób. Fred i George pogadajcie ze wszystkimi z naszej paczki. Amanda i Thomas lecicie po Lili. Ja z Hugo lecimy po parę innych osób.
Fred i George- To my się zajmiemy Eric'iem, Alex'em, Mike'iem
Thomas- O nie Mike odpada! Nie chcę patrzeć na jego gębę, a i po drodze z Amandą i Lili wpadniemy po Lune.
Fred- To bez Mike'a
George- I jeszcze Sam
Wszyscy uzgodniliśmy kogo kto ściąga i każdy poleciał w swoją stronę. Poleciałam z Hugo na moim smoku do Ameryki Południowej.

Cdn

Hejka, w końcu pierwszy rozdział mam nadzieję ciekawszej wersji. Udostępnione zostaną/zostały trzy rozdziały jednego dnia, ponieważ już były wcześniej napisane tylko długo je przenosiłam :')

Pytanie:

1. Chociaż trochę ciekawiej? :')

Do następnego rozdziału ;)

Miłość RebeliantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz