The Mob. Żywioły wracają!

472 36 58
                                    

15:00, 8 grudnia 2033

Oczami Eric'a

Gadałem z Mike'iem i zgodził się pomóc. Jesteśmy gotowi. Teraz tylko trzeba wejść ta stadion. Ja razem z Thomas'em, Fred'em, George'em, Alex'em i Mike'iem przeszliśmy obok ochrony. Kiedy dotarliśmy na ławkę rezerwowych mecz już trwał. Mocno przegrywamy. Pięć do dwóch. Nie wiem czy to dobry pomysł w takim razie.
Eric- Ej Thomas, a jeśli.. -Nie dał mi dokończyć
Thomas- Nawet nie próbuj. Pamiętasz mecz z tygrysami? Myśleliśmy że przegramy, bo zostało ostatnie dziesięć minut, a my mieliśmy trzy punkty w plecy i co? I udało się! Fred, George i ty strzeliliście razem pięć pięknych bramek. Może tu jest wyższy poziom, ale damy radę. Trzeba wierzyć.. Uśmiechnął się

Oczami Mike'a

Dałem sygnał kumplowi który gra żeby się przewrócił, albo zrobił coś, aby zszedł z murawy. A ten idiota zagapił się i wpadł na jednego z naszych obrońców.. Zabij się Will.. Ej, ale w sumie to więcej z "the Mob" wejdzie na boisko. Trener akurat się zagadał z Alex'em. Taki był plan. Thomas i Eric weszli na boisko. Oj chłopaki nie popsujcie tego...

Oczami Eric'a

Serce zaczęło mi szybciej bić. Dawno nie czułem takiej presji. Mam wrażenie że od tego jak zagram liczy się czyjeś życie... No w sumie zależy, ale..wracając! Stoję już na miejscu. Start. Zacząłem biec zgodnie z planem, czyli za piłką, a Thomas pod naszą bramkę. Udało mi się przejąć piłkę od jakiegoś czarnoskórego chłopaka. Zatrzymałem się wycelowałem do Thomas'a. Kop. Piłka leci z jednej części boiska na drugą. Wszyscy pewnie teraz myślą co robimy. Thomas odebrał piłkę i po chwili udało mu się minąć lekko zdezorientowanego azjate, strzelił w bramkę przeciwnika. Trafił! Zawsze to tak fajnie wygląda jak bramkarz nawet nie ogrania że piła może trafić z drugiej części boiska. Trzy do pięciu! Musimy to wygrać.

5 minut później

Mike zmienił się z jakimś chłopakiem. Zaczęliśmy grać. Tym razem serce bije mi szybciej przez lekkie zmęczenie. Nie czuję takiej presji dzięki tej zjawiskowej bramce. Skupiłem się na piłce którą podał mi Mike. Biegnę prosto na bramkę. Zamachnąłem się, aby strzelić w prawym róg, ale moja noga poleciała nad piłką. Bramkarz chciał obronić tam gdzie celowałem. Przewrócił się! Cel w lewo i.. Bramka! Cztery do pięciu! Dawno nie czułem takiej satysfakcji.

Oczami Xian'a

Siedzę w koszu od balonu razem z Hugo. Mam niezły widok na stadion. Na szczęście dach jest odsłonięty. Eric strzelił czwartą bramkę, a zostało osiem minut do końca. Jeśli chcą wygrać potrzebują jeszcze dwóch. Spojrzałem na murawę i zobaczyłem jak Mike biegnie z piłką i strzela piątą bramkę. Szybcy są.
Hugo- Hej! Ziemia do Sam'a (szybkie tłumaczenie: Xian ponieważ chcę wszytko naprawić i żeby było między nim a Celeste dobrze oszukuje wszytkich jak ma na imię i podaje się jako Sam Tsui. Wie o tym tylko Xian i Thomas który poznał Xian'a. Nikt więcej nie wie o tym kłamstwie) -pomachał mi przed twarzą
Xian- Co? -Spojrzałem na niego
Hugo- Za sześć minut kończą. Szykuj się.
Usłyszałem krzyki z stadionu. Wychyliłem się i zobaczyłem że Thomas trafił. Sześć do pięciu! Wygrali to! Jeszcze niby cztery minuty, ale wiem że się uda.
Wziąłem tablet i podłączyłem go do projektota. Mam narysować napis "The Mob. Żywioły wracają" mam na to dziesięć sekund. Dam radę. Obstawiam że nawet jakiś rysunek mi się uda dodać od siebie. Usłyszałem krzyk od strony stadionu. Wyjrzałem. Siedem do pięciu? Wow.
Hugo- Zostały dwie minuty. Celeste napisała że wszytkiego u nich gotowe tylko czekają na sygnał
Xian- Ty też się denerwujesz? -Zmieniłem temat. Nie chcę gadać o Celeste. Tym bardziej że najchętniej bym przywalił Hugo, bo Celeste jest miłością mojego życia, a on mi utrudnia, abym mógł z nią być.
Hugo- Nie tam. Kiedyś na proteście w Hiszpanii coś takiego robili i podobną funkcję pełniłem, ale tam mi groziła kara śmierci, a tu tylko więzienie. 
Xian- To tak trochę hardkor z ciebie -nie wierze w to co mówię
Hugo- Nie przesadzaj -zaśmiał się -a właśnie ostatnio miałem cię o to zapytać, ale zapomniałem
Xian- O co?
Hugo- Po co poszedłeś za mną Celeste, Thomas'em i Luną do klubu?
Xian- Czemu za wami?
Hugo- Nie wierze w przypadki, a poza tym twoja pantera robi się malinowo-czerwona kiedy widzisz Celeste.
Xian- Jaka pantera? O co ci chodzi człowieku?
Hugo- Mam moc dzięki której wiem kto ma dar i jakie emocje akurat odczuwa, reszty plusów mocy jeszcze nie odkryłem
Muszę zmienić temat.. Nie powiem mu że kocham jego dziewczynę. Muszę się z nim zaprzyjaźnić, aby mieć na niego jakiegoś haka.
Xian- To ty masz moc?!
Hugo- No.. -Usłyszeliśmy krzyki radości co oznaczało koniec meczu.
Spojrzałem na trybuny. Idealnie. Tablice są uniesione przez widownię. Hugo włączył projektor. Zacząłem rysować.
(mniej więcej jak to wygląda, bo nie potrafię opisać czcionki..)

Chyba wyszło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chyba wyszło. Wytworzyliśmy smoki i szybko zlecieliśmy na chodnik obok stadionu. Wsiadłem do samochodu na miejsce pasażera, a Hugo na kierowcy.
Xian- Jedź! Jedź!
Usłyszałem za nami syrene policyjną. No jeszcze tego brakuje. Hugo ruszył z piskiem opon. Jestem w szoku że potrafi tak prowadzić.. Aż zapiąłem pasy...

10 minut później

Hugo zgubił policję jakieś pięć minut temu, ale w tym czasie zdążył mi nieźle zakręcić w głowie i żołądku. Nigdy więcej nie wsiadam z tym wariatem do samochodu. Teraz jedzie spokojnie do posiadłości Buckingham.
Hugo- To odpowiesz mi na moje pytanie?
Xian- To znaczy?
Hugo- Ty próbujesz zarywać do Celeste?
Xian- Nie! Skąd taki pomysł? Nawet mi się nie podoba..
Hugo- Twoja pantera się robi zielona co oznacza że kłamiesz (będą podobne o ile nie te same co tęczówki Blood i Celeste ponieważ mam skłonność do zapominania, a wychodzenie z rozdziału żeby sprawdzić jaki kolor co oznacza jakoś do mnie nie przemawia) . Więc w skrócie. Odwal się od mojej dziewczyny. Zbyt bardzo mi na niej zależy by mi ktoś ją odebrał.
Xian- Ale ja.. -Hugo gwałtownie zahamował, a ja uderzyłem twarzą o deskę rozdzielczą.
Hugo- Sory nie lubię słuchać kłamstw. I tak mnie denerwuje to że ciągle kłamiesz jak masz na imię
Xian- Skąd to wiesz?! -wytarłem strużkę krwi spod nosa. Mocno przywaliłem o tą deskę.
Hugo- Zluzuj poślady. Mówiłem że mam moc i wiem kiedy ktoś z mocą kłamie.
Xian- No tak..
Nastała cisza, ale ten idiota musiał ją zniszczyć, a chyba nawet dwóch minut nie trwała!
Hugo- Więc jak masz na imię?
Xian- Xian..
Hugo- Zaraz czekaj.. Ten Xian w którym Celeste kiedyś się podkochiwała jak była mała? O kurcze, czuje się teraz jakbym jakąś legendę spotkał -zaczął się śmiać
Xian- Weź się uspokój.. Czekaj..Celeste mnie kochała?
Hugo- Tak mi mówiła, ale przeszło jej po tym jak dotarło do niej że ją olałeś -spojrzał na mnie -Nawet nie wiesz jaką jej przykrość sprawiłeś..ona o tobie wtedy jak wyjechałeś jako jedyna nie zapomniała, a ty nawet na głupi list nie potrafiłeś odpisać -Wysiadł.
Czyli Celeste mnie kochała.. (ładowanie mózgu zakończone)

Cdn

Hejka, szybko poszło z tym rozdziałem :') nawet powiem że jestem z niego dumna. Głównie z tego napisu i z tego opisu gry chłopaków. Pierwszy raz coś takiego pisałam i mam nadzieję że najgorzej nie wyszedł xd

A i wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać od wpisu po odkryciu Xian'a :')

Pytanie:

1. Macie jakieś pomysły?

Do następnego rozdziału ;)

Miłość RebeliantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz