Xian halo!

274 23 102
                                    

Oczami Lili

Jestem zaskoczona tym co Celeste zrobiła. Szybko pobiegłam za nią. Udało mi się ją dogonić przy jej domu.
Lili- Celeste poczekaj. - złapałam ją za ramię.
Celeste- Co się stało? - zapytała tak jakby na serio nie wiedziała o co mi chodzi.
Lili- Chcesz pogadać o tym?
Celeste- Sama nie wiem, mam przesyt tematu Xian'a.
Lili- Wiem co czujesz, ale ucieknie od problemu to nie ich rozwiązanie.
Celeste- Uwierz, że staram się nie uciekać, ale nie wiesz jakie to okropne uczucie, mieć świadomość, że z twojej winy zginęły trzy bliskie osoby.
Lili- Słuchaj. Jesteśmy wszyscy w tym razem. Każdy wiedział na co się szykuje i nikt Cię za to nie obwinia. Trzeba przejść przez piekło, aby dostać się do nieba.
Celeste- No dobrze.. Masz rację, a ja mam pomysł. - uśmiechnęła się.
Wiktor- Ja zawsze mam rację. - zaśmiał się i poczochrał włosy Celeste.
Lili- Przysięgam nie wiem jak to pan i Thomas robicie. Zawsze jesteście tam gdzie powinniście.
Wiktor- Taki dar, moja droga. - dotknął mojego nosa uśmiechając się i odszedł.
Wrzuciłam razem z moją przyjaciółką do bazy.
Hugo- Xian za Tobą poszedł. - podszedł do nas.
Spojrzałam na Celeste, a jej włosy, od końcówek, zaczęły nabierać różowego odcieniu.
Celeste- Po co?
Mela- Podobno, chciał ci coś ważnego powiedzieć.
Celeste- Nie ważne. Mam dla was wieści.
Cameron, Tyler i Crytal- Jakie?
Celeste- Mam pomysł, aby walczyć dalej tylko, że tym razem będziemy starać się trafiać do ludzi. Będziemy próbiwać przekazać, że jesteśmy tacy jak oni.
Cameron- To jest świetne! Czemu na to wcześniej nie wpadliśmy?! - zaczął się cieszyć. - Chris daj ten filmik. - wyciągnął rękę do przyjaciela.
Chris- Przestań czytać mi w myślach. - podał telefon przyjacielowi.
Lili- Co wy kombinujecie? - zaczęłam dokładnie obserwować poczynania chłopaków.
Crystal- Halo! Nie wszyscy są wtajemniczeni! - zaczęła machać rękoma.
Mela- Miło by było jednak wiedzieć.
Diana- By na serio ułatwiło rozumienie podniecenia Cameron'a. - zerknęła na białowłosego, który robił coś przy laptopie, uśmiechając się przy tym, jak dziecko.
Celeste- Będziemy nagrywać filmy, covery i nie tylko. Musimy pokazać się całemu światu. Potrzebujemy, więcej sojuszników.
Tyler- To ma sens. Chcieliśmy sami pokonać Vanesse i jej odziały, chyba nie kończących się agentów.
Xian- Co za debilny pomysł. - prychnął.
Nawet nie zauważyłam, kiedy przyszedł.
Celeste- Skoro ci się nie podoba, to nikt Cię nie zmusza do brania udziału.
Xian- Wy do reszty oszaleliście? Chcecie się ujawnić?! Od razu was złapią.
Celeste- Od czego mamy moce?
Jordan- Doskonale wiesz, że nie możemy.
Celeste- Złamaliśmy już tyle zakazów. I tak nas szukają, więc chociaż zacznijmy mieć świadomość, że nic straconego, jak użyjemy mocy w samoobronie. Nie możemy się poddać, nie teraz, nie tutaj, nie po tym co przeszliśmy! Za daleko zaszliśmy, teraz musimy zebrać, więcej ludzi  (Nie dodaje postaci, żeby nie było 👌).
Cameron- No to zaczynamy. - uśmiechnął się i kliknął coś na komputerze. - Poszło w świat. Teraz następni.

Następnego dnia (10.05), 15:30

Oczami Blood

Organizuje koncert charytatywny. W Manchesterze, podczas walki The Mob i agentów, zginęło parę cywilów. Chcę, aby ludzie usłyszeli co się dzieje i że nie są bezpieczni na tyle ile im się wydaje.
Lloyd- Do wieczora wszystko będzie gotowe. Jay jeszcze przekonuje jedną gwiazdę i pewnie już wszyscy z listy będą.
Blood- Dzięki za pomoc. - uśmiechnęłam się do blondyna. - Bez was bym nie dała rady.
Lloyd- Nie ma za co. - zaśmiał się.
Blood- Jest. - pocałowałam go w policzek i odeszłam. Co ja zrobiłam?!

Wieczorem, 23:20

Oczami Jay'a

Wszystko idzie zgodnie z planem. Każdy z znanych piosenkarzy już zaśpiewał. Ostatni wchodzą five seconds of summer.
Blood- Ty ich ściągnąłeś? - podeszła do mnie.
Jay- Nie. Ja sprowadziłem Justina Biebera i Fifth Hormony.
Blood- Jak to? Przecież pytałam innych chłopaków, każdy z nich zaprzeczył i ty jesteś ostatni.
Jay- Nie miałem za zadanie ich zwerbować, więc nie gadałem z nimi nawet.
Blood- No dobra, ale i tak Jay dziękuję Ci za pomoc. Bez Ciebie i reszty ninja by się nie udało.
Jay- Odebrałem ten koncert jako żałobę i szacunek do straconych. Widziałem jak się zaangażowałaś i to ja chcę ci podziękować. - przytuliłem ją. 
Blood- Tak miało być. Byłam ich chrzestną matką, więc chciałam zrobić coś dla nich, coś od serca.
Jay- Trzymaj. - podałem mikrofon. - Miałaś niby nie śpiewać, ale to co teraz zrobisz, będzie prosto z Twojej pikawki. - pokazałem na jej serce, a ona tylko ze łzami w oczach zaśmiała się.
Blood- Skoro tak mówisz. - wzięła ode mnie mikrofon.

Miłość RebeliantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz