W całym moim życiu był tylko jeden mężczyzna któremu oddałem swoje ciało. Był moją pierwszą, ostatnią i jedyną miłością. Kochałem go ponad wszystko, oddałem mu ciało i duszę, mógł robić zemną dosłownie wszystko co tylko zechciał. Jednak to wszystko skończyło się pewnego zimowego dnia w którym dowiedziałem się, że mój ukochany zginął w wypadku samochodowym wraz ze swoją matką. Dokładnie pamiętam ten feralny dzień kiedy podsłuchałem jak pan Saito rozmawiał z moim ojcem o śmierci swojej żony i jedynego syna a zarazem spadkobiercy. Obydwoje zginęli wracając z nad morza, kiedy to kierowca ciężarówki nie zatrzymał się na czerwonym świetle i wjechał wprost w samochód mojego kochanka. Zginęli na miejscu a ciała podobno były tak zmasakrowane, ze pan Saito postanowił skremować rodzinę. Jako że mój i jego ojciec wiedzieli o relacjach jakie nas dzieliły, obydwoje zabronili mi pójścia na pogrzeb. Tylko że to mnie nie powstrzymało i wymknąłem się nocą z domu by odwiedzić grób ukochanego. Szukałem i szukałem a mimo to nigdy nie odnalazłem nagrobka w którym spoczywała moja jedyna miłość. Zawszę żałowałem że nie przeciwstawiłem się ojcu i nie poszedłem na pogrzeb. Do tej pory żałuję tego, że to ja nie zginąłem wraz z nim. Żałuję że kiedykolwiek pokochałem...
- Ej Shiro ! - Ciepła dłoń wylądowała na moim ramieniu co przywróciło mnie do rzeczywistości. - Nie odpływaj w czasie pracy. Klienci czekają. - Spojrzałem na Akire który posłał mi ciepły uśmiech i poklepał lekko po ramieniu. Oblałem się rumieńcem i burknąłem niewyraźne przeprosiny w stronę blondyna.
Gdy odszedł z ciepłym uśmiechem na twarzy zacząłem przygotowywać drinki dla klientów z czego jeden z nich, jak zwykle już od miesiąca, zapytał czy mam wolne po pracy i nie wyszedł bym z nim się zabawić. Oczywiście wiem co to jego "zabawić" oznaczało i tak jak mam w zwyczaju, grzecznie wywinąłem się jedną z wymówek o tym ,że czeka na mnie dziecko i żona. Co prawda nie mam żony, ale tego już nie musi wiedzieć.
Nie powiem ta praca jest naprawdę fajna a klienci są naprawdę sympatyczni, ale dlaczego każdy tak na mnie lecą ?! Rozumiem że mam wątłą posturę i delikatne rysy twarzy, tylko czy to fetysz każdego faceta ? A może każdy leci na brunetów z brązowymi oczyma ? Jak tak, to muszę przefarbować włosy i kupić soczewki...
Po trzech godzinach nieustannego robienia i podawania drinków, nadeszła moja upragniona piętnastominutowa przerwa. Wyszedłem w pośpiechu za marmurowej, czarnej lady gdy na zegarze wybiła godzina druga nad ranem i udałem się na zaplecze gdzie przerwę miał również Akio, który już wyczekiwał mojego przyjścia na metalowym rozkładanym krześle z fajką w ręku.
- Ej Shiro powiedz mi... - Zaczął rozmowę gdy tylko usadowiłem się na krześle naprzeciwko niego. - Coś się stało ? - Zapytał niewyraźnie z fajką w buzi.
- Nie, nic. - Westchnąłem posyłając mu lekki uśmiech i zabierając się za otworzenie bento kupionego w pobliskim sklepie. Czułem na sobie jego palące spojrzenie którym, jak by mógł, wypalił by mi dziurę w głowię a do tego w powietrzu unosił się ohydny zapach papierosów.
- Mów, przecież widzę że kłamiesz. - Warknął gasząc papierosa w czarnej popielniczce. Zerknąłem na niego wielkimi brązowymi oczami i i wziąłem się za jedzenie onigiri.
- Akio co byś zrobił, gdyby ktoś wtargnął do twojego domu, zmolestował cię, po czym zaproponował ci czterdzieści tysięcy jenów za każdy raz ? - Powiedziałem wszystko na jednym tchu nie patrząc w jego szare oczy i czerwieniąc się jak cholera.
- Wiesz jak by był niezłym ciasteczkiem to bym się zgodził, i tak brakuje mi partnera do seksu. - Stwierdził mierząc mnie uważnym spojrzeniem z chytrym uśmieszkiem na twarzy. - Ktoś coś ci zrobił ? - Zapytał nagle poważniejąc na co podniosłem wzrok znad jedzenia wprost na jego twarz.
CZYTASZ
Mimo wszystko...
KurzgeschichtenShirotani jest dwudziestosześcioletnim samotnym ojcem mieszkającym w małym miasteczku nieopodal morza. Jego dom to kompletna ruina a żeby utrzymać siebie i synka musi pracować nocami w barze. Jego los odmienia się gdy w progu jego drzwi staje przyst...