Rozdział 5

1.1K 75 6
                                    

- Ojcze to nie tak ! - Wrzasnąłem za co zostałem obdarowany siarczystym policzkiem. Stałem jak wryty na środku salonu, wpatrując się we wkurwionego ojca i matkę siedzącą na czarno-białej kanapie z głową schowaną w dłoniach. To oczywiste... Nienawidzą mnie.

- Żeby los skarał mnie takim synem ! Czym zawiniłem by mój syn wyrósł na pierdoloną ciotę ! I to jeszcze na dodatek bzykaną przez następce z rodziny Saito ! Za mało dostawałeś pieniędzy ?! A może kobiety ci się znudziły ?!

- Ojcze ty nic nie rozumiesz !

- Zamilcz ! - Warknął a jego lodowate spojrzenie, przerażało mnie tak jak nigdy przedtem. Zabije mnie... On mnie na pewno zabiję...

- Ojciec ma rację Shirotani. - Wtrąciła się matka, która dotychczas milczała. Leniwie podniosła się z kanapy i przystanęła obok ojca, mierząc mnie równie zimnym spojrzeniem co on. Pierwszy raz się w czymś zgadzali, kiedy ja akurat nic złego nie zrobiłem... - Jak to możliwe, że nasz jedyny syn okazał się gejem ? Niewdzięcznym bachorem, który przynosi wstyd całej rodzinie ! Nie tak cię wychowaliśmy...

- Matko...

- Powiedziałem żebyś zamilkł ! - Ojciec uniósł prawą rękę by ponownie mi przylać. Zamknąłem oczy, kuląc się jak mała myszka i wyczekując uderzenia. Jednak takowe nigdy nie nastało... Otworzyłem szokowany oczy i dostrzegłem swojego kochanka przytrzymującego nadgarstek mojego ojca z wyraźna nienawiścią malującą się na jego przystojnej twarzy. Tylko co on tu robił ? 

- Ka...

- Co ty do kurwy nędzy sobie wyobrażasz smarkaczu ! - Wrzasnął już na maksa wkurwiony ojciec, który gwałtownie wyszarpnął rękę z uścisku czarnowłosego. 

- Masz czelność pokazywać się w tym domu ! - Wrzasnęła oburzona matka, gromiąc mojego kochanka morderczym spojrzeniem. 

- Proszę o wybaczenie państwo Nakamura, jednak... - Saito posłał im szelmowski uśmiech, po czym dodał z mordem w oczach. - Nie wybaczę nikomu, kto zrani mojego kochanka. - Moje serce zaczęło szybciej bić na słowo "kochanek" a na mojej twarzy wykwitł lekki rumieniec.

- Ko... Jak śmiesz wypowiadać tak obrzydliwe słowa w tym domu ?! - Oburzył się ojciec który, zarówno jak i matka, wpatrywał cie w czarnowłosego z dezaprobatą i nienawiścią. 

- Obrzydliwe ? Ja tak nie uważam. - Stwierdził czarnowłosy posyłając im zadziorne spojrzenie i chwytając moją dłoń w swój mocny uścisk. - A teraz proszę o wybaczenie, ale zabieram państwa syna ze sobą. Chyba nie muszę mówić co będziemy robić, prawda ? 

Po tych słowach natychmiast wyprowadził mnie z mojego własnego domu a ja nawet nie próbowałem stawiać oporu. Za naszymi plecami dało się usłyszeć przekleństwa i wyzwiska skierowane w naszą stronę, ale jakoś w tym momencie miałem to głęboko gdzieś. Gdy tylko wsiedliśmy do czarnego BMW które należało do mojego chłopaka, od razu zaniosłem się niekontrolowanym śmiechem. 

- Co cię tak bawi Shirotani ? - Zapytał posyłając mi ciepły uśmiech i delikatnie gładząc swoimi ciepłymi palcami czerwony ślad na moim policzku. 

- Czy ktoś ci kiedyś powiedział, ze jesteś niemożliwy Kazuhiro ? - Spojrzałem wprost w jego błyszczące zielone oczy z czystą czułością i wdzięcznością a jego wargi natychmiastowo wylądowały na moich w delikatnym pocałunku. 

- Owszem. Ty Shirotani. 

                                                                       . . . 

Otworzyłem zaspane oczy, leniwie przeciągając się na gołym torsie czarnowłosego. Już dawno nie śniłem o przeszłości, ale ten sen był całkiem przyjemny. Jednak kto by pomyślał, że dojdzie do sytuacji w której będę sypiał z kimś innym niż z Saito... Ale jedno muszę przyznać, ten sex był naprawdę nie z tej ziemi a zboczeniec jest naprawdę dobry. Szkoda tylko, że tyłek boli mnie jak cholera a ciało odmawia posłuszeństwa. Te cztery rundki to jednak za dużo...

- Ale z ciebie przylepa Shirotani. - Czarnowłosy oplótł mnie w pasie przyciskając bardziej do swojego ciała i otwierając zaspane zielone oczy. 

- Chciał byś. - Warknąłem udając oburzenie i nadymając policzki. Leniwie wyrwałem się z jego uścisku, którego za cholerę nie chciał poluzować, i usiadłem na łóżku, co okazało się naprawdę SPORYM błędem. Biała ciecz zaczęła spływać po moich udach, plamiąc tym samym czarne prześcieradło a moja twarz nabrała krwistoczerwonej barwy. To chyba jakiś żart... - Czy ty...

- Ach wybacz Shirotani, ale zapomniałem wczoraj wspomnieć, że nie używam prezerwatyw a byłeś tak podniecony, że nie chciałem psuć atmosfery. Moja wina. - Odrzekł z szerokim uśmiechem na twarzy a jego wzrok niebezpiecznie wędrował po moim kroczu i już lepkich udach. Ale kłamie nawet się nie stara udawać, że jest mu przykro ! - Shirotani może jeszcze jedna rundka ?

- Co ?! Odmawiam ! - Wrzasnąłem trochę piskliwym głosem, szybko zeskakując z łóżka, spinając poślady by więcej tego nie wypłynęło i kierując się w wolnym krokiem w stronę łazienki. - Idę się tego pozbyć.

- Może ci pomogę ? - Posłał mi lubieżne spojrzenie, oblizując dolną wargę i nie spuszczając wzroku z mojego tyłka. 

- Spokojnie poradzę sobie sam zboczeńcu. - Stwierdziłem posyłając mu mordercze spojrzenie i trzaskając drzwiami od łazienki. 

Oczywiście nie dało się nie usłyszeć jego rozbawionego śmiechu, a ja nie byłem już w stanie ukrywać swojej zadowolonej miny i szybkiego bicia serca. 

To pierwszy raz od wielu lat kiedy czuję się taki... szczęśliwy ? Czyżby to zboczeniec był moim zbawieniem od ślepego uczucia do zmarłego ukochanego ? Jeśli tak ma być, to ja nie mam żadnych sprzeciwów. Niech mnie od tego szaleństwa uwolni. 

Pod prysznicem miałem nie małe problemy z wyczyszczeniem tego cholerstwa z tyłka. Następnym razem prezerwatywy to obowiązek, bez nich nie ma seksu ! Mam gdzieś że nie używa gumek ! Zacznie. 

Po około godzinie bawienia się w łazience nareszcie skończyłem a gdy wyszedłem czarnowłosy był już w pełni gotowy do wyjścia. Nie powiem ten idealnie dopasowany czarny garnitur z zielono-czarnym krawatem wyglądał na nim bosko a złote okrągłe spinki do mankietów z wygrawerowanym złotym inicjałem "S" pasowały idealnie. Jego czarne włosy w idealnym nieładzie i śliczne błyszczące zielone oczy pasowały do tego zestawienia idealnie a on sam, miał w sobie jakiś nieodparty magnetyzm. 

- Będziesz tak stał i się przyglądał ? Czy morze jednak skusisz się na jeszcze jedną rundkę ? - Zaśmiał się wypatrując czegoś przez ogromne okno. Zapewne przyglądał się swojej firmie, która przecież stała naprzeciwko hotelu. Taki tam zbieg okoliczności. 

- Spasuję. Już wystarczająco boli mnie tyłek. - Odrzekłem beznamiętnym głosem i wziąłem się za ubranie ciuchów, które jakimś cudem były wyprane i poskładane na krześle. Szkoda tylko, że w moim roboczym stroju będę wyglądał przy tym bogaczu jak idiota, ale mniejsza ważniejszym jest, że muszę w niedalekiej przyszłości zwrócić strój szefuńciowi, który wylał mnie za nic. - Dobra ja się zmywam na autobus. - Oznajmiłem w stronę czarnowłosego zawiązując czerwoną muszkę na szyi. Co prawda nie wiem po co, ale struj to struj, komplet musi być. 

- Nie tak prędko Shirotani. To należy do ciebie, a poza tym... - Podał mi białą kopertę w której znajdowało się pięćset sześćdziesiąt tysięcy jenów, jako zapłatę za moje ciało i podrapał się nerwowo po karku. - Zawiozę cie do domu. 

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie jestem luksusową dziwką i nie chcę tych pieniędzy ? - Warknąłem posyłając mu mordercze spojrzenie. Szczerze to myślałem, że on żartuje z tą kasa, ale jak widać bogate zboki myślą tylko i wyłącznie po przez portfel. 

- Nigdy nie powiedziałem i nigdy nie pomyślałem, że jesteś luksusową dziwką Shirotani. A pieniądze, w porównaniu do mnie, na pewno ci się przydadzą. - Stwierdził dość ostrym tonem głosu i gwałtownie chwycił mnie za biodra, przyciągając bliżej swojego ciała. - Zapamiętaj Shirotani, nigdy nie będę uważał cię za luksusową dziwkę. - Wyszeptał mi do ucha na co moja twarz zareagowała ostry rumieńcem a serce przyśpieszyło jak szalone. Ale ja mam zdradzieckie ciało... - To jak, mogę cie odwieść ?

- Z-zgoda ale...

- Świetnie ! Więc chodźmy. - Splótł nasze dłonie w mocnym uścisku i wyprowadził mnie z pokoju hotelowego. Ludzie którzy nas mijali gapili się jak na kosmitów, albo to tylko mój strój tak bardzo im nie odpowiada...

Boże w co ja się wpakowałem...

Mimo wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz