Rozdział 18

605 48 2
                                    

Po moim wyjściu ze szpitala Shirotani uparł się bym na jakiś czas został u niego. Mimo iż z moją ręką było już praktycznie w porządku, to jednak nocami łapał mnie nagły ból przez który nie mogłem spać. Patrzyłem jak mój ukochany śpi skulony tuż u mojego boku owinięty ciasno czarną kołdrą a jego klatka piersiowa delikatnie poruszała się w rytmie jego oddechów. Jego brązowe włosy były w artystycznym nieładnie co dodawało mu jeszcze większego uroku. Wyglądał jak dziecko którym pragnąłem się opiekować.

Nie mogąc zasnąć postanowiłem wstać z łóżka i udać się do toalety sprawdzić czy Shirotani nie ma gdzieś schowanych przeciwbólowców. Jednak na moje nieszczęście nic nie znalazłem.

Po ponownym przekroczeniu progu drzwi do jego pokoju podszedłem do okna a za nim, tak jak się spodziewałem, stał mężczyzna bacznie przyglądający się oknu sypialnemu mojego kochanka. Widziałem go już kilka razy, zawsze stał w tym samym miejscu przed płotem pod latarnią. Tej nocy było tak samo. Miałem ochotę wyjść i nakopać mu do dupy, jednak nie mogłem narobić rabanu w środku nocy. To by tylko przysporzyło kolejnych kłopotów a Shirotani i tak już wystarczająco się zamartwiał. Kiedy mężczyzna w kapturze mnie dostrzegł na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech po czym jak gdyby nigdy nic odszedł.

- Kim ty kurwa jesteś... - Wyszeptałem zasłaniając okno żaluzjami na wypadek gdyby nieproszony gość ponownie raczył zjawić się i obserwować. Nie dawała mi ta sytuacja spokoju a gdybym zawiadomił policje to wystarczyło by pół dnia by dotarła ta wiadomość do paparazzi. Nie miałem zamiaru dawać im kolejnej sensacji, ale tym samym musiałem coś zrobić bo istniało ryzyko zagrożenia dla Shirotani'ego i Ryu, a nigdy nie pozwolę ich skrzywdzić.

Wygrzebawszy telefon ze spodni leżących na krześle ponownie wyszedłem z pokoju i udałem się po schodach do salonu z którego wykonałem szybki telefon.

- Dlaczego do cholery dzwonisz do mnie w środku nocy ? - Po trzech sygnałach odezwał się zaspany, zirytowany męski głos.

- Kamio to sprawa nie cierpiąca zwłoki. - Oznajmiłem beznamiętnie.

- Słuchaj Kazuhiro rozumiesz że pomimo tego iż jestem prywatnym detektywem, to nie rezyduję w nocy ? - Zapytał poirytowany jednak w jego głosie zabrzmiała ciekawość. - Co się stało ? Kogoś znaleźć ?

- Musisz przejrzeć nagrania z monitoringu i znaleźć mężczyznę który co pierdoloną noc podgląda mojego kochanka.

- A jakieś szczegóły ?

- Bieżący tydzień, godzinowo między drugą a czwartą w nocy. Facet jest w czarnym kapturze i stoi przed płotem. - Powiedziałem tyle ile wiedziałem. - Adres masz no nie ?

- Mam mam... to ten brunet z baru zgadza się ?

- Tak.

- Jesteś jutro w pracy ? - W słuchawce dało się słyszeć lekkie stukanie. Zapewne już zabrał się za szukanie.

- Jestem.

- Dobra oczekuj mnie między piętnastą a siedemnastą. - Oznajmił i się rozłączył.

Wróciłem na górę i położyłem się do łóżka obejmując Shirotani'ego ramionami. Nie miałem zamiaru jak na razie mówić mu o tym stalkerze, lepiej było jak żył w niewiedzy.

Mimo wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz