Rozdział 20

529 42 0
                                    

- Jak to nigdzie się nie wybierasz ?! - Oczy mojego ukochanego kipiły złością i po raz pierwszy podniósł ton głosu.

Nie miałem specjalnie ochoty wybierać się na jakiekolwiek wakacje zważywszy na to iż nie było mnie na nie stać. A ten czarnowłosy głupek wymyślił sobie Bahamy...

- Normalnie. - Obwieściłem beznamiętnie nawet na niego nie spojrzawszy.

Ponownie wziąłem się za szykowanie obiadu nie zważając na Kazuhiro który wręcz kipiał z wściekłości. Szkoda tylko że nie miałem pojęcia co go tak rozwścieczyło. Czy moja odmowa była aż takim ciosem.

- Shirotani nie utrudniaj mi tego... - Wyszeptał spuściwszy już trochę z tonu.

- Nie utrudniaj czego ? - Zapytałem uraczywszy go szybkim spojrzeniem na co on głośno westchnął i przeczesał dłonią czarne włosy.

- Niczego... - Podszedł do mnie kilka kroków bliżej i objął mnie w pasie kiedy mieszałem sos w rondelku. - Po prostu chciałem zabrać ciebie i Ryu na wakacje. Czy to takie złe, że pragnę nadrobić nasz stracony czas ?

- To nie jest złe, ale jednak mógł byś wymyślić coś, co mieści się w moim budżecie finansowym. A jak dobrze wiesz ciężko wyjechać na Bahamy z zasiłku dla bezrobotnych...

- Pieniądze są problemem ? - Obrócił mnie twarzą do siebie i głęboko spojrzał mi w oczy. - Przecież wiesz że to nie problem. Z chęcią za was zapłacę.

- Nie ma mowy nie będę na tobie żerował. - Powiedziałem to trochę ostrzej niż zamierzałem a jego twarz jeszcze bardziej spochmurniała.

- A kto tu mówi o żerowaniu ? - Widać było że nadąsał się jak małe dziecko. - Dobrze wiesz że mam pieniądze i to nie jest dla mnie problemem by za was wyłożyć. Dla was zrobił bym wszystko więc chce was zabrać na wakacje i nie przyjmuję odmowy.

Głośno westchnąłem zastanawiając się chwilę nad tą propozycją. Z jednej strony Ryu był by szczęśliwy w końcu nigdy nigdzie nie był a z drugiej nienawidzę brać od kogoś pieniędzy...

- Musisz zaakceptować odmowę. Nie zmienię zdania. - Stwierdziłem stanowczo i ponownie wziąłem się za robienie obiadu.

- Boże Shirotani...

- Ale jeśli tak bardzo chce ci się wydawać pieniądze to... - Zawahałem się przez chwilę czy aby na pewno go o to prosić. - To czy mógł byś pożyczyć mi około czterdzieści tysięcy jenów ?

- Oczywiści że tak. - Powiedziawszy to wyciągnął z marynarki skórzany portfel ze złotymi inicjałami KTS, ten sam co przy naszym pierwszym spotkaniu po latach, i wręczył mi banknoty. - Wiesz że nie musisz mi nic oddawać. - Stwierdził. - Musisz coś kupić Ryu ?

- Muszę naprawić dach.

- Naprawić dach ? - Zapytał zdziwiony ale w jego oczach pojawiła się dziwna iskra.

- Tak, zrobiła się dziura i przecieka w pokoju Ryu. - Wziąłem się za nakładanie gotowego już obiadu i zawołałem syna aby zszedł.

- Shirotani... - Zielonooki wziął talerz ze swoją porcją i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. - Nie chciał byś u mnie zamieszkać wraz z Ryu na czas remontu ? 

Mimo wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz