Rozdział 10

896 56 10
                                    

Minął tydzień. Minęły dwa tygodnie. Minął miesiąc. Minęło siedem lat. Siedem lat temu widziałem go ostatni raz. Miałem wtedy dziewiętnaście lat i byłem na pierwszym roku studiów a Saito na drugim. Siedem lat cierpiałem, nie mogłem znieść faktu, że osoba którą kochałem i z którą byłem przez trzy lata, tak po prostu zginęła w nieszczęśliwym wypadku... Aż nagle po siedmiu latach pojawia się z powrotem a ja nic nie świadomy zaczynam ponownie się zakochiwać. Tylko kogo ja chcę oszukać ? Ja go kochałem, kocham i będę kochał do końca swoich dni. Przez resztę swojego życia będę się modlił, aby to uczucie ustąpiło chociaż troszeczkę.

Siedziałem na zdezelowanej kanapie przykryty czarnym kocem z filiżanką kawy w ręku. Zresztą już czwartą dzisiejszego dnia. Ostatni raz widziałem się z Kazuhiro dwa tygodnie temu. Oczywiście dzwonił do mnie i pisał, chociaż nie mam pojęcia skąd wziął mój numer telefonu, a na domiar złego był pod moim mieszkaniem cztery razy próbując ze mną porozmawiać. Za każdym razem udawałem, że mnie nie ma a tak naprawdę ciągle siedziałem na kanapie nie wiedząc co ze sobą począć. Wszyscy sąsiedzi zauważyli mój stan i oczywiście nie wiadomo skąd, dowiedzieli się że jestem bez pracy. Jedyny plus jest taki że nikt nie wie, że sypiałem z facetem za pieniądze, no może oprócz...

- Shirotani. - Nie wielka dłoń z pomalowanymi na niebiesko paznokciami wylądowała na moim ramieniu.

- Mija... - Wyszeptałem spoglądając na blondynkę brązowymi oczyma pozbawionymi jakich kol wiek uczuć. - Jak tam Ryu ?

- Dobrze. Bawi się z moją mamą. - Odpowiedziała głosem pełnym uczuć i usiadła koło mnie na kanapie.

- Dziękuję wam za wszystko. - Posłałem dziewczynie lekki, wymuszony uśmiech i zatopiłem się w zimnej już kawie.

Gdy tamtej nocy wróciłem do domu, Mija od razu zauważyła że coś jest nie tak. Kto by nie zauważył ? Wyglądałem jak siedem nieszczęść a moje oczy były opuchnięte od płaczu. Od razu zaproponowała, że weźmie mojego synka na kilka dni do siebie do domu. Jednak te kilka dni przeciągnęło się już do dwóch tygodni.

- Shirotani... - Położyła mi dłoń na kolanie a ja uniosłem na nią wzrok znad kubka.

- Tak ?

- Od kiedy się z nim pokłóciłeś i z nim nie rozmawiasz, ani razu odkąd się znamy nie widziałam cię w takim złym stanie.

- Dosyć. - Warknąłem mierząc ja zimnym spojrzeniem.

Nie rób tego Mija... błagam

- On cię zniszczył Shirotani. Okłamał, zranił, wykorzystał i...

- Mija ! - Wrzasnąłem stawiając filiżankę na stolik. - To nie twoja sprawa. - Dodałem już mniej agresywnie. Wiedziałem że się o mnie martwiła, ale ja o to wcale nie prosiłem.

- Skoro nie moja, to dlaczego mi o wszystkim powiedziałeś ? Dlaczego mi zaufałeś ? - Zapytała. Jej niebieskie oczy były szklane jednak na swój sposób była silna. Silniejsza ode mnie.

- Nie wiem. - Odpowiedziałem natychmiastowo. Nie wiedziałem dlaczego. Może dlatego że była inna od wszystkich ? Dlatego że jest delikatna i silna zarazem. Dlatego że nie jest wścibska jak całe to miasto i nie tylko ? Powiedzenie jej o Kazuhiro było swego rodzaju błędem ale też nie mogę zaprzeczyć że mi pomogła.

Spojrzałem na drobną siedzącą dziewczynę przede mną. Blond włosy do pasa z grzywką na bok i pojedynczym warkoczykiem, duże błyszczące niebieskie oczy, czarna jednolita bluzka i niebieskie dżinsy z dziurami a do tego czarne trampki. Nie była jakaś specjalna czy bóg wie jak piękna. Była naturalna i szczera a to było jej atutem. Młoda, ale już pełnoletnia...

- Shirotani ? Dlaczego się tak na mnie patrzysz ? - Lekki rumieniec wykwitł na jej bladych policzkach.

- Mija czy... - Zawahałem się zadając to pytanie, ale miałem już dosyć takiego życia. Musiałem coś zmienić. - Wyjdziesz za mnie ? 

Mimo wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz