Rozdział 27

461 36 6
                                    

- Heh powiedz mi co ci to da Akira ? - Zapytałem z lekkim uśmiechem na twarzy. - Uprowadziłeś mnie gratuluje i co zamierzasz dalej ?

- Nie twój interes. - Warknął obdarzając mnie pogardliwym spojrzeniem.

Od kilku godzin nieustannie mnie pilnował. Ten cholerny sekretarz gdzieś wybył gdy zadzwonił jego telefon i go wcięło. Najgorszym było to, iż nie wiedziałem co się dzieje z Kazuhiro i moim synem. Przed przyjściem Akiry poprosiłem jedną ze służących o zabranie mojego synka do parku rozrywki, ale co dalej ? Akira okazał się cholernym dupkiem a twarz którą zawsze mi pokazywał była jednym wielkim kłamstwem.

- Chyba mój skoro tu siedzę nie sądzisz ?

- Kurwa możesz się w końcu zamknąć ?! - Wrzasnął waląc pięścią w ścianę. - Nie widzisz w jakiej jesteś sytuacji ? Z łatwością mogli byśmy cię zabić więc siedź cicho !

- Więc czemu tego nie zrobicie ? - Zapytałem mimo tego iż byłem przerażony to starałem się zagrać mu na jakich kol wiek uczuciach. W końcu powiedział że mnie kocha. Więc dlaczego robi mi coś takiego ?

- Bo mamy względem ciebie plany które lepiej się opłacą. - Posłał mi złośliwy uśmiech.

- Macie czy on ma ? - Spojrzałem mu prosto w oczy. - Dlaczego skoro mnie kochasz to godzisz się na coś takiego ?

- Bo i tak nie mogę cię mieć a skoro nie mogę to chociaż na tobie zarobię. - Odpowiedział natychmiastowo odwracając wzrok. - Proste nie uważasz ? A teraz siedź już cicho wyjątkowo mnie wkurwiasz.

- Wiesz że Kazuhiro mnie znajdzie. - Powiedziałem to chociaż nie miałem stu procentowej pewności. Równie dobrze mój ukochany mógł dopiero co wrócić do domu.

- Pierdole pokładasz bardzo duże nadzieje w tym czarnowłosym zjebie. - Zakpił darząc mnie nienawistnym spojrzeniem. - Skoro tak... - Zaczął i niebezpiecznie zaczął przybliżać się w moją stronę. - To zobaczymy czy uratuje cię przed tym. - Mówiąc to wyciągnął z kieszeni strzykawkę z dziwną cieczą i wbił mi ją w ramię.

- C-co to jest ? - Zapytałem drżącym głosem. Modliłem się aby nie okazało się że to jakaś trutka.

- Spokojnie nie umrzesz od tego. - Zaśmiał się widząc moją przestraszoną twarz. - Zaledwie zapragniesz sexu i będzie ci wszystko jedno z kim i gdzie.

Dostałem kolejne narkotyki tego dnia. Jednak szybka fala gorąca która zalała moje ciało była nie do zniesienia. Jeszcze przed chwilą zimna ziemia była teraz gorąca jak ogień z ogniska. Paliła mnie. Na mojej twarzy wykwitł rumieniec, ciało zaczynało się powoli pocić, oddech stawał się coraz szybszy a moje dżinsy robiły się za ciasne.

- C-cholera. - Wydyszałem nie mogąc nic z tym zrobił. Byłem zakuty kajdankami a to utrudniało co kol wiek.

- Szybko zadziałało. - Zaśmiał się blondyn wpatrując się we mnie swoimi szarymi oczyma. - To co Shirotani... - Zagadnął przejeżdżając dłonią po moim ramieniu która sprawiła mi chorą przyjemność od której chciało mi się wymiotować. - Zabawimy się trochę ?

Mimo wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz