Grudzień. Zdecydowanie najlepszy miesiąc w roku. Nie chodzi tu nawet o sam fakt świąt, ale o te wszystkie przygotowania. Gotowanie, pieczenie, dekorowanie, ubieranie choinki, zakładanie lampek. Po prostu, coś cudownego. Oczywiście moja radość tak samo jak szybko przyszła, to uciekła na myśl o tym, jak będziemy w tym roku spędzać święta. Tata, Rose, babcia Amy i dziadek Tom. To spotykanie się i świętowanie to była nasza tradycja od x czasu. Teraz będzie inaczej...
Zeszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać pierniczki. Może nie wyjdą idealnie, ale liczy się gest. Do wspólnego dekorowania, zaprosiłam Rose i po 2 godzinach nasze pyszności suszyły się na blacie. Za niedługo rodzina przyjedzie, więc we dwie postanowiłyśmy się przebrać w sukienki i poczekać. Moja kruszynka miała na sobie piękną różową sukieneczkę z tiulu, przewiązaną błyszczącą wstążeczka. Ja natomiast, miałam na sobie granatową rozkloszowaną sukienkę, na którą zarzuciłam sweterek.
Po wyszykowaniu się, podeszłam do siostry i zaczęłam pleść warkocza, którego zawiązałam gumeczką w kolorze sukienki. Moim włosom postanowiłam dać odpocząć i tylko trochę, podkręciłam je na końcach. Efekt końcowy naszych przymiarek był bajeczny. Gdy Rose zobaczyła się w lustrze, zaczęła zachwycać się sukienką i kręcić dookoła.
Gotowe zeszłyśmy na dól i kończyłyśmy dekorować stół. Usłyszałyśmy dźwięk przekręcania klucza w drzwiach i jak na zawołanie z przedpokoju, wyłonił się tata. Przywitał się z nami i poszedł się przebrać. Gdy zszedł na dół, odezwał się dzwonek w drzwiach. Po przywitaniu sie z gośćmi, usiedliśmy razem do stołu.
Przyszedł czas na prezenty. Rose była przeszczęśliwa, bo dostała nowe lalki i kucyki. Przyszedł czas na mnie, wzięłam do rąk małe pudełeczko, ozdobione w papier z motywem śnieżynek. Delikatnie rozerwałam papier i zajrzałam do pudełeczka. Było w nim zdjęcie pięknego domku z dołączonym do niego listem. Musiałam przyznać, że budynek prezentował się wspaniale. Otworzyłam list i ujrzałam duży napis:
"To nasz nowy dom"
Spojrzałam jeszcze raz na fotografie i uśmiechnęłam się do siebie. Spojrzałam na tatę i się do niego mocno przytuliłam. Zgarnął on moje włosy za ucho i powiedział:
-Darcy to będzie nasz nowy start. Ja nie mogę patrzeć już na ten dom, bo ciągle mi się przypomina...- nie dokończył bo w oczach stanęły mu łzy. Mocnej go objęłam i zawołałam Rose.
-Patrz malutka, to nasz nowy domek, podoba Ci się? - dokończyłam z uśmiechem.
Rose, zaczęła przyglądać sie zdjęciu i pokiwała główką.
Po kolacji, poszłam do pokoju i przebrałam się w luźne ciuchy. Zmyłam makijaż i położyłam się do łóżka. Rozmyślałam o tym jak to będzie w nowym miejcu. Inne otoczenie inni ludzie. Z opowieści taty wiedziałam, że nasz domek znajduje się na Flower Street, a obok niego jest szkoła, w której uczyła by się Rose. Duży park, teatr i kilka sklepów. Zapowiadało się ciekawie. To bedzie nowe życie, lepsze życie i próba dla nas. Moje powieki powoli się zamykały i już sekundy dzieliły mnie od krainy Morfeusza. Ale ostatnie co pamiętam to wyraz, który miał zmienić teraz wszystko.
Anglia...
*******
Hej hej , tak więc jest kolejny rozdział. Zapraszam do czytania i komentowania.
Julia xoxo
CZYTASZ
Przeznaczenie czy pech ? | H.S
FanfictionCzasami w naszym życiu są momenty kiedy zastanawiamy się czy to wszystko ma sens, czemu ma to służyć. Darcy nie ma życia usłanego różami. Od samego początku boryka się z żałobą po stracie ukochanej matki. Czy zielonooki chłopak sprawi, że bedzie szc...