Rozdział 18

127 15 0
                                    

POV Darcy

-Tak tato odbiorę Rose od Karen- mówiłam do telefonu jednocześnie zakładając buty.

-Dobrze, w takim razie jedź już teraz a jak dotrzecie do domu to zróbcie obiad okay?

- Tak tato, do zobaczenia w domu.

I rozłączyłam się. Ehhh czyli z mojego dzisiejszego czytania nici, no trudno. Zarzuciłam na ramiona płaszcz i wzięłam z blatu kluczyki do samochodu. Czym prędzej zamknęłam drzwi i ruszyłam do mojego czarnego Land Rover'a. Jak ja uwielbiam ten samochód, a ta czarna skóra na siedzeniach w połączeniu z białymi dodatkami to coś niesamowitego. Włożyłam kluczyki do stacyjki i ruszyłam.
Moja droga trwała 15 minut i po chwili zaparkowałam przed niebieskim domem. Karen to opiekunka Rose bo gdy tata dostaje więcej roboty to nie ma się kto nią zajmować, a ja wracam z pracy i ledwo zipie. Jest to dobre rozwiązanie dla niej jak i dla nas. Gdyby tylko mama mogła tu być to wszystko byłoby inaczej. Tak bardzo za nią tęsknię, z resztą nie tylko ja. Tata najbardziej z nas wszystkich to przeżywał, próbował udawać twardego ale wychodziło jak wychodziło. Najtrudniej jest wyjaśnić Rose co się stało z mamą, z czasem coraz częściej się o to pyta. Razem z tatą ustaliliśmy, że nie będziemy jej nic mówić o śmierci tylko, że wyjechała na wakacje. Nie chcemy jej okłamywać ale tak będzie lepiej.

-Rose, chodź jedziemy do domu.

-Ale już teraz? Właśnie miałam robić ciasteczka z Karen- mówiła robiąc podkówkę z ust.

-Zrobimy obiad i ciasteczka w domu, dobrze?

-Tak tak - powiedziała z uśmiechem i zaczęła czym szybciej się ubierać.

-Dobrze to idziemy, dziękuję za opiekę Karen.

-Nie ma sprawy, papa.

Wsiadłyśmy do samochodu i po zapięciu pasów ruszyłyśmy w drogę powrotną. Przy okazji wstąpiłyśmy do sklepu i kupiłyśmy wszystkie potrzebne składniki do naszego obiadu i deseru. Rose jak to ona zmęczyła się i poszła oglądać bajki. W momencie gdy skończyłam gotować, frontowe drzwi się otworzyły, w progu staną tata a mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości.

Nieznany: Przyjedź na Walt Street.

Darcy: Eeee, to chyba pomyłka.

Nieznany: Jeśli chcesz zobaczyć Harry'ego żywego.

Że co?! Czym prędzej rzuciłam wszystko i wybiegłam z domu. Wpisałam do nawigacji nazwę ulicy i zaczęłam podróż. Droga była okropna. Nie dość, że prowadziła przez jakiś las to jeszcze stres powodował iż cała się trzęsłam. Dziury, w które wpadał samochód były coraz rzadsze a moim oczom ukazał się stary, obdrapany budynek. W niektórych miejscach tynk odpadał a pod spodem można było zobaczyć gołą cegłę. Kolor, który pokrywał ściany już dawno stał się ciemno szary a w rogach pojawiał się grzyb i pleśń. Jednym słowem ohyda ale jeśli od tego ma zależeć bezpieczeństwo i życie Harry'ego to jestem w stanie tam wejść. Pojechałam do wejscia i zaparkowałam z piskiem opon. Szybko wysiadłam i pobiegłam do drzwi. Rozglądałam się za jakimś dzwonkiem ale gdy takiego nie znalazłam po prostu nacisnęłam klamkę a zamek ustąpił. Dziwne. Byłam w przedpokoju, którego stan był porównywalny do całej reszty z jednym szczegółem, w środku cuchnęło stęchlizną. Powstrzymałam odruch wymiotny i szłam dalej. Po mojej prawej stronie zauważyłam karteczkę, na której pisało:

                     Podążaj za strzałkami

Gdy doszłam do końca wskazówek zobaczyłam przed sobą brudny czerwony fotel. Obok niego pędy lin i łańcuchów. Na ścianie za to przyczepione były różnego rodzaju noże i inne żelastwo. Zaczęłam chodzić po małym pokoju i skrzętnie wszystko analizować. Po moim obchodzie rzeczą przerażającą było to, że na ścianie nie była czerwona farba ale krew. Jedna już wręcz czarna a inne jeszcze wilgotne i krwiście czerwone. Mój strach nasilił się bardziej gdy za sobą usłyszałam dźwięk szuranych o beton ciężkich butów. W co ja się kurwa wpakowałam?!

                        *******************
Hej hej, przepraszam bardzo...
Wiem, że wczoraj rozdział miał się pojawić ale przez te święta zupełnie straciłam rachubę, mam nadzieję iż nie zawiodłam was mocno. Jest nowy rozdział, mam nadzieję, że się wam spodoba. Dziękuję za wszelkie gwiazdki i komentarze to naprawdę motywuje do działania. Już 465 wyświetleń myślicie, że dacie radę dobić do 500 do środy? Będzie mi bardzo miło jeśli to by się udało ;)
Nowy rozdział ukaże się w czwartek. Do zobaczenia misie 😘😜😙

Przeznaczenie czy pech ? | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz