Rozdział 33

93 7 3
                                    

Patrzyłam oniemiała w stronę, gdzie jeszcze przed chwilą leżała dziewczynka. Podeszłam do jej łóżka i wpatrywałam się w jej wiotkie ciało. Usłyszałam za sobą kobiecy szloch, odwróciłam się i przy łóżku była już starsza kobieta. Na jej policzkach gromadziły się łzy pomieszane z czarnym tuszem, usta wykrzykiwały imię zmarłej córeczki.

-Ratujcie ją, no zróbcie coś!- po sali roznosiło się ciągle to jedno zdanie.

Chciałam ją przytulić i powiedzieć, że to minie, że teraz Lily jest w lepszym świecie. Ale to na nic, skoro nic nie mogę tu zrobić. Z żalem w sercu omiotłam spojrzeniem jej twarz i przeszłam przez drzwi.

Nie mogę się zatrzymywać, nie w tej chwili.

I z tą myślą, zaczęłam pokonywać kolejne metry na szpitalnym korytarzu. Nigdy wcześniej nie wiedziałam, że kryje się tu tyle cierpienia. Rak, to okropna choroba, zabija nie tylko osobę chorą, ale także jej bliskich. Sprawia, że życie obraca się o 180 stopni. A co my możemy na to poradzić? Nic, jedno wielkie NIC.

Myślałam, że ro całe szukanie będzie szybsze, ale myliłam się. Chodzę już cztery godziny bez żadnego skutku. Czasami zastanawiam się czy nie rzucić tego wszystkiego w cholerę i być z mamą. Tak dawno jej nie wiedziałam, ale z drugiej strony ona chce dla mnie innego życia. Chce abym poznawała nowych ludzi, pomagała tacie i Rose, a przede wszystkim mam być szczęśliwa. A szczęście daje mi Harry. Muszę walczyć, dla siebie i dla niego.

                           *********
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale byłam nad jeziorem i musiałam odciąć się od internetu. Dodatkowo mam przed sobą trudny okres w te wakacje, więc zrozumcie mnie proszę. Chcę być systematyczna, a sytuacja pokomplikowała mi plany.

Przeznaczenie czy pech ? | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz