Rozdział 20

132 17 6
                                    

-No tak to-mówiła z uśmiechem.

-Ale, przecież zawsze mówili...- powtarzałam płaczliwie.

-Nie cieszysz się z jeszcze jednej siostry?

-Nie- syknęłam.

-Ale, powiem Ci jeszcze lepszą rzecz, jest nas trójka. Nasz brat, mogłaś go poznać, ale nie sądzę, że pamiętasz.

-Co masz na myśli?

-Listopad, wypadek, śmierć twojej matki.

-Co ma z tym wspólnego śmierć mojej mamy?

-Oj Darcy, jesteś taka głupiutka- śmiała się- No ale powiem to tak, abyś zrozumiała. Nasz brat spowodował wypadek, w którym brałaś udział. To on zamordował twoją matkę- zakończyła i oparła się o ścianę.

Mój mózg nie mógł przetworzyć tych informacji. Tata, którego znam całe życie, okazał się kimś obcym, dowiaduję się, że mam siostrę i to cholerną Grace. A no tak, mam jeszcze pierdolniętego brata, który spowodował śmierć tak ważnej, dla mnie kobiety.

W momencie gdy przyswoiłam ostatnie zdanie, podeszłam do Grace i strzeliłam jej ręką w twarz.

-Ty zidiociała szmato, nie kłam. Nie jestem, z wami spokrewniona- siedziałam na niej okrakiem i krzycząc uderzałam w jej twarz-Ja jestem normalna, a wy to jakaś patologia.

-Nic na to nie poradzisz siostrzyczko, jesteśmy spokrewnieni, czy ci się to podoba czy nie - powiedziawszy to wypluła krew, którą miała w ustach- Złaź ze mnie suko.

-Pierdol się.

-Sama tego chciałaś- podniosła się i przygwoździła moje ciało w brutalny sposób do ziemi.

-Zostaw mnie- zaczęłam się szarpać.

-Powiedziałam milcz!- krzyknęła i pociągnęła mnie za włosy.

-Oddaj mi Harry'ego! Miał tu być.

-Ale go nie ma, jaka szkoda- powiedziała sztucznie.

-Wypuść mnie albo...

-Albo co? Nie możesz mi nic zrobić, to ja mam to władzę i zaraz się o tym przekonasz- warknęła.

Moje ciało było brutalnie ciągnięte przez Grace. Materiał kurtki i bluzki się podwinął, a drobne kamyczki i nierówna, twarda powierzchnia raniły moje plecy do krwi. Nie wiem ile tak mnie szła, bo z każdym jej krokiem, moje wrzaski bólu robiły się coraz głośniejsze. Ręce Grace trzymały moje, abym się nie wyrwała. Wzrok mój padł na oddalający się pokój, w którym niedawno byłam, łzy lały się po policzkach a w rogu korytarza zauważyłam postać, która patrzyła się na mnie swoimi wręcz czarnymi ślepiami. Wraz gdy ja się oddalałam postać zdawała się wychodzić z cienia i podchodzić w naszym kierunku. Po sylwetce stwierdziłam, że jest to chłopak. Był szczupły, odziany w czarne ubrania i tego samego koloru buty. Włosy krótko przecięte, a na twarzy widniał kilkudniowy zarost.

-Pomocy! Pomóż mi, błagam!- krzyczałam z bezsilności.

Chłopak zdawał się nie przejmować moimi wrzaskami, tylko ciągle się uśmiechał. Ja przysięgam, że jeśli uda mi się stąd wydostać to wyjadę jak najdalej od tego chorego miasteczka i ludzi. Korytarz cały brudny, ale dzięki krwi z moich pleców było widać gdzie jestem ciągnięta, a całe pomieszczenie wydawało się jeszcze straszniejsze niż wcześniej.

Poczułam jak moje ręce zostają uwolnione, a moje ciało leży i nie ma siły wstać. Skóra na plecach paliła żywym ogniem, a ja nie wiedziałam co mam zrobić, aby to ustąpiło. Wiłam się w spazmach bólu, policzki mokre były od łez, które wylewałam cały czas, a na rękach zaczęły pojawiać się fioletowe siniaki.

-No wstawaj, taka chętna do bicia byłaś!- krzyczała Grace i zaczęła kopać mnie po brzuchu.

-Pprzeeee...

-Patrz mi w oczy, gdy do mnie mówisz szmato! Nikt cię nie nauczył szacunku?! Spokojnie, nadrobimy to- uśmiechnęła się szaleńczo i powtarzała poprzednie czynności.

Czułam jak mój cały organizm się buntuje, plecy były w opłakanym stanie, a brzuch był po takiej serii kopnięć stał się czerwono-granatowy, bałam się pomyśleć jakie obrażenia wewnętrzne mogę mieć. Nie płakałam już, nie miałam czym. Jedynie z mojego gardła wychodziły krzyki i jęki bólu. W tamtym momencie jedyne czego  pragnęłam, to aby ten koszmar się skończył. Żeby to był głupi sen.

-No co już się poddajesz Darcy? Wiesz co, jesteś słaba i to bardzo. Ale niezmiernie mnie ciekawi, co zrobisz gdy to znajdzie się w twoim ciele- powiedziawszy to wyciągnęła nóż- Pobawimy się troszkę?

Nic więcej nie mówiąc podeszła do mnie, a nóż znalazł się przy mojej ręce.

-Czemu tak zależy ci na Harry'm?-pytała Grace.

-Bo to mój przyjaciel suko!- mówiłam zaciskając zęby z bólu.

-Nie takim słownictwem i nie kłam! Za karę dostaniesz ode mnie coś, czego nie pozbędziesz się nigdy.

Powiedziawszy to, dotknęła ostrzem mojej ręki i wbiła je głębiej. Z mojego gardła wydostała się wiązanka przekleństw i krzyk. Ona nie zwracając na to uwagi nadal cięła moje ramie. Nie wytrzymują dłużej zemdlałam.

                                ************
Hej hej, wiem iż rozdział krótki bo 771 słów,  ale mam nadzieję, że choć trochę was zadowoliłam ;) Dziękuję serdecznie za 822 wyświetlenia i 390 ❤ czy mówiłam wam, że jesteście niesamowici? 😂😂 kolejny rozdział pojawi się w piątek. Zostawiajcie gwiazdki i komentarze pod rozdziałami, to naprawdę bardzo motywuje, buziaczki 💋

Przeznaczenie czy pech ? | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz