-No tak to-mówiła z uśmiechem.
-Ale, przecież zawsze mówili...- powtarzałam płaczliwie.
-Nie cieszysz się z jeszcze jednej siostry?
-Nie- syknęłam.
-Ale, powiem Ci jeszcze lepszą rzecz, jest nas trójka. Nasz brat, mogłaś go poznać, ale nie sądzę, że pamiętasz.
-Co masz na myśli?
-Listopad, wypadek, śmierć twojej matki.
-Co ma z tym wspólnego śmierć mojej mamy?
-Oj Darcy, jesteś taka głupiutka- śmiała się- No ale powiem to tak, abyś zrozumiała. Nasz brat spowodował wypadek, w którym brałaś udział. To on zamordował twoją matkę- zakończyła i oparła się o ścianę.
Mój mózg nie mógł przetworzyć tych informacji. Tata, którego znam całe życie, okazał się kimś obcym, dowiaduję się, że mam siostrę i to cholerną Grace. A no tak, mam jeszcze pierdolniętego brata, który spowodował śmierć tak ważnej, dla mnie kobiety.
W momencie gdy przyswoiłam ostatnie zdanie, podeszłam do Grace i strzeliłam jej ręką w twarz.
-Ty zidiociała szmato, nie kłam. Nie jestem, z wami spokrewniona- siedziałam na niej okrakiem i krzycząc uderzałam w jej twarz-Ja jestem normalna, a wy to jakaś patologia.
-Nic na to nie poradzisz siostrzyczko, jesteśmy spokrewnieni, czy ci się to podoba czy nie - powiedziawszy to wypluła krew, którą miała w ustach- Złaź ze mnie suko.
-Pierdol się.
-Sama tego chciałaś- podniosła się i przygwoździła moje ciało w brutalny sposób do ziemi.
-Zostaw mnie- zaczęłam się szarpać.
-Powiedziałam milcz!- krzyknęła i pociągnęła mnie za włosy.
-Oddaj mi Harry'ego! Miał tu być.
-Ale go nie ma, jaka szkoda- powiedziała sztucznie.
-Wypuść mnie albo...
-Albo co? Nie możesz mi nic zrobić, to ja mam to władzę i zaraz się o tym przekonasz- warknęła.
Moje ciało było brutalnie ciągnięte przez Grace. Materiał kurtki i bluzki się podwinął, a drobne kamyczki i nierówna, twarda powierzchnia raniły moje plecy do krwi. Nie wiem ile tak mnie szła, bo z każdym jej krokiem, moje wrzaski bólu robiły się coraz głośniejsze. Ręce Grace trzymały moje, abym się nie wyrwała. Wzrok mój padł na oddalający się pokój, w którym niedawno byłam, łzy lały się po policzkach a w rogu korytarza zauważyłam postać, która patrzyła się na mnie swoimi wręcz czarnymi ślepiami. Wraz gdy ja się oddalałam postać zdawała się wychodzić z cienia i podchodzić w naszym kierunku. Po sylwetce stwierdziłam, że jest to chłopak. Był szczupły, odziany w czarne ubrania i tego samego koloru buty. Włosy krótko przecięte, a na twarzy widniał kilkudniowy zarost.
-Pomocy! Pomóż mi, błagam!- krzyczałam z bezsilności.
Chłopak zdawał się nie przejmować moimi wrzaskami, tylko ciągle się uśmiechał. Ja przysięgam, że jeśli uda mi się stąd wydostać to wyjadę jak najdalej od tego chorego miasteczka i ludzi. Korytarz cały brudny, ale dzięki krwi z moich pleców było widać gdzie jestem ciągnięta, a całe pomieszczenie wydawało się jeszcze straszniejsze niż wcześniej.
Poczułam jak moje ręce zostają uwolnione, a moje ciało leży i nie ma siły wstać. Skóra na plecach paliła żywym ogniem, a ja nie wiedziałam co mam zrobić, aby to ustąpiło. Wiłam się w spazmach bólu, policzki mokre były od łez, które wylewałam cały czas, a na rękach zaczęły pojawiać się fioletowe siniaki.
-No wstawaj, taka chętna do bicia byłaś!- krzyczała Grace i zaczęła kopać mnie po brzuchu.
-Pprzeeee...
-Patrz mi w oczy, gdy do mnie mówisz szmato! Nikt cię nie nauczył szacunku?! Spokojnie, nadrobimy to- uśmiechnęła się szaleńczo i powtarzała poprzednie czynności.
Czułam jak mój cały organizm się buntuje, plecy były w opłakanym stanie, a brzuch był po takiej serii kopnięć stał się czerwono-granatowy, bałam się pomyśleć jakie obrażenia wewnętrzne mogę mieć. Nie płakałam już, nie miałam czym. Jedynie z mojego gardła wychodziły krzyki i jęki bólu. W tamtym momencie jedyne czego pragnęłam, to aby ten koszmar się skończył. Żeby to był głupi sen.
-No co już się poddajesz Darcy? Wiesz co, jesteś słaba i to bardzo. Ale niezmiernie mnie ciekawi, co zrobisz gdy to znajdzie się w twoim ciele- powiedziawszy to wyciągnęła nóż- Pobawimy się troszkę?
Nic więcej nie mówiąc podeszła do mnie, a nóż znalazł się przy mojej ręce.
-Czemu tak zależy ci na Harry'm?-pytała Grace.
-Bo to mój przyjaciel suko!- mówiłam zaciskając zęby z bólu.
-Nie takim słownictwem i nie kłam! Za karę dostaniesz ode mnie coś, czego nie pozbędziesz się nigdy.
Powiedziawszy to, dotknęła ostrzem mojej ręki i wbiła je głębiej. Z mojego gardła wydostała się wiązanka przekleństw i krzyk. Ona nie zwracając na to uwagi nadal cięła moje ramie. Nie wytrzymują dłużej zemdlałam.
************
Hej hej, wiem iż rozdział krótki bo 771 słów, ale mam nadzieję, że choć trochę was zadowoliłam ;) Dziękuję serdecznie za 822 wyświetlenia i 390 ❤ czy mówiłam wam, że jesteście niesamowici? 😂😂 kolejny rozdział pojawi się w piątek. Zostawiajcie gwiazdki i komentarze pod rozdziałami, to naprawdę bardzo motywuje, buziaczki 💋
CZYTASZ
Przeznaczenie czy pech ? | H.S
FanfictionCzasami w naszym życiu są momenty kiedy zastanawiamy się czy to wszystko ma sens, czemu ma to służyć. Darcy nie ma życia usłanego różami. Od samego początku boryka się z żałobą po stracie ukochanej matki. Czy zielonooki chłopak sprawi, że bedzie szc...