Przyglądałam się jej dłuższą chwilkę. Krótka bluzeczka zasłaniająca tylko biust, goły pępek, spódniczka mini, długie rozczochrane włosy. Nie było widać twarzy, ponieważ siedziała skulona w kłębek, bez jakichkolwiek oznak życia. Żaden z przechodniów ani kierowców nie zareagował, więc ruszyłam w jej kierunku i przysiadłam obok niej. Nie wiedziałam co powiedzieć, co zrobić. Prawdopodobnie ją też spotkało dziś coś złego, więc pomyślałam, że może tak pomilczymy razem. Nieznajoma wyczuwając czyjąś obecność, z trudem podnosząc głowę do góry, zerknęła na mnie, uśmiechnęła się i zapytała:
— Też popieprzony dzień?
— Skąd wiesz? — domyślałam się, że mój wygląd i jeszcze trzęsące się ręce mówiły same za siebie. Jak na osobę w upojeniu alkoholowym, była bardzo spostrzegawcza. — Może przesiądziemy się na ławkę, jest tutaj niedaleko, tam będzie nam wygodniej? - mimo że miałam okropny dzień, to jednak nie chciałam zakończyć swojego żywota w tak młodym wieku, rozjechana przez przejeżdżające auta.
Dziewczyna wstała z trudem i chwiejnym krokiem ruszyła za mną. Była bardziej napruta niż myślałam. Usiadłyśmy na ławce i dalej milczałyśmy. W końcu musiałam jakoś zacząć rozmowę.
— Mogę ci jakoś pomóc? — zapytałam.
— Ty chyba też jej potrzebujesz co? Może nawet bardziej ode mnie — zmierzyła mnie od stóp do głowy, przetarła twarz dłońmi rozmazując jeszcze bardziej swój ostry i bardzo wyrazisty makijaż. Serio, przestraszyłabym się jej nawet w biały dzień idąc w tłumie ludzi. — Ty pierwsza — wskazała na mnie palcem.
Zaczęłam się głośno śmiać jak jakaś wariatka, w sumie nie wiem co mnie tak rozbawiło, chyba stres uchodził ze mnie w ten sposób.
— Próbowało mnie zgwałcić kilku facetów, a dokładnie było ich pięciu. Z trudem uciekłam cało. Straciłam dach nad głową i jestem kompletnie zdana na siebie. Rodzice za granicą, nie mam rodzeństwa ani żadnej rodziny tu w Warszawie.
— A facet? — zapytała nieznajoma.
— Nie mam faceta — odpowiedziałam z pogłębiającym się smutkiem w głosie.
— No to nieźle — skwitowała moją sytuację.
— A tobie co się stało?
Teraz jej kolej na zwierzenia.
— Pokłóciłam się z moim chłopakiem. Wiem, wiem w porównaniu do twojej sytuacji to brzmi niepoważnie i pomyślisz pewnie sobie teraz, że przesadzam i niepotrzebnie użalam się nad sobą. Pewnie zaraz stwierdzisz, że się pogodzimy i będzie już wszystko w porządku. Ale taka już jestem. Zawsze wszystko przesadnie analizuję i pochopnie podejmuję decyzje, a alkohol pozwala mi zrobić pauzę w moim mózgu, żeby przestał choć na chwilę trawić fakty — wydusiła z siebie jednym tchem.
Nie chciałam tu nikogo osądzać, ani wchodzić w szczegóły, ponieważ nie znałam tej dziewczyny, jej chłopaka i nie wiedziałam jakimi są ludźmi, ani o co tak naprawdę im poszło. Nastąpiła niezręczna cisza, która jednak nie trwała długo.
— Dzięki za rozmowę, ale muszę wracać do domu — dodała — cholera, gdzie są moje kluczyki od auta? — Wyrzuciła całą zawartość torebki na trawnik obok ławki. Klękając skrupulatnie przeglądała każdą rzecz, która z niej wypadła. Ledwo widząc na oczy, chciała wsiąść za kierownicę. Nie mogłam na to pozwolić. Gdyby coś jej się stało, czułabym się winna, wiedząc, że mogłam temu zapobiec.
— Nie możesz jechać w tym stanie! Chcesz spowodować wypadek, narazić na niebezpieczeństwo swoje życie albo innej niewinnej osoby? — Ale ta dziewczyna potrafiła podnieść człowiekowi ciśnienie.
CZYTASZ
KWIAT NIEZGODY
RomanceViktoria - młoda dziewczyna skazana na ciągłą utratę bliskich osób, próbuje z całych sił wieść spokojne życie. Samotność kazała jej szukać pocieszenia nie w ludziach, bo nawet ci najbliżsi ją zawiedli, ale obudziła w niej miłość do kwiatów. One nig...