Zaspałam. Pierwszy raz w swoim życiu zaspałam. Orientując się która jest godzina, zerwałam się pośpiesznie na równe nogi. Założyłam na siebie pierwsze z brzegu dżinsy. Promienie słońca wpadały do pokoju z taką intensywnością, że pomimo grubych zasłon zaczynała robić się sauna. Tylko tyle zdążyłam się zorientować, że na dworze panuje już niezły skwar, dlatego wybrałam bluzkę na krótki rękaw. Szybko spakowałam do torby sukienkę na randkę z Adamem, żebym mogła się w nią przebrać po pracy. Wzięłam także najpotrzebniejsze kosmetyki, bo dzisiaj sama w to nie wierząc, wyszłam z domu bez makijażu. Siedząc w tramwaju rozmyślałam o tym, co pomyśli sobie teraz pani Teresa. Zacznie podejrzewać, że te spóźnienia są normą, bo przecież nigdy mnie nie sprawdzała, wręcz przeciwnie od samego początku obdarzyła mnie ogromnym zaufaniem. Teraz po ostatniej pochwale i premii pewnie uzna, że obrosłam w piórka i pozwalam sobie na wszystko. Miałam nadzieję, że przyjmie moje przeprosiny i uwierzy, że to pierwszy i ostatni taki incydent z mojej strony. Na szczęście kwiaciarnia zostanie otwarta punktualnie, bo dzisiaj rządzi tam od rana pani Tereska. Będzie mnie zastępowała, gdy ja będę zajęta przygotowaniami na jutrzejsze Targi Ogrodnicze Gardenia. Na mojej głowie spoczywało przygotowanie na Torwarze naszego stoiska, gdzie będę mogła zaprezentować wszystkim uczestnikom moje zdolności florystyczne, doceniane już niejednokrotnie na takich imprezach. Pewnie zejdzie mi cały dzień, bo samej wszystko ogarnąć nie jest łatwo.
Wchodząc do środka było mi strasznie wstyd i bałam się reakcji swojej szefowej. Dlaczego mi się to przytrafiło akurat dziś, gdy czekało na nas mnóstwo pracy i każda minuta była na wagę złota. Wiedziałam też, że muszę wyrobić się przed godziną piętnastą, żeby zdążyć jeszcze z przygotowaniami się na spotkanie z Adamem. Przez ten cały dzisiejszy pośpiech nawet nie zwróciłam uwagi, że mój chłopak, bo tak go chyba mogę nazwać, jeszcze się do mnie nie odezwał. Ale zepchnęłam to na drugi plan, bo teraz czekała mnie konfrontacja z moją szefową. Ta akurat obsługiwała klienta. Przywitałam się grzecznie i przeprosiłam za swoje spóźnienie. Pani Teresa nie wyglądała na złą, wręcz przeciwnie, była strasznie podekscytowana i uśmiech nie schodził jej z twarzy. Bo wyjściu klienta chciałam się wytłumaczyć, ale szefowa przerwała mi kiwnięciem ręki na znak, że to co ja chcę powiedzieć, to nic ważnego w porównaniu z tym jakie ona ma wieści. Cała drżała z podekscytowania i prawie podskakiwała z radości, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa.
— Viktorio mam dla ciebie dwie wiadomości. Obie dobre. Którą pierwszą wybierasz? — żartowała pani Tereska. No to mi się upiekło — pomyślałam.
— Proszę zacząć od tej dobrej — dobry humor stał się zaraźliwy.
— Po pierwsze, wczoraj przyleciał z Londynu mój syn. Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa. Zaoferował, że weźmie udział w dzisiejszych przygotowaniach do targów, więc będziesz miała dodatkową parę rąk do pomocy.
O synu pani Teresy wiedziałam tylko tyle, że wyjechał na studia do Wielkiej Brytanii, a potem dostał tam swoją wymarzoną pracę jako dziennikarz i już nie wrócił na stałe do Polski. Gdy zaczęłam tutaj pracę, pani Teresa pokazywała mi zdjęcie syna, które zawsze miała przy sobie w portfelu. Nigdy nie było aktualne, tylko przedstawiało go jako kilkuletniego chłopca. Nie pytałam szefowej dlaczego ma zawsze stare zdjęcie z małym, grubym, rudowłosym chłopcem w krótkich spodenkach i bez koszulki, stojącym po kolana we wodzie. Może miała do niego jakiś sentyment, mnie to w każdym razie nigdy nie interesowało. Dzisiaj będę miała okazję poznać go osobiście, bo do tej pory wiedziałam o nim niewiele, tylko z opowiadań wiecznie tęskniącej mamy, która widzi syna raz w roku i to tylko przez kilka dni.
— No to sprawiła mi pani ogromną radość tą wiadomością. Może uda nam się szybko z tym uwinąć. A poza tym cieszę się, że będę mogła w końcu poznać Konrada. A ta druga dobra nowina? — ciekawość brała górę.
CZYTASZ
KWIAT NIEZGODY
RomanceViktoria - młoda dziewczyna skazana na ciągłą utratę bliskich osób, próbuje z całych sił wieść spokojne życie. Samotność kazała jej szukać pocieszenia nie w ludziach, bo nawet ci najbliżsi ją zawiedli, ale obudziła w niej miłość do kwiatów. One nig...