01. Powiedz tak!

808 26 2
                                    

-Prooooszę! Pójdź ze mną!

-Ale ja nie znam ani jednej jego piosenki!- broniłam się, przed wyciągnięciem na koncert Dawida Kwiatkowskiego.

-No to poznasz! Jesteś jedyną osobą, która nie ma problemu z tym, że słucham Dawida!- upierała się moja przyjaciółka.- kupiłam specjalnie dwa!

- No dobra. - westchnęłam- Ale robie to tylko dla tego, żeby dotrzymać ci towarzystwa! 

Dziewczyna zaczęła piszczeć jak opętana i skakać. 

I tak wylądowałam w jakimś ciasnym klubie, gdzieś na obrzeżach Warszawy.

- Jezu zaraz go zobaczę!- szeptała Weronika, moja szalona przyjaciółka.

Przewróciłam oczami i zaplotłam ręce na piesi. 

- O JEEEEZUUU! - nagle wrzasnęła mi do ucha. - TO ON! LIV! TO ON!
Spojrzałam na scenę gdzie zobaczyłam szatyna w luźnym ubraniu. Szedł uśmiechnięty, zupełnie nie zwracając uwagi na hałas jaki robiły laski (pewnie już mokre). 

- Jak się macie?- zapytał.

Fala krzyków napalonych nastolatek zapełniła sale. 

'Gdyby to była kreskówka to pewnie wyleciałabym z klubu przez tą fale'- zaśmiałam się w duchu.

-To co? Zaczynamy?- spytał, na co możecie się domyśleć co zrobili fani- Dobra! 'Say Yes'?

I się zaczęło. Wszyscy śpiewali, a ja nie znałam tekstu ani się nie kołysałam, nie skakałam w rytm muzyki. 

Spojrzałam na Weronikę. Patrzyła na tego piosenkarza jak na boga mimo, że stałyśmy na końcu sali. Westchnęłam, wzięłam ją za rękę i zaczęłam się przepychać w stronę sceny ciągnąc przyjaciółkę za sobą. 

Po drodze zobaczyłam inną dziewczynę z naszego liceum, ale nie zwróciłam uwagi na to, że się tu pojawiła, starając się nie dostać łokciem w twarz.

Byłyśmy już przy scenie, a Wera się poryczała.

'Jezu...' 

Chłopak pochylił się wyciągając dłoń w naszym kierunku, a dziewczyna obok od razu go złapała.

-'Say yes'- zaśpiewał chłopak, uśmiechając się znacząco.

Kolejny raz tego dnia przewróciłam oczami, gdy zobaczyłam jak Wera ugina kolana.

Chłopak skierował dłoń w moją stronę, ale zamiast jej ująć delikatnie przekierowałam ją dalej, przez co wokalista spojrzał na mnie zdziwiony, ale nie przestawał śpiewać.

                          ***
W końcu po trzech godzinach stania w duchocie, z przyjemnością powitałam w płucach świerze, choć trochę palące powietrze.

Gdy tak stałam usłyszałam radosny krzyk Weroniki, która biegła w moją stronę trzymając w ręce płytę.

-Podpisał mi!- wbiła się we mnie całym ciężarem, ukrywając twarz w moim ramieniu.- Dziękuję cie, Liv.- poczułam łzy.

-No i po co ryczysz?- spytałam.- Ty byś też tak zrobiła.

Coś mruknęła ale nie usłyszałam co.

Obok nas zatrzymał się samochód ojca Wery.

-Podwieść cię, Remi?- spytał pan Darek, wychodząc z samochodu.

-Nie, dziękuję. Przejdę się.

-Napewno? Już późno.- stwierdził spoglądając na zegarek.

- Za pół godziny mam autobus nocny. Dojade w paręnaście minut.- powiedziałam patrząc w telefon.

Weronika odsunęła się ode mnie pociągając nosem.

-Jeszcze raz dziękuję, Liv.- zaszlochała.- Dzięki tobie mogłam go dotknąć i spojrzeć w oczy.

-Kobieto, masz prawie osiemnaście lat, a zachowujesz się jak trzynastolatka z okresem.- westchnęłam.- Idź już.- pogoniłam ją.

Stałam i patrzyłam jak odjeżdżają. Dopiero gdy zniknęli ruszyłam na przystanek, który znajdował się za klubem.

Przeszłam na tyły gdzie stał autobus gwiazdy polskiego pop'u, a on sam stał przy drzwiach z telefonem.

Trochę zwolniłam by mu się przyjrzeć z profilu. Lekko haczykowaty nos, smukła twarz i... Duże czoło.

-Chcesz autograf?- spytał ktoś za mną, tym samym strasząc mnie.

Odwróciłam się i chciałam walnąć osobę, która mnie wystraszyła, ale w ostatniej chwili się odsunął.

Gdy ogarnęłam co chciałam zrobić, dziękowałam Bogu, że było ciemno, bo strzeliłam buraka.

-Przepraszam! To było instynktownie!- zakrzyknęłam.

Usłyszałam za sobą kroki.

-Co się dzieje?- spytał Dawid.

-Nic, tylko wystraszyłem dziewczynę.- zaśmiał się chłopak.

-Wrzosek, wiesz, ze tak nie wolno- zaśmiał się.

'Nawet jak nie śpiewa, to ma nawet całkiem dobry głos'- pomyślałam.

-Nic ci nie jest?- spytał zwracając się do mnie.

Pokręciłam głową.

-Co tu robisz? Jest już późno. Rodzice cię nie odebrali?- dopytywał się.

- To raczej nie twoja sprawa.- warknęłam.
Wyjęłam telefon i spojrzałam na godzinę.

-Cholera!- zaczęłam biec w stronę przystanku autobusowego.- Jeszcze raz przepraszam- krzyknęłam do niejakiego Wrzoska na odchonym.

Dla Niej// KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz