27. Obawy

293 16 2
                                    

Siedziałam u Dawida, czując jak z każdą sekundą pochłania mnie obłęd. 

Chłopak nie pozwolił mi iść do siebie ani nie pozwalał wychodzić. 

- Naraziłaś się na tak duże niebezpieczeństwo, że powinni cię zamknąć w pudle i wywieść na Antarktydę!- krzyczał. 

Nie wspomniałam mu, że ten facet wiedział zawsze gdzie jestem, bo by się załamał psychicznie. 

Więc siedziała i czekałam aż wyniki badań na ojcostwo przyjdą. 

Gdy wyszłam z kawiarni, służby od razu wbiły do niej, jednak zastali na stole dwieście złoty. Nie wiadomo kiedy wyszedł. Kelnerka nie widziała. Na kamerach nie było widać, bo był to punt ślepy, ale jak stwierdził jeden z tajniaków, to było niemożliwe, by przejść i nie zostać zauważonym. 

Przeszukali cały budynek, jednak nie znaleźli nikogo z podobną twarzą. 

Przesłuchiwali mnie dwa dni, pytając dlaczego wyciągnęłam słuchawkę, o czym rozmawialiśmy, co mówił, kim dla mnie jest. 

- Powiedział, że jest moim ojcem.- szepnęłam.- Dał mi nawet włosy, by to potwierdzić...- podałam im dowód. 

- Zrobimy test jak najszybciej, jeżeli pozwolisz weźmiemy część włosów do innych.

- Róbcie co chcecie, tylko mi przynieście prawdziwe wyniki. 

Po tych słowach wypuścili mnie na korytarz, gdzie  czekał na mnie Dawid z Wrzoskiem. 

- Pojedziemy do mnie. Będę mieć cię na oku. 

I tak wylądowałam u Dawida, gdzie siedziała i zastanawiałam się co zrobić, jeżeli morderca moich rodziców, będzie moim ojcem. 

Kotka bawiła się z jego psem. Byłam przez chwilę zdziwiona, że dogadywali się.  Powiedziałam chłopakowi, że jest powalony, jeżeli myśli że mój kot da się na coś takiego namówić, ale o dziwo dał radę sprowadzić ją i pogadać. 

Czasami śmieszyło mnie to, jak się zachowuje wobec niej. 

- Przyniosłem rzeczy na obiad!- krzyknął Dawid, wchodząc do mieszkania i trzaskając drzwiami. 

Wstałam i weszłam do kuchni, czekając aż położy torby. 

- Dziękuję, na co masz ochotę?- spytałam, przeglądając kupione rzeczy. 

Poczułam jak przytula mnie od tyłu i opiera polik o moją głowę. 

- Na ciebie.- mruknął, przyciskając mnie do siebie- Na twój uśmiech, twoje usta. Na wszystko co jest z tobą związane. 

Odwróciłam się w jego stronę i pocałowałam, zatapiając ręce w gęste włosy.

Odwzajemnił mój gest i posadził na stole, który lekko zaskrzypiał. 

W tamtym momencie coś zrozumiałam. Nie ważne jaka będzie odpowiedź, wiem co muszę zrobić. 

Dawid całując mnie, nie wiedział, że dzięki jemu przestałam się bać, a moje obawy się rozwiały. 

Mam kogoś kogo kocham i kogo chcę chronić. 

Dla Niej// KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz