Pewien niebieskooki, siedmioletni blondynek właśnie otwierał oczy z zamiarem wstania z łóżka, jednak zanim to zrobił, zapytał szybko w myślach - Kurama, jesteś tam?
-Jak niby miałoby mnie nie być, skoro jestem w tobie zapieczętowany, Naruto?
-No tak...
-Dobra. Leć się umyć i zjeść porządne śniadanie, potem pogadamy.
-Hai!
Zaraz potem Naruto zabrał ciuszki. Poszedł się wykąpać i odświeżyć. Kiedy wyszedł, pościelił łóżko i poszedł do kuchni. Kiedy już tam dotarł wyciągnął chleb i inne kanapkowe przybory, które położył na blacie. Po wzięciu noża, zaczął robić kanapki, zaś po zjedzeniu śniadania umył naczynia i, wziąwszy kunaie i shurikeny razem z kaburą, wyszedł z domu.
Poinstruowany przez Kyuubiego poszedł na pewną, nikomu nieznaną polankę, przy której było niewielkie jeziorko. Tam usiadł na trawie pod drzewem i zamknął oczy. Postronnym mogłoby wydawać się, że chłopiec spał, ale nic bardziej mylnego. On po prostu rozmawia ze swym przyjacielem, dziewięcioogoniastym demonem, ognistym lisem, Kyuubim no Kitsune, teraz znanym również jako Kurama.
-Naruto - zaczął lis. - Czy chciałbyś mnie widzieć podczas naszej rozmowy?
-Jasne, że tak! - odpowiedział niemal od razu. - Ale.. to chyba jest niemożliwe, przecież jesteś we mnie.
-Jestem w tobie to prawda, ale jeśli będziesz chciał, możesz się tu dostać.
-W jaki sposób? - spytał zaciekawiony blondyn.
-Po prostu skup się na moim głosie i idź za jego brzmieniem, a dotrzesz do mego więzienia.
-No dobrze... spróbuję - powiedział i skoncentrował się na głosie demona, który, aby mu pomóc, poniekąd przyciągał jego umysł do siebie.
Kiedy w końcu błękitnookiemu się udało, zobaczył korytarz zalany wodą. Poszedł dalej w stronę głosu przyjaciela, a po chwili wyszedł na ogromną, zalaną po kostki wodą, zamkniętą przestrzeń. Na jej końcu zobaczył żelazną kratę, na której zawieszona była dziwna pieczęć. Kiedy Naruto podszedł do kraty, zobaczył za nią ogromnego lisa z dziewięcioma pięknymi, falującymi ogonami, który uśmiechnął się do niego przyjaźnie.
-Boisz się mnie?
-Nie. A dlaczego miałbym?
-Po prostu pomyślałam sobie, że jeśli ta moja forma cię przeraża, to mogę rozmawiać z tobą w mojej ludzkiej postaci.
-Jeśli chcesz... - po wymówieniu tych słów przez Naruto, dziewięcioogoniasty zaczął płonąć czarno-czerwonym płomieniem, który po chwili przestał mieć kształt sylwetki lisa, lecz skurczył się na kształt ludzki. Kiedy skończył płonąć, Naruto zamiast ogromnego stworzenia zobaczył na oko dwudziestoletniego młodzieńca, o czerwonych oczach i rudych włosach z czarnym połyskiem. Poprosił on gestem chłopca o podejście bliżej, co Naru wykonał chętnie i wszedł do klatki Lisa, który przytulił małego Namikaze. Naruto drgnął na ten gest, który sprawił, że przypomniały mu się wszystkie krzywdy, których doznał od mieszkańców Konohy. Wszystkie pobicia, wyzwiska, szepty, zimne spojrzenia. Naruto przeżył to wszystko jeszcze raz. Nic więc dziwnego, że zachciało mu się płakać. Jednakże dzielnie powstrzymywał łzy, aby Kurama, pierwsza istota, która okazała mu sama z siebie taką dobroć, nie pomyślała sobie o nim, że jest beksą.
-Nie powstrzymuj się mały - wyszeptał nagle demon. - Gdybym miał takie życie, raczej też bym się popłakał, rozumiem cię całkowicie. Nie duś tego w sobie, w ten sposób pogarszasz tylko stan swojej psychiki - powiedział i pogłaskał chłopca po głowie. - Wypłacz się w końcu porządnie, to ci dobrze zrobi.
CZYTASZ
Naruto Namikaze - Nowy Władca Demonów [POPRAWKI]
FanfictionPioruny waliły jeden za drugim. Ciemną noc co chwilę rozświetlał błysk na niebie. Młody chłopak stał po środku wielkiego krateru z głową spuszczoną w dół. Jego oczy były zakryte przydługimi, mokrymi kosmykami czarnych włosów z złotymi pasemkami. Na...