Rozdział 36

1K 69 8
                                    

Po wielu dniach siedzenia w białym więzieniu troje demonów wyszło na wolność. Od razu po tym musieli się rozdzielić, gdyż drużyna Gaary wracała do kraju. Bracia zaś wrócili do swojej rezydencji gdzie zastali masę ukrytych pieczęci podsłuchujących. Postanowili ich nie ściągać, bo to byłoby zbyt podejrzane, więc nałożyli na nie inne pieczęcie, które się aktywowały po odpowiednim słowie i zagłuszały przez pewien czas. Po tym wszystkim do ich domu zawitali z powrotem Zabuza i Haku, którzy zaprowadzili ich do grobowca byłych Hokage.

-To chyba koniec naszej umowy... - zauważył Zabuza i nałożył na głowę kaptur. - Ruszymy teraz w podróż. W razie czego kontaktujcie się z nami.

Czarnowłosy tylko kiwnął głową i skierował swe kroki do zapieczętowanych wielkich drzwi. W międzyczasie dwie, skryte pod płaszczami, postacie zniknęły i skierowały się w stronę lasu.

-Zostawię gdzieś tu znacznik, by później przeanalizować pieczęć - powiedział Kuro i zaczął się kierować w stronę drzew, by na jednym z nich zostawić swój znak. - Gotowe.

-W takim razie zabierajmy się stąd, nim ktoś się zorientuje - powiedział Gin i ruszyli w stronę wioski.

~~*^*~~

Konoha mimo poważnych strat w ludziach jak i budynkach stała już na nogach. Ludzie starali się wrócić do codzienności i zapomnieć o tym, co miało ostatnio miejsce. Dwoje geninów szło spacerem w stronę budki Ramen, gdzie planowali zjeść obiad.

-Kuroi! - krzyknął ktoś zza pleców chłopca, który się powoli odwrócił i dostrzegł białowłosego. - Dokąd się wybieracie?

Namida uniósł lekko brew w geście zdziwienia, po czym włożył dłonie do kieszeni.

-Coś zjeść - odpowiedział szybko. - Myślałem, że już wróciliście do domu...

-Mieliśmy tak w planach, ale chciałem z tobą jeszcze porozmawiać - powiedział czerwonooki. - Mogę się przyłączyć do was?

Chłopcy wymienili się spojrzeniami i po chwili kiwnęli głowami. Shindei podszedł i w trójkę ruszyli do Ichiraku. Po kilku minutach byli na miejscu i zamówili sobie jedzenie, po czym czekali na nie w ciszy.

-Więc... - zaczął czarnowłosy. - Co od nas chciałeś?

Shinobi z Kiri uśmiechnął się delikatnie i kątem oka spojrzał na chłopców.

-Ile ogonów miałeś? - spytał cicho, tak, że tylko Kuroi, który siedział obok niego, usłyszał.

Chłopak minimalnie zmarszczył brwi, lecz po chwili zrozumiał, że on też ma coś wspólnego z krainą demonów.

-Skąd wiesz? - spytał równie cicho Kuroi, lecz w odpowiedzi dostał tylko lekki uśmieszek. - Niemożliwe, żebyś ty też...

-Oj nie... Nie jestem taki jak ty czy ten z Suny - powiedział wspominając o czerwonowłosym. - Ale jestem taki jak wy teraz.

Chłopcy byli lekko zdziwieni i zdezorientowani. Dopiero po krótkiej chwili ogarnęli, o co mu chodzi i wydawali się być jeszcze bardziej zaskoczeni.

-Czyli... - zaczął cicho Gin. - Jesteś... demonem?

-Hai.

-Od kiedy? - spytał Kuroi.

-Chyba od zawsze - odpowiedział patrząc spokojnie na towarzyszy. - Nie znam swojej przeszłości, nie miałem rodziców, a od kiedy pamiętam to... byłem taki.

Bracia w ciszy trawili informacje od Shindeia, który nie bardzo przejmował się wyjawieniem swojego sekretu. Tą pustą ciszę przerwał dźwięk kładzionych na blacie zup miso.

-Sam się dowiedziałeś, o tym, kim jesteś? - spytał nagle granatowooki. - I jak nauczyłeś się tego wszystkiego?

-Kiedyś... - zaczął cicho. - Bardzo dawno temu, poznałem pewną osobę, która mi wszystko wyjaśniła i wprowadziła w ten świat... - skończył i uśmiechnął się smutno. - A później poznałem swoją obecną mistrzynię, która mi naprostowała poglądy na rzeczywistość.

-Kim była ta pierwsza osoba? - spytał spokojnie Kuroi. - I czy ta kobieta też jest... no..?

Białowłosy tylko się uśmiechnął lekko i wstał. Chłopak przeciągnął się, wydając przy tym cichy jęk i spojrzał jeszcze raz na nastolatków.

-Miło było z wami pogadać, ale muszę już iść - powiedział i się odwrócił. - Do następnego..!

-Nie odpowiedziałeś... - spytał złotooki. - I co z naszą walką?

-Spokojnie, jeszcze zawalczymy... - powiedział i zniknął w białym dymie.

Bliźniacy westchnęli i wrócili do posiłku, po którym wrócili do domu, gdzie odbyli szybki trening i zaczęli przeglądać przeróżne książki i zwoje. Rozmawiali oni do późnego wieczora o tym wszystkim, uważając na słowa, gdyż w ich domu cały czas znajdowały się podsłuchy. Późnym wieczorem bracia udali się pod prysznic i spać.

~~*^*~~

-To nasz pierwszy trening po całym tym zajściu, więc nie będzie on zbyt intensywny - powiedział Kakashi przyglądając się uczniom. - Chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, że wszyscy ćwiczyliście samodzielnie...

-Sensei - wtrąciła się różowowłosa. Gdy Hatake spojrzał na nią uważnie, ta kontynuowała. - Wie coś sensei na temat egzaminu na chunina?

-Cóż... Hokage jeszcze dyskutuje o tym z radą, ale mają kilka osób, które pewnie podniosą swoją rangę - odpowiedział patrząc znacząco na braci. - A teraz zaczynajmy...

Cała trójka wzięła się za rozgrzewkę, po czym skupili się na kontrolowaniu chakry i celności. Jak sensei zarządził, tak młodzież nie robiła zbyt intensywnego treningu. Po zrobionym na koniec rozciąganiu chłopcy przysiedli w cieniu drzewa i zaczęli studiować jakieś zwoje.

-Ne, Gin - zaczepił brata Kuroi. - Co sądzisz o tej technice? Może być przydatna.

-Nie wydaje ci się, że może być dość ciężka do opanowania? To ranga A.

-Coś ty..! Damy radę - stwierdził pewny siebie nastolatek. - Poprosimy Kakashiego o pomoc i poudajemy, że ciężko trenujemy by to opanować.

-No tak... Musimy pokazać, że nie jesteśmy wszechmocni - odpowiedział w myślach czarnowłosy. - No dobra, spróbujemy.

Bliźniacy zaczęli wspólnie czytać podstawy nowego jutsu, które chcieli opanować, a w międzyczasie szarowłosy jounin uważnie się im przyglądał, tak jak nakazał mu Sarutobi. Bracia co prawda, byli silni i na pewno mieli wiele sekretów, ale posądzanie ich o zdradę i zaplanowanie tego wszystkiego, to była zdaniem Hatake przesada. Namida cały czas ryzykowali życiem, a szczególnie wtedy co rzucili się na pomoc Hokage.

-To wszystko to jedna wielka pomyłka...

Naruto Namikaze - Nowy Władca Demonów [POPRAWKI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz