Rozdział 37

852 66 10
                                    

Trening to za mało powiedziane. Chłopcy czuli się jak po jakiś torturach i tak też wyglądali. Wszystko spowodowane tym, że wzięli sobie za cel technikę rangi A. Mianowicie połączenie dwóch skomplikowanych technik, które akurat pasują do ich natur. Jako że Hatake doskonale panuje nad błyskawicą i równie dobrze nad ogniem, to został przez nich wyznaczony na osobę, która pomoże im to opanować. Co było błędem.

-Nie mówcie, że już macie dość - powiedział rozbawiony białowłosy, na co bliźniacy posłali mu zirytowane spojrzenia. Mijała właśnie czwarta godzina, od kiedy Kakashi zaczął z nimi ćwiczyć. - Macie wielkie pokłady chakry, świetnie nad nią panujecie i macie odpowiedną wiedzę, więc to nie powinno być dla was takim problemem.

-Ale sensei..! - warknął Gin padając na twarz. - To za dużo..! Jeszcze nie wyzdrowieliśmy do końca...

-Ale te techniki osobno już umiecie wykonać na wystarczającym poziomie - odpowiedział Hatake patrząc na młodzieńców z iskierką szczęścia i satysfakcji. - Wystarczy, że je połączycie.

-To niech Sensei spróbuje - odpowiedział zirytowany Kuroi.

Nie trzeba było dwa razy powtarzać. Białowłosy stworzył klona, który zaczął tworzyć pieczecie do techniki ognia, zaś oryginał do techniki błyskawic. Już po krótkiej chwili na polanie pojawił się  sporych rozmiarów smok z ognia, ciskający piorunami dookoła. Chłopcy patrzyli się na siebie z szokiem, po czym zerknęli w stronę senseia.

-Czy tylko mi się wydaje...

-Czy Hatake jest jednak naprawdę silny - dodał wilczy demon patrząc na białowłosego, który z pewnością siebie i nutką udawanej wyższości patrzył na chłopców. - Czemu wcześniej nam nie pokazałeś tego, Sensei?

-Nie prosiliście - odpowiedział śmiejąc się pod nosem. - W każdym razie najważniejsza jest wizualizacja. Musicie mieć w głowie jak to się łączy - powiedział podchodząc bliżej. - Ale to następnym razem. Na dzisiaj wam wystarczy.

-Hai... - odpowiedzieli bracia, po czym pożegnali się z mistrzem i udali się do domu.

~~*^*~~

Demoniczni chłopcy spędzali wieczór na odpoczynku między książkami. Siedzieli w salonie z masą ksiąg i zwojów co chwile wymieniając się krótkimi zdaniami. Tą sielankę jednak przerwało im ciche i niepewne pukanie do drzwi. Bracia doskonale wyczuwali czyja to chakra, jednak coś im nie pasowało. Ta chakra była jakby wzburzona i niepewna. Brudna.

-Sakura..? Coś się stało? - spytał nieco przejęty Kuroi. Różowowłosa wyglądała mizernie, jakby zmęczona i wystraszona. - Wejdź i mów co jest.

Wilczy chłopiec wprowadził koleżankę z drużyny do salonu, gdzie siedział Gin i od razu zniknął za drzwiami, by po chwili przynieść kubek z ciepłym napojem na uspokojenie i rozluźnienie. Podając go dziewczynie dostrzegł, że na jej szyi wciąż znajduje się opatrunek, który zakrywał przeklętą pieczęć.

-Sakura - powiedział stanowczo siadając naprzeciw dziewczyny. - Co się stało..?

-Byliście tam na dachu z Hokage... Walczyliście z tym dziwnym mężczyzną, prawda..?

-No tak. Wspomagaliśmy Hokage-sama i widzieliśmy jak spalił żywcem Orochimaru...

Dziewczyna drgnęła na to zdanie. Bała się dopuścić do myśli to, co mogło się stać. Jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaka jest prawda. Czuła i widziała. Jednak nie chciała mieć tej świadomości.

-A co jeśli... - zająknęła się. - Co jeśli ten mężczyzna... żyje..?

-Niemożliwe..! Widzieliśmy to! Był martwy i to niezaprzeczalnie.

-Racja, niemożliwe byśmy to przeoczyli. Poza tym, jak nie my to Hokage-sama by coś zauważył...

-W takim razie... W takim razie jak wyjaśnicie to..! - krzyknęła w panice zdejmując opatrunek. Oczom chłopców ukazał się znak na szyi zielonookiej, który zostawił sennin. Bracia natychmiast podeszli do dziewczyny i przyjrzeli się znakowi. - Skoro on nie żyje, to to powinno zniknąć..! Więc jak... Czemu to dalej tu jest? Czemu pieczęć Kakashi-senseia zniknęła i została tylko ta..?

Kuroi patrzył uważnie na skórę dziewczyny badając każdą możliwość. W jego głowie pojawiał się obraz żywego gada, który śmieje się im w twarz. Chłopak zacisnął dłoń i walnął nią w stolik, rozlewając tym samym herbatę.

-Jak?! To niemożliwe by żył..! - warknął niebieskooki ciskając piorunami z oczu. Aby choć troszkę rozładować rosnącą w nim furie zaczął chodzić w kółko po pomieszczeniu ciskając przekleństwami na wszystko dookoła. - Czy ktoś jeszcze wie? - spytał dziewczyny.

-Nie - odpowiedziała cicho. - Na początku myślałam, że trzeba trochę czasu, więc nic nikomu nie mówiłam. Ale... ale to zaczyna mnie przerażać..! Czuje jak czasami pulsuje, jakby płonie... Pobiera moją chakrę, zmienia ją, miesza... Boję się..!

Kuroi jako pierwszy odetchnął i się uspokoił. Na chwilę obecną poinformowanie Hokage i Kakashi-senseia jest priorytetem. Jednak nie mogą tam iść w takim stanie. Cała trójka jest nabuzowana emocjami.

-Najpierw się uspokójmy - powiedział czerwonooki. - Zrobie nam wszystkim napar na uspokojenie i jak zacznie działać to pójdziemy do senseia, a z nim do Hokage.

Tak jak powiedział tak też zrobił i po kilku chwilach członkowie drużyny siódmej siedzieli na kanapie popijając ciepły napój. Dopiero po jakiś dwudziestu minutach od wypicia go, zaczęli odczuwać, że działa i bracia byli już w stanie racjonalnie myśleć. Jak cała trójka się w miarę uspokoiła to ruszyli poszukać Hatake, który jak się okazało, siedział sobie na polu treningowym i czytał książkę. Wyczuwając swoich uczniów zamknął lekturę i spojrzał na ich lekko blade twarze.

-Co się stało dzieciaki? - mruknął jednooki. Jego ton był spokojny, lecz w czarnym oku dało dostrzec się lekkie zmartwienie i zaciekawienie spowodowane zestresowanymi minami nastolatków.

-Kakashi-sensei... - zaczęła Sakura, lecz po chwili nie wiedziała jak wypowiedzieć to ważne zdanie. Spojrzała kątem oka na kolegów i spuściła wzrok.

-Mamy podejrzenia, że Orochimaru żyje...

Naruto Namikaze - Nowy Władca Demonów [POPRAWKI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz