Rozdział VIII

1.1K 72 13
                                    

Nic z tego nie rozumiałam. O co chodziło Leiftanowi? Czemu na wieść o blackdogu wybiegł z sali jak oparzony? Dlaczego ten zawsze uśmiechnięty i opanowany chłopak tak nagle się zdenerwował?

Szybko, tak aby Ewelein nie zauważyła, że blondyna nie ma, i żeby nie oskarżyła mnie o jego ucieczkę, wyszłam z sali. Postanowiłam za wszelką cenę dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Nawet jeśli miałoby to oznaczać podsłuchiwanie pod drzwiami Kryształowej Sali. Pamiętając, aby ignorować przyciągającą moc Kryształu, uchyliłam lekko drzwi do komnaty.

– Nie obchodzi mnie, co masz ważnego do powiedzenia, mój drogi – usłyszałam głos Miiko. – Jedyne, co jest dla mnie istotne, to żebyś jak najszybciej wrócił do zdrowia. Chcę być wreszcie spokojna o ciebie – dodała miękko.

– Nie rozumiesz, że to nie może czekać?! – w głosie Leiftana słychać było zniecierpliwienie. – Choć raz posłuchaj, bez zbędnego gadania.

Miiko westchnęła bardzo głośno i długo.

– Och, no dobrze, mów.

– Wiem, że w pobliżu Kwatery kręcił się blackdog... – zaczął.

– Też mi rewelacje – przerwała mu lisica.

– Miałaś słuchać.

– Przepraszam. Mów dalej.

– Wiem też, że Amanda go zabiła.

– Też się zdziwiłam. Miała po prostu farta – zagotowało się we mnie ze złości. Ocaliłam szefa Absyntu, a ona uważa, że to był tylko szczęśliwy przypadek! Miiko, masz u mnie dużego minusa! – Zaraz, a skąd to wiesz? – zapytała nagle.

– To akurat mało ważne.

– No chyba dla ciebie – Oho, chyba kitsune włączyła tryb zazdrości. – Była u ciebie, tak?

– Miiko, proszę... – Leiftan chyba zaczął się niecierpliwić.

– Jak chcesz – prychnęła. – Ale dokończymy tę rozmowę później. – Czy ona naprawdę jest zazdrosna... o mnie? – Więc co z tym blackdogiem?

– Pamiętasz, jak ci mówiłem, dlaczego wróciłem tak późno?

– Śledziłeś tego zamaskowanego gościa.

– Właśnie – Chwila, jaki zamaskowany gość? Czyżby coś mi umknęło? Bo ja nikogo zamaskowanego nie widziałam. – Blackdog był jego chowańcem.

– CO?!? – No właśnie, co?

– To co słyszysz. Uciekł mi, gdyż nie byłem w stanie już za nim podążać, ale on wysłał za mną swojego chowańca.

Przeciągająca się cisza, utwierdziła mnie w przekonaniu, że Miiko też nie widziała, co łączy te dwa przypadki.

– On wie o Amandzie. Dlatego tu przybył. Chce ją mieć – Kto chce mnie mieć? Po co?

– Na co mu zwykły człowiek? – zdziwiła się Miiko. Leiftan głośno westchnął, a ja wychodziłam z siebie z niecierpliwości.

– On powiedział, że Amanda nie jest człowiekiem – Słucham?!? Ale jak to? I kim, do cholery, jest ten ktoś, który nadał sobie prawo orzekania, że nie jestem człowiekiem?!? – Miiko, uważam, że skoro on się tak nią interesuje, to ona musi być kimś ważnym, więc nie powinniśmy spuszczać z niej oka – Czy to oznacza, to co ja myślę? Nie dam się znowu uwięzić! Moje serce zaczęło bić tak głośno, że zaczęłam bać się, że usłyszą to w Sali Kryształu.

Wbrew sobie |Eldarya|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz