Rozdział XVIII

845 63 16
                                    

Niespodziewany wstrząs moim ciałem sprawił, że nagle otworzyłam oczy. Szybko rozejrzałam się wokoło. Leżałam na kawałku szarego płótna, jakby w hamaku, a rytmiczne wstrząsy świadczyły o tym, że jestem gdzieś niesiona. Niezgrabnie próbowałam się podnieść, jednak zmysł równowagi mnie zawiódł i wylądowałam z powrotem na plecach.

– Miiko, chyba się ocknęła – usłyszałam męskich głos, prawdopodobnie należący do osoby, która mnie niosła.

– Hej, wy tam! Zatrzymajcie się na chwilę! – tak, to na pewno Miiko krzyczała. Poczułam, jak moje nosze są stawiane na ziemi, a chwilę później ujrzałam twarz lisicy i stojącego obok niej Leiftana. Nagły przypływ żalu ścisnął moje serce. To on mnie uśpił. Tak samo jak inni, nie chce pozwolić mi być szczęśliwą.

Zdrajcy.

– Czego ciągle ode mnie chcecie? – wysyczałam przez zęby, patrząc prosto w oczy Miiko. Jak na złość, nie odwróciła wzroku, tylko tak samo intensywnie wpatrywała się we mnie.

– Dobra, słuchaj, wiem, że nam nie wierzysz – zaczęła. Prychnęłam w odpowiedzi. – Ale staramy się za wszelką cenę cię uratować. Oni są niebezpieczni, rozumiesz?

– I co jeszcze? Może że Luke jest demonem, a całe moje dotychczasowe życie to ustawka? – zakpiłam. Miiko ciągle nie spuszczała wzroku.

– Tak – powiedziała dobitnie. – To właśnie chciałam ci przekazać, ale widzę, że wszystko już wiesz. Jak to możliwe, że ciągle chcesz do niego wrócić? Czy do ciebie nie dociera, że ten demon nie ma zamiaru wysłać cię z powrotem na Ziemię? Że ty jesteś...

– Miiko, myślę, że na razie wystarczy. – Leiftan położył jej dłoń na ramieniu. W przeciwieństwie do kobiety, ani razu nie spojrzał na mnie. I dobrze. – Wyjaśnimy wszystko w Kwaterze Głównej, okej? Na spokojnie. – Kitsune pokiwała głową i chciała położyć dłoń na ręce chłopaka, jednak Leiftan szybko zabrał ją z ramienia lisicy. Miiko westchnęła ciężko i pokiwała głową.

– Dobrze – powiedziała i odwróciła się w stronę czekających z przodu strażników.

– Nigdzie nie idę – odparłam. Nie mam zamiaru tam wracać.

– Jeśli będzie trzeba, zabierzcie ją tam siłą – lisica zwróciła się do dwóch brownie którzy wcześniej dźwigali moje nosze. Spojrzałam oburzona na jej plecy, bo nie odwróciła się nawet, żeby mi to powiedzieć w twarz. Tchórz.

– Idziesz po dobroci, czy trzeba będzie cię tam zanieść? – jeden ze strażników nachylił się w moim kierunku i patrzył na mnie wyczekująco, ale widać było, że bawi go wizja niesienia mnie aż do samej Kwatery Głównej. Westchnęłam ciężko.

– Dobrze, pójdę sama – mam nadzieję, że niedługo tam sobie posiedzę. Przynajmniej Luke zdążył uciec. Jestem pewna, że po mnie przyjdzie.

Liczę również na to, że nie sam.

***

– Amanda! – ledwo przekroczyłam próg Kwatery, widok przesłoniła mi burza rudych włosów. Poczułam, że ktoś mnie mocno ściska. – Nie było cię dwa dni, a ja czuję, jakby minęła wieczność! Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłam! Jak się bałam, że te demony jednak ci coś zrobią! Ale w głębi duszy zawsze wiedziałam, że rozsądna z ciebie dziewczyna i nie uwierzysz we wszystkie brednie, jakie ci oni opowiadali.

– Ykhar, puść ją – rzuciła twardo Miiko w kierunku dziewczyny. Brownie posłusznie mnie puściła. – A teraz wybacz, muszę z nią poważnie porozmawiać. Daj mi klucze od jej pokoju.

Wbrew sobie |Eldarya|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz