Tylko się nie zabij!

115 9 0
                                    

Akcja:
Przed samym końcem wakacji

Andreas

Tej nocy spałem wyjątkowo dobrze. A może zdaje mi się tak dla tego, że mój poranek rozpoczęła pobudka przeprowadzona przez delikatne i bardzo przyjemne gładzenie torsu przez miękkie dłonie mojej ukochanej, którym towarzyszyły równie pobudzające słowa, a mianowicie:

-Andi, Andi, wstawaj, bo spóźnimy się na śniadanie-po usłyszeniu tego zdania przeciągnąłem się niczym kot i opuściłem cieplutkie łóżko w celu przygotowania się do jedzenia

Mało kto wie, że moją drugą, albo i trzecią miłością, zaraz po Zuzi i skokach jest właśnie jedzenie, z którym, dzięki mojemu szybkiemu metabolizmowi nie muszę się ograniczać, a i tak nie odbija się to na mojej wadze. Już po opuszczeniu łazienki podałem Polce dłoń, którą delikatnie ujęła, pociągnąłem do pionu i spytałem, czy ma ochotę towarzyszyć mi na tym "najważniejszym posiłku dnia". Na moje pytanie zareagowała gwałtownym śmiechem i całusem w policzek, po czym sama skierowała nasze kroki do stołówki. Dosiedliśmy się do Markusa i Severina, którzy kończyli już swój posiłek i wdaliśmy się z nimi w zacięta dyskusję na temat polskich jabłek. Nawet nie zauważyłem, kiedy skończyliśmy jeść, bo już Zuza wyciągała mnie ze stołówki. Po drodze zauważyła otwarte drzwi do składziku na różne artykuły chemiczne i śmiejąc się złapała mnie za rękaw i lekko za niego pociągając skierowała nasze kroki w jego stronę. Wiedziona ciekawością zajrzała przez szparę między drzwiami i wydała z siebie okrzyk radości. Szybciutko wbiegła do środka, aby po chwili opuścić pomieszczenie z dwoma kijami w rękach.

-Słońce, po co ci te kijki?-spytałem

-Och, zupełnie nic nie rozumiesz-przewróciła oczami-To są szczudła!-wykrzyknęła z entuzjazmem

-Tyle to i sam widzę skarbie, ale do czego ci one potrzebne?

-Zamierzam nauczyć się na nich chodzić i wreszcie poczuć się wyższa od ciebie-zachichotała

-W takiem razie, chodźmy na dwór, bo tutaj jest zbyt wiele przedmiotów, o które możesz się potknąć i wywrócić-zaproponowałem

-Nie wierzysz w moje możliwości?!-oburzyła się

-Wierzę kochanie-próbowałem złagodzić sytuację-ale po prostu boję się, że możesz się przechylić w którąś stronę i bez otwartej przestrzeni nie będę w stanie cię złapać, rozumiesz?-na te słowa jej twarz ozdobił pełen miłości i czułości uśmiech

-Trzeba było tak od razu Andi. Dobrze wiesz, że czasami biorę sobie rzeczy zbyt dosłownie-przytuliła mnie-A możemy wziąć ze sobą Daniela? Obiecał mi, że jeśli ja się będę uczyć na tym chodzić, to on też spróbuje-zrobiła te swoje słodkie oczka i nie sposób było się jej oprzeć

-Zgoda słońce. Daj te kije i idziemy po tego Norwega-zaśmiałem się

Po kilku minutach przekonywania, Daniel zgodził się, a na dodatek zabrał ze sobą krasnala, który, tak jak Zuzka, chciał się poczuć wyższy. Stanęliśmy przy rozłożystym klonie. Ja podniosłem Zuzię na odpowiednią wysokość, a Tande przypiął szczudła do jej stóp. Powoli przeniosłem ręce na jej talię, która znajdowała się teraz na wysokości moich ramion.

-No dobra kocie, możesz mnie już puścić-powiedziała po złapaniu jako takiej równowagi

-Jesteś pewna? Może najpierw spróbuj zrobić pare kroków z pomocą, co?

-Niech ci będzie-zaśmiała się i podniosła nogę do góry

Kiedy trzymałem ją w pasie, szło jej fantastycznie, więc po kilkunastu jej prośbach zabrałem swoje dłonie, jednak wciąż byłem bardzo blisko, by w razie jakiegoś potknięcia złapać ją i uchronić od upadku. Danny i Fannis wdrapali się na drzewo i z tamtąd kibicowali Polce, która robiła ogromne postępy. Ja jednak, mimo jej pewności siebie, wciąż bałem się odstąpić jej na krok. Jak się okazało postąpiłem słusznie, ponieważ już po kilkudziesięciu krokach bez pomocy, zachwiała się i poleciała w przód. Szybko znalazłem się przed nią i złapałem w ramiona dosłownie pół metra nad ziemią. Brunetka popatrzyła na mnie z wdzięcznością i krzyknęła:

Dziewczyny, Które Zmieniły Nasze ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz