Biedny serial

101 10 0
                                    

Andreas

Był początek września. Zuza niedługo miała urodzić i razem z Wernerem odesłaliśmy ją do domu na "przymusowy urlop". Zbytnio się o nią martwiłem, że może się zacząć w każdej chwili, więc razem z trenerem i innymi ustaliliśmy jakiś harmonogram, żebym nie musiał sam opuszczać wszystkich treningów. Dzisiaj akurat miała zostać z Markusem, co trochę mnie niepokoiło, ale starałem się być dobrej myśli. Na treningu Schuster dał nam popalić, nie ma co, a wszystko przez tego spóźnialskiego gapę Freunda, który oczywiście zaspał. Piąty raz w tym miesiącu mieliśmy przez niego obsuwę, a był to dopiero piąty wrześniowy trening! Aż zacząłem zazdrościć Eisenbichlerowi, że to nie ja dzisiaj zajmuję się Polką, no ale takie już moje szczęście. Po zrobieniu pięciu karnych i piętnastu normalnych kółek byłem wykończony, a to był dopiero początek. Ze zwyczajowych stu pompek zrobiło się sto pięćdziesiąt i to w dodatku z dwoma ciężarkami zwisającymi po bokach mnie. Z dwustu brzuszków, które robiliśmy zawsze wyszło prawie trzysta, a skoki ze sztangą zostały przedłużone o pół godziny. Kiedy więc nadszedł czas na ćwiczenia równowagi byłem ledwo żywy i padałem na twarz z wycięczenia, choć i tak prezentowałem się dużo lepiej od innych. Głównie ze względu na to, że wykonywałem wszystko poprawnie i nie dostawałem kolejnych "karnych kółek". W czasie dziesięciominutwej przerwy na zjedzenie czegokolwiek zadzwoniłem do Markusa spytać jak czuje się Zuza i opowiedzieć jakie ma szczęście, że go dzisiaj nie ma. Nie odebrał. Zadzwoniłem do Zuzy, z tym samym skutkiem. W końcu zdenerwowany i zaniepokojony do granic możliwości wybrałem numer telefonu stacjonarnego, licząc ponownie na negatywny wynik, lecz był on zupełnie inny od moich założeń.

-Halo?-spytał Niemiec

-Rany boskie, czemu nie odbieracie ode mnie telefonów?! Wiesz jak się martwiłem?!

-Sory stary. Jesteśmy na górze, u was w pokoju i oglądamy film, więc nie było najmniejszych szans na usłyszenie dzwonka-zaśmiał się nerwowo

-Ciesz się, że cię dzisiaj nie ma chłopie. Przez Freunda znowu dostajemy wycisk. Prawie dwa razy tyle, co zawsze, czaisz?

-Oj wy biedaki-zaśmiał się-Muszę kończyć. Zuzia chce żebym przyniósł jej wodę-rozłączyła się, a ja ze zbolałą miną udałem się z powrotem do sali tortur, potocznie zwanej halą lekkoatletyczną

Zdziwiony spostrzegłem, że oprócz biegających Seviego i Richarda wszyscy siedzą w kole w okół Schustera. Wciąż nic nie rozumiejąc dosiadłem się do okręgu, a trener zaczął mówić:

-Ponieważ to nie wasza wina, że macie kolegę śpiocha,  a w większości poprawnie wykonaliście wszystkie ćwiczenia, zrobicie tylko jeszcze po jednej serii z każdego ćwiczenia i jesteście wolni-uśmiechnął się diabelsko i gestem kazał rozpocząć od biegania

Po tej kolejnej serii wszystkiego wtarabaniłem się do samochodu całkowicie nie czując nóg. Ledwo dojechałem do domu i wszedłem do środka. Zdjąłem kurtkę i buty, porzuciłem torbę sportową przy schodach, ruszając po nich na górę. Było przeraźliwie cicho, więc nieco nerwowo, choć dalej powoli i trzymając się ściany wszedłem do sypialni. Na łóżku, zawinięta w kołdrę i ściskająca swojego misia leżała moja ukochana, a Markus stał nad nią i chyba nad czymś myślał. Nie zauważyli mnie, więc podszedłem do materaca i ze zbolałą miną rzuciłem się na niego koło Polki. Kiedy Eisenbichler to zobaczył szybko się pożegnał i opuścił dom. Zuza spojrzała na mnie załzawionymi oczyma i chlipiąc ścisnęła mocno, raniąc moje nadwyrężone mięśnie, przez co syknąłem cicho, ale nie odsunąłem jej.

-Co się stało kochanie? Wyglądasz jakby ci co najmniej brata zabili-spróbowałem zażartować-Hej, wiesz, że mi możesz powiedzieć, a i tak zawsze cię wesprę. No, mów-zachęciłem

-Bo-chlipnęła-Oglądaliśmy dzisiaj z Markusem serial. I w pewnej chwili natknęliśmy się na anime mojego dzieciństwa, tato puszczał mi je od kąt skończyłam siedem lat-znowu chlipnęła-A my natrafiliśmy na współczesną serię tego anime-"Dragon Ball Super". To było tak okropne, że zniszczyło we mnie nadzieję, że kiedyś zobaczę to jeszcze tak, jak wyglądało w latach swojej świetności-wtuliła się mocniej-No, ale to chyba przez tą ciążę się tak rozkleiłam-na jej twarz wypełz nieśmiały uśmiech-Lepiej mów co na treningu

-Szkoda gadać-westchnąłem-Przez Severina mieliśmy tak dużo tego wszystkiego, że jeśli jutro wstanę z łóżka, to będzie cud

-Obróć się na brzuch kochanie-poleciła, a kiedy spełniłem prośbę ściągnęła ze mnie koszulkę, spodenki i usiadła na moich pośladkach-Wreszcie ci się na coś przydam-mruknęła pod nosem i zaczęła masaż rozluźniający

Było mi baaardzoo przyjemnie. Do tego stopnia, że po kilku minutach wyczerpany zasnąłem. Obudził mnie smakowity zapach dobiegający z dołu. Kierując się za nim dotarłem do kuchni, gdzie Zuzia akurat wyciągała z piekarnika blaszkę pierniczków, a kiedy spojrzałem na nią pytająco, przypominając, że po pierwsze nie powinna się przemęczać, a po drugie święta dopiero za trzy miesiące, ta posypała wypieki cukrem i wyłożyła na talerz stojący na stole.

-Siadaj Andi. Musisz zregenerować siły-uśmiechnęła się-To specjalny przepis z podręcznika ze studiów. Bardzo smaczny, zdrowy i przede wszystkim pomaga nabrać sił

Kiedy tylko spróbowałem ,nie mogłem przestać jeść tych smakołyków. Niestety wkrótce się  skończyły, a my wróciliśmy do sypialni aby obejrzeć początkowe odcinki "Dragon Balla"

Domen

Nudząc się w Kranju, razem z resztą Słoweńskiego teamu, udaliśmy się z Kasią na zawody do Berlina. W stolicy Niemiec żaden  z nas nie miał okazji do tej pory być, więc oglądaliśmy wszystko z ogromną uwagą. Pierwszy dzień postanowiliśmy spożytkować na  zwiedzaniu, tak więc wstaliśmy wcześnie i o ósmej staliśmy już na starówce. Obserwowaliśmy zabytkowe budynki, bramy i pomniki, które zawierały w sobie całkiem spory kawał historii. Mi najbardziej spodobała się Brama Bradnerburska, która wręcz idealnie wpasowywała się w miejski krajobraz. Około południa poszliśmy na obiad. Był to jeden ze smaczniejszych obiadów jakie w życiu jadłem. Sznycel po wiedeńsku i strucel z jabłkami były wyborne! Później byliśmy jeszcze w muzeum narodowym i dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy z historii tego kraju, w którym zresztą mieszka teraz najlepsza przyjaciółka mojej narzeczonej. Kasia chyba właśnie sobie o tym przypomniała, bo szybko spytała Zuzę o adres i po kilkunastu minutach staliśmy już przed drzwiamy niezbyt dużego budynku. Otworzył je Markus i zaprosił nas do środka. Po chwili usłyszałem jak pomaga krakowiance zejść ze schodów. W miarę sprawnie dziewczyna doczłapała do kuchni i rozmawiając z nami zaparzyła herbatę. Paręnaście minut pogadaliśmy i musieliśmy się zbierać. Zuza pomachała nam z okna sypialni kiedy odchodziliśmy. W hotelowym pokoju Anze zorganizował rozrywkę w formie gry w pokera na fanty. Późnym wieczorem, kiedy leżeliśmy z Kasią na łóżku zagaiła:

-Jak myślisz, jak pójdą zawody?-spytała

-Tobie? Wyśmienicie. W końcu dla mnie to i tak czarna magia, ale wierzę, że jesteś najlepsza ze wszystkich-pocałowałem ją i po naprawdę ekscytującej nocy zasnęliśmy

___________________
Średnio mi się to podoba, ale może to tylko moje zdanie. A wy co o tym sądzicie?
Zuzia
Ps. Dedykacja dla weterana skoków, który obchodził wczoraj 45 urodziny, bo mam taką władzę😁

Dziewczyny, Które Zmieniły Nasze ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz