Akcja:
W czasie TCS przed narodzeniem bliźniaków u DomenaAndreas
Oberstdorf. Miejsce pełne wspomnień. Miejsce, które przypomina mi jakie miałem szczęście spotykając tu dziewięć lat temu Zuzannę Wolską. Od tego czasu wiele się zmieniło. Głównie to, że i ja, i ona, nie jesteśmy już wolni, a nawet mamy dziecko.
była nie do wytrzymania z tą swoją tęsknotą za przyjacielem (Danielem). Ciągle do niego wypisywała i choć nie znałem powodu nie zamierzałem jej przeszkadzać. Zabrałem Sarę na ręce i razem z pozostałymi kumplami z kadry wyszliśmy do parku. Ponieważ dziewczynka już jako tako umiała chodzić postanowiłem trochę, ale nie za bardzo żeby jej nie przeziębić, pobawić w śniegu. Razem z Sevim i innymi rzucaliśmy ją w zaspy i zaraz potem sami również w nie wpadliśmy. Dziecko, jako że umiało już co nieco mówić, co chwilę wyjrzykiwało różne słowa w przypadkowej kolejności, doprowadzając nas tym samym do śmiechu. Potem posadziliśmy Sarę na kolana Richardowi, a sami zabraliśmy się na toczenie kul na bałwana. Ulepienie ich okazało się pestką w porównaniu z trudnością jaką okazało się wsadzenie brył na odpowiednie miejsca. O ile z pierwszą, znajdującą się na ziemi nie było problemu to druga już nie chciała tak bardzo współpracować. Cudem wtaszczyliśmy ją na największą, a małą na szczyt, stękając przy tym niemiłosiernie. Freitag i moja mała córeczka śmiali się w niebogłosy widząc nasz wysiłek, ale my tylko posłaliśmy jeszcze im zabójcze spojrzenia i udaliśmy się do hotelu po nos. Kiedy stwór był gotowy, w pełnej krasie zademonstrowaliśmy go widzom. Chciałem jeszcze pójść po żonę, aby zobaczyła efekt mojej pracy, ale nigdzie ie mogłem jej znaleźć. Siedziałem więc w pokoju, już w suchych ubraniach, gdyż tamte całkowicie przemokły, z Sarą na kolanach i oglądałem Króla Lwa. W pewnej chwili do pomieszczenia wbiegła cała w skowronkach Zuzia, podskakując i podśpiewując coś pod nosem. Kiedy mnie zobaczyła, bez żadnej przyczyny, rzuciła się mi na szyję i pocałowała. Po konkursie w Oberstdorfie nadszedł czas na Ga-Pa . Tutaj Zuza też gdzieś wybyła. Zaczyna mnie to coraz bardziej martwić, napisałem więc do jej ulubionego Norwega."Tande, czy moja żona jest z tobą? Bo się martwię"
"Tak, jesteśmy na mieście, nie masz powodów do obaw. Pozdrawia cię"
"Dzięki za wiadomość. Przekaż jej, że będziemy z Sarą u Domena, który bez Kasi czuje się niezwykle samotny, ok?"
"Jasne stary. Narazie"
Wymiana wiadomości z Danielem nieco mnie uspokoiła, dzięki czemu mogłem bez zastrzeżeń, że nie uważam na moją kobietę udać się do Słoweńca. W końcu niestety i to się skończyło, a naszym następnym przystankiem był Innsbruck. Tam Zuza chodziła jeszcze bardziej tajemnicza niż w Oberstdorfie i Ga-Pa razem wziętych. Starałem się wyciągnąć z niej lub Norwega jakiekolwiek wiadomości, ale oboje milnczeli jak zaklęci. W końcu poddałem się i skupiłem na konkursie, w którym zająłem drugie miejsce, przegrywając z Laniskiem o jedną dziesiątką punktu. Ostatnim, czwartym przystankiem na trasie Turnieju Czterech Skoczni było Bischofshofen. Tam moim jedynym celem było utrzymanie pierwszego miejsca, co było niezbyt trudne ze względu na dużą przewagę jaką wypracowałem nad resztą. Niestety przeliczyłem się. Będąc w powietrzu dostałem nieoczekiwany podmuch wiatru. Usiłując uchronić się przed niebezpiecznym upadkiem musiałem lądować. Niewiele mi to dało, bo narty i tak mi się rozjechały i byłem zmuszony poznać bliżej śnieg. Kiedy tylko sie zatrzymałem ktoś do mnie podbiegł. Byli to ratownicy pogotowia, ale i moja ukochana. Podpierając się na jej ramieniu opuściłem zeskok i udałem di karetki, która przewiozła mnie do szpitala. Na miejscu okazało się, że jestem tylko trochę poobijany i nic nie stoi na przeszkodzie abym mógł sam odebrać nagrodę za drugie miejsce w najwiekszym europejskim turnieju skoków. Stojąc na podium czułem niedosyt i zawód, że tak zepsułem ostatni skok. Mimo wszystko starałem się zachować kamienną twarzi nie okazywać negatywnych emocji. Po "sesji fotograficznej", jako poszkodowany, mogłem opuścić konferencję, co zresztą z radością uczyniłem. Podszedłem do żony, w okolicy której nie mogłem dopatrzeć się Sary. Kobieta wytłumaczyła, że przygotowała dla mnie niespodziankę, przy której dziecko tylko by przeszkadzało, więc oddała je pod opiekę przyjaciela. Nic nie rozumiejąc udałem się za nią do pokoju. W środku usiedliśmy na łóżku, a Polka podała mi małą paczuszkę. Pośpiesznie zerwałem z niej papier, a moim oczom ukazalo się małe, niebieskie ubranko. Gdy dotarł do mnie sens tego symbolu, niezwracając uwagi na ból okręciłem ją w powietrzu. Potem zacząłem obsypywać jej ciało pocałunkami. Oddaliśmy się przyjemności, jednak ja wciąż uważałem, żeby nie zrobić im krzywdy. Po wszystkim szepnąłem:
-Dobrze, że jednak oddałaś Sarę do Daniela-ucałowałem ją w czoło i zasnąłem
Domen
Przed wyjazdem na zawody, zaraz po świętach, chodziłem strasznie zestresowany i zaniepokojony. Nie chciałem opuszczać ciężarnej żony na tak długo, jak trwał Turniej, ale nie bardzo miałem wybór. Postanowiłem zaufać mojej mamie, która miała na ten czas wolne i powierzyć jej opueke nad najważniejszymi osobami w moim życiu. Cały wyjazd chodziłem jak struty. W Oberstdorfie zamiast pójść z innymi na zakupy zamknąłem się w pokoju i spędziłem kilka godzin na gadaniu z Kasią. W Ga-Pa nie dała się jednak przekonać, że boli mnie głowa i siłą wygoniła mnie na "noworoczne przyjecie u Walterka pod strzechą". Ubrany w garniak siedziałem znudzony przy stole i zastanawiałem się, co robi moja ukochana. Po jakiejś godzinie zacząłem przysypiać, gdy nagle ktoś się do mnie dosiadł. Tym kimś okazał się być mocno wstawiony, co z tego że była to impreza "bezalkoholowa", i zakminkowany Lanisek. Oparł swoją głowę o moje ramię i zaczął bełkotać coś w stylu "Kocham Cię Cenuś", jednocześnie próbując skierować swoje usta na moje. Przestraszyłem się nie za żarty, zwłaszcza że kiedy wstałem i zacząłem znikać z jego pola widzenia ten ruszył za mną. Zupełnie nie wiedziałem co robić, więc po prostu skryłem się po pierwszym-lepszym stolikiem. To co tam znalazłem przyprawiło mnie o zawał serca. Na samym środku podłogi leżał martwy Kot. Tak szybko jak wszedłem pod stół, tak samo szybko z pod niego wypadłem i pobiegłem szukać Daniela. Po dziesięciu minutach odnalazłem go i zacząłem jąkać się na temat tego co widziałem. Przestraszony pobiegł we wskazane miejsce, lecz kiedy podniósł obrus nie mógł powstrzymać się od śmiechu, choć ja nie robiłbym tego, gdyby mój ukochany Kot leżał martwy. Na moją pytającą minę odpowiedział:
-Przecież on jest tylko pijany i upaciany winem. Nie ma się co martwić-wrócił do zabawy, a ja, czerwony ze wstydu, wróciłem do pokoju
_____________________
Hej, jak tam humory przed końcem roku? Przyznać się, kto ma pasek? Tylko taki na świadectwie, nie tyłku xd Ja czwarty raz mam i jak na razie jest całkiem nieźle xd Podoba się rozdział? Mam nadzieję, że tak.
Zuzia
CZYTASZ
Dziewczyny, Które Zmieniły Nasze Życia
FanficHistoria "Zielonej lampki, czyli w drodze do miłości" i "Skocznej Rodzinki" widziana z zupełnie nowej perspektywy. Jeśli podobały ci się poprzednie części, to zachęcam to zajrzenia ?? *napisane 2017*