Rozdział 21

270 33 1
                                    

Olcia pchnęła pancerne wrota do jednostki Gromu. Kiedy drzwi otworzyły się, poprawiła swoje krótkie włosy, które niechlujnie były poczochrane. Jednak jej wygląd nadawał jej twardości, bezlitosności. Po spotkaniu takiej osoby na drodze od razu było wiadomo, że nie ma z nią żartów. Zaczęliśmy iść dziedzińcem, który był wyłożony kamieniem. Biegali tam mundurowi, był chaos, ale pomimo tego widać było, że wszyscy wiedzą dokładnie co mają robić. Olcia obróciła się do nas i rozpostarła ręce.
- Witam w GROM'ie. - rzuciła i odwróciła się. Podbiegł do niej chłopak w wieku może siedem lat. Stanął przed nią na baczność i zasalutował.
- Generale! Nasza akcja w sprawie Falenicy jest już zaplanowana i gotowa do wyruszenia w teren. Możemy zacząć szturm. - rzucił do mojej przyjaciółki, a ona rownież zasalutowała i stuknęła butami.
- Marcin, pozwól że ubiorę się w mundur wojskowy. Zawołaj "Monte Casino" na naradę do sali konferencyjnej na pietrze -3. - powiedziała i oddelegowała chłopaka. Oniemiałam.
- Olcia, czy ty jesteś...
- Jestem generałem batalionu Monte Casino, powstałym z najmłodszych. Walczymy na terenie całego Wawra i Gocławia. Miło mi. - rzuciła speszona. Następnie przeprosiła nas i zawoławszy do nas jakiegoś chłopaka odbiegła przebrać się w mundur.
Chłopak o pseudonimie "Grad" zaprowadził nas najpierw do oddziału szpitalnego, gdzie zostawiliśmy Karę. Poszliśmy dalej. Jednostka GROMu wydawała się nie tak wielka, jaką była na prawdę. Rozłożona na trzech hektarach, ogrodzona murem grubości trzech metrów i drutem kolczastym. Budynek wysoki na dwa piętra w górę i cztery w dół, mosiężny i ciężki. Weszliśmy do skrzydła A.
- To jest skrzydło generałów i dowódców. Tutaj śpią, tutaj piszą rozkazy, tutaj koordynują wszystkim. Tu mieszka Nika. - powiedział mając na myśli Olcię. Poszliśmy dalej. Ze skrzydła A przeszliśmy łącznikiem wiszącym nad ziemią do skrzydła B. Był to jeden wielki motel, w którym spali wszyscy wojskowi, wszyscy szeregowi, a nawet paru cywili. Sypialnie były w piwnicach (dla bezpieczeństwa), a prysznice, salony z grami, pracownie komputerowe na parterze i piętrze. Następnie wyszliśmy i przeszliśmy do budynku C. Cały ten budynek był przeznaczony na sterownie, a w piwnicach stały czołgi, rosomaki, drony wojskowe. Na dachu zaś cztery helikoptery. A na końcu poszliśmy do malutkiego budynku D. W środku znajdował się zaniedbany kort tenisowy, a ścianę obok stał pusty basen. Grad westchnął.
- W trakcie wojny trzeba dbać i ważniejsze rzeczy niż basen i kort tenisowy. - rzucił tak, jakby ten kort był używany ostatnio jakieś dwa czy cztery lata temu. A powstanie trwało przecież tylko półtora miesiąca. A może dwa...?
- Rozumiemy. - powiedział Aleksy i podszedł do chłopaka. - Słuchaj, możemy dostać pokoje? Chyba mamy być włączeni do Monte Casino...
- Jasne. Pokoje dostaniecie. Ale raczej zostaniecie włączeni do Wojtka, bo Monte Casino ma już full osób. - powiedział chłopak. Aleksy kiwnął głową i przytulili się.
Tego samego dnia opadłam umyta, odświeżona, w nowym, wojskowym mundurze na miękkie łóżko, które już nie było siennikiem niedbale zrobionym na poboczu, tylko posiadało prawdziwie miękki materac, ciepłą kołdrę i poduszkę. Odetchnęłam. W pokoju było ciepło, ale nie za ciepło. Pachniało domem. Nadal słyszałam huk, warkot, strzały, ale to było tak odległe, tak odległe... Usiadłam. Wyjrzałam przez okno. Była jedenasta, słońce powoli wchodziło na sam szczyt, wojskowi chodzi tu i tam, krzątali się. Co jakiś czas kolejne i kolejne rosomaki wracały lub wyjeżdżały z bazy. Czasem wyjeżdżał czołg. Westchnęłam. Przeszłam się po pokoju. Podeszłam i otworzyłam szafeczki. W jednej były ręczniki i piżama - szara, dwuczęściowa. Koszula flanelowa i prasowane spodnie. Kolejna była pusta, jak z resztą trzy następne. Czwarta, tuż przy ziemi, okazała się być małą lodówką, ale była odłączona od prądu. Obok na półkach stał czajniczek. Usiadłam na ziemi i jęknęłam.
- Co? Nieswojo? - spytał Aleksy, który wszedł. Mruknęłam na tak. - Mam niespodziankę.
- Jaką? - spytałam zaintrygowana. Chłopak podał mi kartkę. Przeczytałam.

"Zgoda od dowództwa Wojska Polskiego. Rozkaz L7/Hal/2022
Zgoda na natarcie dowództwa Rosyjskiego. Zgoda na zakończenie powstania Falenickiego.
Praga Północ kapitulowała."

I na końcu podpis...

Jak kamienie - z pamiętnika łączniczki "Tośki"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz