Obudziłam się bardzo wcześnie jak na mnie. Byłam obejmowana przez silne ramiona Shu. Przełknęłam powieki i zaciągnęłam się zapachem wampira, który działał na mnie jak narkotyk. Blondyn miał lekko rozchylone usta, co dodawały mu uroku. Postanowiłam zrobić mu sniedanie do łóżka. Chciałam mu jakoś wynagrodzić to, że przeze mnie cierpiał... Reszta braci też zasługuje na podziękowanie, ale nimi zajme się później.
Delikatnie wyszłam z wielkiego łóżka i nałożyłam na siebie niebieski sweter Shu. Cicho wyszłam z pokoju i poszłam w stronę kuchni. W rezydencji panowała cisza. wszyscy jeszczę spali. Było mi to na rękę.
Po obmyśleniu menu śniadania dla mojego lenia, zabrałam się do roboty.
Zrobiłam gofry z bitą śmietaną , owocowymi musami i kawałkami owoców ( takie jak nad morzem. ♥)
Kiedy byłam zajeta dekorowaniem talerza, poczułam czyjeś dłonie ma moich biodrach. Podskoczyłam ze strachu.
- Oh, laleczko spokojne. Nie chciałem cię przestraszyć. Nuf
- Laito?! Nigdy wiecej tak nie rób. I zabieraj te łapy - powiedziałam podnosząc ton głosu i strącajac jego łapy.
- Eh... Ale twoje ciało za bardzo mnie kusi- podszedł bliżej mnie i uśmiechał się w swój dobrze znany dla każdego sposób
- Przestań!
- Daj mi się napić. Nic ci nie będzie. Poczujesz tylko rozkosz- szepnął do mojego ucha.
Laitoprzejechał swoim językiem po mojej szyi, przez co odchyliłam głowę do tyłu. W tamtej chwili nie planowałam nad sobą. Wampir widząc moją reakcję zaśmiał się i przejechał kłami po mojej skórze. Wtedy o przypomniałam. Odetchnęłam kapelusznika na pobliską ścianę i złapałam się za szyję. Na szczęście nie było na niej śladów.
Laito odtrzepał się z kurzu i spojrzał za siebie na rozwalona ścianę.
- No no no, laleczko jesteś lepsza od Subaru.
- Daruj sobie zboczeńcu...
- Lubię cię taką niedostępną
Powiedział zadziornie i wyszedł z pomieszczenia. Westchnęłam bezgłośnie i wróciłam do dokończenia śniadania dla Shu.
Problemem rozwalonej ściany zajme się później.
Z wielkim trudem otworzyłam drzwi do pokoju blondyna. Postawiłam tacę z dwoma talerzami posiłku na stolik. Podeszłam do śpiącego jeszczę królewicza i obudziłam do namiętnym pocałunkiem.
- Mmhmm. Masz mnie tak budzić codziennie- wymruczał jeszcze zaspany
Uśmiechnęłam się i potarmosiłam go po jego czuprynie.
- Nie przestawaj. To też jest przyjemne- powiedział przymykając oczy
- Tylko nie zasypiaj. Śniadanie ci zrobiłam
- Naprawdę? - zapytał zdziwiony
-Yhm.
Podeszłam z uśmiechem do stolika i wzięłam tacę. Położyłam ją na kolanach Shu. Kiedy zobaczył moje gifry, obliczał seksownie usta.
Kiedy połknął pierwszy kawałek, spojrzał na mnie.
- Pyszne- powiedział, a ja uśmiechnęłam się
Shu zbliżył moją twarz do swojej i pocałował mnie w usta. Kiedy skończył oboje zaczęliśmy jeść śniadanie.
Kiedy już kończyliśmy do pokoju wszedł Subaru. Kiedy zobaczył nas jedzących gofry na łóżku lekko się zarumienił.
- Cchciałem powiedzieć ,że macie zejść na śniadanie....
- Już nie trzeba... Poza tym nie dał bym rady wstać z tą raną...
- Jeszczę się nie zagoiła? - zapytał
- Nie- odpowiedział Shu
- Może Reiji coś zaradzi - zaproponowałam
- Nie. Nie będę go o nic prosić
- Ty nie, ale ja tak. To on uratował i mnie i ciebie... Powinieneś mu podziękować
Te slowa chyba na niego podziałały. Shu westchnął i spojrzał na Subaru, który kiwnął głową i wyszedł.
- O co chodzi? - zapytałam spoglądając na niego
- Masz rację. Gdyby nie on nie było by tu i ciebie i mnie- powiedział i w tulił się w mój tułów.
Uśmiechnęłam się i wplotłam palce w jego puszyste włosy.
- Podoba mi się... - wymruczał w zagłębieniu mojej szyi. Przeszły mnie przyjemne dreszcze
- Co Shu?
- Podoba mi się mój swetr na twoim cielę - czułam jak się usmiecha.
- Był pod ręką, a nie chciałam paradować po kuchni w samej bieliźnie... ( tak... Dziś Mess spała w samej bieliźnie)
Shu zaśmiał się a następnie wgryzł się w mój obojczyk. Oblała mnie fala gorąca. Pod wpływem ugryzienia rozchyliłam usta, z których wydobył się jęk rozkoszy.
- Mmhm... Słodka i taka gorąca - wymruczał Shu miedzy łykami.
- Ahh Shu- jęknęłam gdy przejechał językiem po świeżych ranach.
Wampir spojrzał na mnie i zlizał resztke krwi ze swoich ust. Przez moją krew były one bardziej zaróżowione. Przygryzł swoją wargę, a następnie wypiłam się w jego usta. Nasz pocałunek był delikatny, gdyż nie chciałam naruszyć jego ran... A właśnie!..
- Shu, muszę iść - mówiłam wyrywając się
- Gdzie?
- Poprosić Reijiego o jakąś maść dla ciebie...
- Ale chyba nie pójdziesz tak ubrana?
- A czemu nie? Twój sweter zasłania wszystko- zaśmiałam się
- Eh... Idź się przebierz- rozkazał
- Zazdrosny? - zapytałam i wyszłam z pokoju.
***
Kiedy bylam ubrana w normalne ciuchy, udałam się w strone pokoju Reijiego. Mialam już zapukać, ale uprzedził mnie głos dochodzący z pokoju.
- Wejdź Madeline
Powoli otworzyłam drzwi i weszłam. Reiji siedział na fotelu z książką na kolanach. Przyglądał mi się uważnie - Przeszkadzam Reiji- sam?
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz- odpowiedział.
Ucieszyły mnie te słowa. Powoli podeszłam do niego i przysiadłam na łokoetniku fotela, na którym siedział wampir. Reiji odwrócił głowę w moją stronę .
- Co się stało Madeline
- Reiji mów mi po prostu Mess... Ale nie ważne. Potrzebuję maści dla..
- Dla Shu- dokończył
- Tak. Skąd wiesz? Czytasz w myślach? - zapytałam karząc dłoń na jego karku
Jemu spodobał się ten gest...
- Tylko Shu to potrafi. Jako najstarszy syn potrafi czytać w myślach, a także przekazywać swoje myśli innym. Ale tego drugiego jeszczę nie dokońca opanował
- Aha... - muszę uważać na to co myślę przy Shu- To pomożesz ?- zrobiłam oczy kota ze Shereka( tak to się piszę? XD)
- Tym oczą nie odmówię - westchnął
- Dziękuję Reiji. Dużą dla mnie robisz... I nigdy nie chciałeś nic w zamian...
- Za każdym razem chę... - powiedział wstając i oddalając się w stronę oszklonej szafy
- Co takiego? - wpatrywałam się w jego plecy
- Twojej miłości - powiedział smutno
Zrobiło mi się go żal. On nie ma nikogo... Z tego co wiem jeszczę żadna ofiarna narzeczona nie wybrała go... Nawet Kanato jakąś miał.
Podeszłam do niego i kiedy sięgał po maść, przytuliłam jego plecy.
Reiji spuścił głowę. Moje ręce spoczywały na jego brzuchu... Po chwili na nich poczułam coś mokrego. To były łzy. Prawdziwe łzy wampira.
Odwróciłam go do siebie i przyjrzałam się jego twarzy. W jego oczach widziałam ból, smutek i nienawiść do samego siebie.
Szybko przyciągnęłam go do siebie. Reiji był ode mnie wyższy o głowę i jakieś 10 cm. Był nieco wyższy od Shu.
- Reiji nie jesteś sam- wyszeptałam przy jego uchu.
Wampir objął mnie mocniej.
- Masz braci i mnie..
- Tsy... Oni mnie nienawidzą
- Nieprawda... Nie potraficie okazać sobię miłości...
Wampir westchnął i rozdzielił nas. Wydarłam jego łzy i uśmiechnęłam się do niego.
- Idź już . Zanim stracę kontrolę...
- O co ci chodzi?
- Ostrzegam...
- Reiji?
W tej jednej sekundzie Reiji objął mnie w tali i pocałował namiętnie. Na początku chciałam go odepchnąć, ale coś mi na to nie pozwalało... Odwzajemniłam pocałunek . W tej chwili liczyliśmy się tylko my.
Kiedy Reiji popchnął mnie na łóżko, oprzytomniałam...
- Przestań! Jestem okropna- powiedziałam odpychając go od siebie.
- Nie jesteś. Tylko kochasz nas obu
- Nie można kochać dwie osoby na raz Reiji. To nie fer i dla mnie i dla was.
- Chciałbym cię mieć tylko na wyłączność, ale jeśli będę musiał się tobą dzielić... Zniosę to.
- Co?!
- Nigdy nie przestanę cię kochać. A teraz idź do niego- powiedział i wstał z łóżka.
Wzięłam maść, którą mi podał i wyszłam w wielkim szoku.
Co on miał na myśli ...dzielić się ?!
Z rozmyslenia nad tym wyrwał mnie głos Ayato
- Oi chichinashi! Zrob mi Takoyaki
- Ale na obiad- powiedziałam
Kociooki uśmiechnął się
- To mi się podoba- wyszeptał tuż przy moim uchu i znikł.
***
-Auł! Delikatniej- warknął Shu gdy nakładałam mu maść na ranę. Była ona bardzo dziwna. Kiedy jej dotknęłam moje palce zaczęły mie piec. Musiałam iść jeszczę po rękawiczki...
- Nie wierć się tak to nie będzie bolało!
- Jesteś pewna, że dał ci dobrą maść a nie jakieś inne coś - zapytał z podejrzliwym wzrokiem
- Nie zrobił by tego... - wyszeptałam
Przypomniały mi się jego słowa
- Zrobił by wszystko, aby cie mieć... Zgodził by się nawet na dzielenie się tobą... Sss- syknął z bólu
- Przepraszam to ostatnia... O co wam chodzi z dzieleniem sie?!
- No ja to o co.
- Nie masz na myśli...?
- Tak... Nie uwierzył bym w to kiedyś. Musisz dla niego coś naprawdę znaczyć.
- To jest ochydne- stwierdziłam - nie, nigdy do tego nie dojdzie.
Ja Reiji i Shu w trójkącie?! Nigdy w życiu ! Nie skrzywdzę ich tak
- Ja bym tak spróbował...
- Co?!!
- Noo...
- Jesteś nie normalny- puknełam go w czoło
- Ty chyba chcesz klapsa, co? - zapytał i podniósł jedną brew.
Lekko wystraszona wstałam z łóżka i zaczęłam się wycofywać.
- Wybacz, ale muszę zrobić Takoyaki dla Ayato...
- Ale wymówka - westchnął zamykając oczy
- Mówię prawdę...
- Zrób mi loda- wypalił nagle
- Że co mam ci zrobic?!
- L-O-D-A - przeliterowal i uśmiechnął się w stylu Laito
- Ty zboczeńcu...
- Ale i tak masz mi je zrobić...
- Nie umiem robić lodów. Mogę iść do sklepu i ci je kupić
- Dobra, ale masz iść z kimś... Z Subaru
- Czemu nie z Laito? Albo Ayato? Z nimi bardziej się dogadam...
- Laito cię zgwałci, a Ayato... To Ayato i tyle
- Zazdrośnik- podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek._________________________
Przepraszam za długą nieobecność, ale wyczerpałam pakiet Neta w telefonie... Ledwo bez niego wytrzymałam. Poza tym były święta i dużo pomagałam w przygotowaniach. Mam nadzieję, że mieliście udane święta i nie jesteście na mnie złe... 😅
CZYTASZ
|DL| Shu Sakamaki King of Vampire - Zakończone
FanfictionHistoria o dziewczynie, która poznaję szóstkę sadystycznych braci Sakamaki. Po pewnym czasie żywi do jednego z nich głębsze uczucie... Czy da sobie radę... Czy pozna prawdę o sobie??