26

1.4K 89 9
                                    

Nathan zaprowadził mnie do pokoju narzeczonego . Był on trzy komnaty dalej od mojej. Co było na rękę. Nie chciałabym iść na drugi koniec zamku do wschodniego skrzydła gdzie są komnaty dla gości i służby.
Powoli otworzyłam drzwi. Tak jak myślałam Shu spał rozwalony na łóżku, a jego bagarze były nie rozplanowane. Stały na srodku pokoju. Weszłam w głąb pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi. Jako dobra przyszła żona, zaczęłam układać jego rrzeczy i ubrania na odpowiednich polkach.
Gdy skończyłam podeszłam do łóżka i położyłam się obok wampira.
- Wkońcu jesteś - powiedział zachrypniętym głosem
Shu odwrócił się w moją stronę i położył się na mnie.
- Jesteś ciężki Shu- powiedziałam próbując go z siebie zepchnąć, ale nie ruszył się nawet o minimetr.
- A ty wygodna
- Zaraz będzie kolacja- powiedziałam po dłuższej chwili.
Shu podniósł się na łokciach i zawisł nade mną. Patrzył na mnie beznamiętnie. Jak by chciał zobaczyć moją duszę. W jego szafirowych oczas dostrzegałam swoje własne odbicie.
- Mówiłem ci, że masz piękne oczy? - zapytał
- Nie przypominam sobię ...
- To mówię teraz... I nie powiem już tego nigdy, bo to upierdliwe.
Zaśmiałam się cicho i musnęłam ustami jego wargi. Shu odsunął się, a ja wstałam z łóżka. Razem schodziliśmy na kolację.
Kiedy byliśmy za zakrętem Shu złapał moją dłoń. Jeszcze nigdy w życiu tego nie zrobił. Przynajmniej sam z siebie...
Spojrzałam czułym wzrokiem na nasze splecione ze sobą dłonie.
- Uwielbiam trzymać twoją małą dłoń w swojej... - powiedział cicho
- A ja uwielbiam kiedy jesteś przy mnie- powiedziałam kiedy weszliśmy już do wielkiej jadalni. Stół mógłby pomieścić 20 osób. Usiadłam na swoim honorowym miejscu. Nathan odsunął i przesunął dla mnie krzesło.
Po mojej prawej stronie usiadł Shu, a po lewej Rem. Kawałek dalej siedział Jack i główny dowódca armii, który już niedługo odejdzie na emeryturę. Jego miejsce przejmie jego syn Ares.
Podczas posiłku panowała cisza. Każdy zajął się swoim daniem.
***
Po kolacji ja i Shu usiedliśmy w bibliotece przy kominku. Było tu cicho. Okna były wielkie na całą ścianę przez co dobrze było widać ogród pełen kwiatów wiśni, magnolii, a także róż i innych krzewów. Niebo było zasypane gwiazdami. Spojrzałam na Shu. Wpatrywał się intensywnie w niebo.
- Tu jesteście
- Tak Rem?
Mój brat podszedł do nas i usiadł tak jak my na poduszkach.
- Kochasz ją? - zapytał w stronę Shu
Spojrzałam na niego wyczekując tego co powie...
- Najbardziej na świecie - powiedział
- A ty?
- Oczywiście ,że tak- odpowiedziałam i wtuliłam się w blondyna, który mnie objął od tyłu
- Ustaliliście już datę ślubu?
- Nie, ale nie chcę z tym zwlekać - powiedział Shu
- Jeśli się z nią orzenisz to twoj ojciec będzie musiał oddać ci swój tron. Takie prawo wampirów...
-Skąd ty to wiesz? To poufne dane. - zapytał
- Nieważne... Więc , daty jeszczę nie ma? - zapytał podnosząc się z podłogi
- Nie, ale... Czemu o to pytasz?
- To też nie jest ważne..
Powiedział wymijająco i wyszedł
- Coś mi tu nie gra... - wymamrotał wampir
-Szczerze, mi też.
***
* POV SHU*
Odkąd tu przyjechaliśmy czuję się obserwowany przez te całe demony... Rem też dziwnie się zachowuję. Jak by coś knół. Sam nie wien. Mam nadzieję, że nie planują coś na Mess. Kocham ją i nie chcę by cierpiała. Zanim ją poznałem traktowałem kobiety jako banki krwi, albo zabawki na jedną noc. Kiedy pojawiła się ona i wybrała mnię.. Poczułem się... Doceniony. No bo która dziewczyna wybrała by ma męża lenia... Ehh.
Spojrzałem na dziewczynę. Zasnęła na moich kolanach. Nie dziwię jej się. Patrzyliśmy w gwiazdy jakąś godzinę.
Jej brązowe , długie włosy zasłaniały jej twarz. Powoli i delikatnie je ogarnąłem. Kocham ich zapach... Pachną jak konwalie.
Delikatnie podniosłem jej drobne ciało i teleportowałem nas do jej pokoju. Kiedy śpi jest taka bezbronna. Położyłem ją na łóżku i rozegrałem do... Naga. Sam też pozbyłem się ubrań i ułożyłem się obok mojej przyszłej żony. Jak to fajnie brzmi... Jestem ciekaw jej reakcji. Wtuliłem się w jej ciało i pocałowałem w szyję. Po paru minutach sam usnąłem.
***
* POV MESS*
Obudził mnie odgłos pukania w drzwi. Otworzyłam zaspane oczy z nie zadowoleniem. Po mojej lewej spał Shu...
- Panienko Madeline? - usłyszałam za drzwiami
- Co, czego? - powiedziałam zachrypniętym głosem
- Panicz Rem wzywa do swojego gabinetu
- Niech się wypcha... Potem do niego przyjdę. A i Nathan zrób nam śniadanie - rozkazałam
- Nam?
- Mi i Shu.
- Tak pani...
Powiedział dość zmutnym tonem... Dziwne. Przetarłam oczy i podniosłam się ,aby położyć się na nagich plecach blondyna. Jakoś muszę go obudzić. Kiedy kołdrą zsunęła się z mojego ciała oniemiałam. Dlaczego ja jestem naga??!!
Przypominałam sobie wczorajszy wieczór i nic... Sama tego sobię nie zrobiłam... A może to..... Shu.
Odkryłam go i zilustrowałam go wzrokiem. On też był nagi...
- Co ty? Oddaj kołdrę... - wykluczał przez sen
- Shu czemu jesteśmy nadzy!?
Blondyn odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął jak Laito...
- To chyba oczywiste...
- Ale... Ale.. Czemu ja nic nie pamiętam?
- Krzyczałaś moje imie tak głośno, że każdy demon w pobliżu zna je na pamięć.
- Co?!!!
- Nigdy nie zapomne tej nocy, byłaś taka napalona... Ciągle chciałaś mocniej, szybciej i więcej. - rozmarzył się
- Shu, czemu nic nie pamiętam...
Przecież nikt mi nic nie dosypał... Chyba. Byłam zagubiona. Pociągnęłam nogi do klatki piersiowej i obcięłam je rękoma.
- Ehh... Nie pamietasz bo nic nie było..
- ????? Czy ty robisz ze mnie teraz idiotkę??!
- Fajną miałaś mine...
- Shu ty... - walnęłam go poduszką - baka...
- Nie powinnaś mnie walnąć poduszką.
- Należało ci się - powiedziałam obrażona i zaczęłam wychodzić z łóżka.
Wtedy Shu przewrócił mnie na biały, włochaty dywan. Spojrzałam na niego, przesyłając ślinę.
- Oj Messi, ale ty mnie prowokujesz...
- Ja cię wcale nie...
- Ehh.. - westchnął i przybliżył swoje usta do moich piersi. Zaczął je dotykać i całować. Przełknęłam oczy. - Przełknęłam oczy i zarzuciłam ręce na jego plecy.
Shu schodził pocałunkami niżej. Przy pępku zatoczył kółka, przez co mruknęłam jak kot. Wampir delikatnie rozstawił mi nogi i zaczął pieścić mój najczulszy punkt.
Zaczęłam jęczeć z rozkoszy, jaką dawały mi jego usta... Wtopiłam palce w jego włosy i bawiłam się nimi.
Przygryzłam wargę kiedy już powoli czułam, że dochodzę.
- Śniadanie gotowe! - usłyszałam.
Shu przerwał, a ja całą czerwona patrzyłam na niego.
Oby Nathan tu nie wchodził
- Wszystko dobrze? Mam wejść - zapytał i już uchylał drzwi.
- Nie! - krzyknęłam
Shu kontynuował swoje poprzednie ruchy. Znowu chciałam krzyczeć.
- Ahh... - Jęknęłam - Zaraz dojde!
Powiedziałam gdy Shu przyspieszył.
- Proszę pamiętać o pójściu do brata
- Tak! - krzyknęłam dochodząc
Shu uśmiechnął się i pocałował mnie. Ogarnęłam włosy z szyi.
Należy mu się. Shu widząc mój gest, od razu zatopił kły w moich żyłach.
Zaraz, zaraz... Nathan!!! Zapomniałam o nim.
- Nathan!?
Nic cisza.
- Odszed potym jak mówiłaś, że dojedziesz. Heh.
- O nie... A jak się domyśli... Jesteś idiotą!
- Przed chwilą było ci ze mną dobrze
- Ehh... Chodź na te śniadanie, ale najpierw muszę się wykąpać...
- Nie ma czasu... Później to zrobisz- mruknął i zaczął się ubierać.

|DL| Shu Sakamaki King of Vampire - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz