5

2.6K 152 20
                                    

Kiedy się obudziłam Shu jeszczę spał. Wargi miał lekko rozchylone i cicho pochrapywał... Wyglądał tak uroczo i niewinnie. Widok ten sprawił, że zapomniałam o problemach... Muszę przekonać go aby pozwolił mi spotkać się z ojcem. Jeśli to co powiedział Reiji jest prawdą to wychodzi na to, że jestem demoniczną księżniczką. Tylko czy demony nie mają jakiś mocy? Napewno mają... Może ja swoich jeszczę nie odkryłam.
Po 5 minutach leżenia wstałam i zaczęłam się szykowac na śniadanie. Dziś pogoda nie dopisała i postanowiłam ubrać czarne leginsy oraz czarną bokserke i do tego czerwoną koszulę w kratę. Włosy zostawilam rozpuszczone. Na koniec zrobiłam delikatny makijaż i zadowolona z efektu wyszłam z pokoju.
Blondyn dalej spał i nie mialam serca go budzić ,dlatego szybko wyszłam z pokoju. Na zegarze wybiła godzina 10 czyli, że za godzinę wszyscy powinni już być na nogach. Postanowiłam zrobić dla wszystkich śniadanie . Kiedy kończyłam ozdabiać gofry bitą śmietaną i owocami do kuchni wszedł zaspany Reiji. Wyglądał dość uroczo bez okularów, które przecierał chusteczką oraz z niechlujnie zawiazanym krawatem. Był to niecodzienny widok, który doprowadził mnie do cichego chichotu.
-OH... Madeline nie zauważyłem cię - powiedział trochę zaskoczony
- Jeszczę nie wyspany? - zapytałam
Chlopak założył okulary i poprawił włosy. Podeszłam do niego i zaczęłam rozwiązywać mu krawat, aby zawiązać go tak jak należy.
- Zrobilas śniadanie? - spytał spoglądając na mnie
- Wcześnie wstałam i pomyślałam o tym, że cię wyreńcze.
- Dziękuję - powiedział kiedy skończyłam
-Reiji mam do ciebie pytanie... Czy demony mają jakieś moce...?
- Tak, aczkolwiek muszą je szkolić... Wybacz, ale muszę przygotować stół.
Powiedział i wyszedł. Westchnęłam ciężko i wyszlam z kuchni. Czułam się dziś dość dziwnie i nie chodziło tu o żaden ból tylko o przeczucie...
Kiedy wszyscy zasiedli przy stole i zajadali się moimi goframi ja myślałam o wszystkim i o niczym. Wspominałam Artura, przyjaciół , niektóre dni w szkole... Trochę tęskniłam za tamtymi dniami. Wtedy nawet nie wierzyłam w wampiry i demony... A teraz okazuję się to prawdą.
- Laleczko czemu nic nie jesz? - zapytał zmartwiony Laito
- Te nalesniki Reija są bardo pyszne... Musisz ich spróbować - powiedział z pełną buzią Kanato
- Nie mówi się z pełną gębą Kanato, a pozatym nie ja robiłem te gofry tylko Madeline- odparł Reiji
- No to Chichinasi ma talent- dodał Ayato
Ja nawet nie zwracałam uwagi na nich. Chciałam znać prawdę... Czy ja naprawdę jestem córką demona?
- Laleczko!
- Chichinasi mnie się nie olewa!!
Próbowali mnie wybudzić z zamyśleń, ale tylko jednemu to się udało. Na ton jego głosu odrazu reagowałam.
- Mess... Zabiorę cię do ojca- oznajmił Shu
- Naprawdę? Zrobisz to?
- Ta... Ale jeśli coś pójdzie nie tak od razu wracamy...
- Zgoda
- Zara, do jakiego ojca?! - zapytał ze złością Subaru- ona nie może do niego wrócić!
- Uspokuj się - mruknął Shu
- Prawdziwym ojcem Madelin jest król demonów - wyjaśnił Reiji
- Co??? - zdziwiła się pozostała nic nie wiedząca czwórka .
Ta oni pewnie uważają to za niemożliwe. Normalana, nie wyróżniającą się nastolatka...
- No, no no Laleczko, albo raczej Księżniczko - zaakcentował ostatnie słowo Laito
- Daruj sobie... Jeszcze nie wiemy czy to prawda... - powiedziałam i spojrzałam w stronę Reijiego
- To jest prawda. - burknął
Przed końcem śniadania najstarszy z braci Sakamaki ( Shu) oznajmił, że wyjedziemy do królestwa demonów o 22:30. Zadowolona tą wieścią wróciłam do pokoju. Postanowiłam trochę go posprzątać, choć wcale nie był brudny... Po prostu lubię mieć porządek.
Kiedy skończyłam do pokoju wszedł Subaru... Jego odwiedziny mnie nieco zdziwiły. Jeszczę nie mielismy okazji porozmawiać... No z wyjatkiem, kiedy chodziło o Shu.
- Coś się stało Subaru?
- Pomyślałem, że skoro już będziesz należeć do naszej rodziny... To muszę cię zaakceptować...
- Yhmm... - nie do końca wiedziałam o co mu chodzi
- Wiesz za zwyczaj odpedzam od siebie innych, ale to dlatego, że....
- Subaru jeśli nie chcesz o tym mówić to nie mów... Wcale nie mam ci tego za złe - uśmiechnęłam się
- Czyli, między nami jest ok?
-Jasne
Chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił. Nie spodziewalam się po nim tego. Stałam jak słup, ale kiedy się otrząsłam odwzajemniłam uścisk. Subaru schował twarz w moich włosach. Było miło...
- Nigdy nikogo nie przytuliłam... - wyszeptał i miał coś dodać, ale przerwał mu głos największego zboczeńca...
- Obiad gotowy gołąbeczki - zachichotał - Shu nie będzie zadowolony, że jego nazeczona go zdradza
- To nie było tak! - powiedziałam, ale kapelusznika i Subaru już nie było. No nie. Nie, nie, nie on nie powie o tym Shu... To był tylko przytulas, ale znając Laito... Kurdę muszę szybko zejść do jadalni.
Kiedy byłam blisko nie słyszałam żadnych krzyków... Żadnych rozmów... W jadalni byli wszyscy. Może Laito nic nie powiedział. Odetchnęłam i wzrok wszystkich oprócz blondyna ze słuchawkami w uszach, który miał zamknięte oczy
- No Shu, powiesz jej coś? - zapytał czerwono włosy
- To nie było tak! - krzyknął Subaru i już miał rozwalić stół, ale naszczęście powstrzymał go Reiji
- Nic nie powiem. Decyzję może zmienić. Ma jeszczę dwa dni do końca tygodnia... - powiedział znudzonym głosem Shu.
Nie wiem dlaczego, ale czułam się winna. Do tego jeszczę jego słowa mówiące o zmianie decyzji. Tylko, że ja nie chce jej zmieniać.
- Shu ja...
- Ucisz się kobieto... Potem mi powiesz.
No i na tym się skończyło. Obiad zjadlam z apetytem, był naprawdę pyszny. Nie obeszło się bez kłótni trojaczków o ostatniego kurczaka którego ostatecznie zdobył Subaru. Ich miny były tak śmieszne, że nawet poważny Reiji się uśmiechnął.
Po obiedzie pogoda polepszyła się. Dlatego postanowiłam się gdzieś przejść, ale nie chciałam iść sama. Postanowiłam poprosić o to Shu... W końcu muszę mu wyjaśnić o co chodziło z najmłodszym bratem.
Szliśmy obok siebie delikatnie ocierając się ramionami. Chciałam aby mnię teraz objął, albo złapał za dłoń... Kiedy wyszliśmy poza mury rezydencji Shu spojrzał na mnie i złączył nasze dłonie. Poczulam te delikatne ciepło od nich bijące. Mimowolnie uśmiechnęłam się i spojrzałam w górę. Patrzyliśmy sobię w oczy. Wszystko byłoby idelanie gdyby nie fakt, że czasem m pecha... Idąc i patrząc w jego niebieskie oczy nie zauważyłam wystajacego korzenia wielkiego buku.... Gdyby nie Shu, który mnie złapał... Uderzyłabym mordą w glebę i na spotkanie w królestwie demonów poszła bym ze zdartym nosem... Brawo ja
- Co za niezdara- mruknął
-Oto całą ja- zaśmiałam się i doprowadziłam do porządku
- O co chodziło z Subaru? - zapytał i odwrócił ode mnie wzrok
- O nic takiego... Poprostu mnie przytulił po tym jak wyjaśniliśmy coś sobię
-Co? - zapytał jakby od nie chcenia
- Jego niechęć do mnie... Laito wszedł w złym momencie i dodał coś od siebie- wytłumaczyłam
- Jeśli mnie zdradzisz... - zaczął - to nigdy się mnie nie pozbędziesz... - dokończył i spojrzał na mnie.
Po chwili nachylił się nade mną i przybliżył swoja twarz do mojej...
- Jesteś moja- syknął mi do ucha i ugryzł w szyję. Poczułam ból, ale wytrzymałam go. Kiedy chłopak się napił zaczął robić mi malinki, a nastepnie namietnie pocałował. Oddałam pocałunek i kiedy Shu chciał mas rozdzielić, ja objęłam jego szyję i przyciągnęłam do siebie. Szybko i zwinnie zrobiłam mu malinke. Jemu niezbyt się to spodobało, ale mi za to bardzo...
- Niemożliwe... - wyszeptał
- Co?
- Przyciągnęłaś mnie z nadnaturalną siłą... Do tego twoje oczy zmieniły kolor na czerwony...
Shu westchnął
- Czyli to prawda...? Jestem córką demona...
- Tak... Widocznie potrzebowałaś bodźca.
- Opowiesz mi coś o nim?
-Hmmm... Dobra- powiedział zrezygnowany i usiadł na kamieniu.
Ja kucnelam obok niego i oparłam łokcie na jego udach.
-Nazywa on się Sebastian Michaelis ( Kuroshitsuji... Tak wiem) zdobył on tron po zabiciu poprzedniego władcy. Oprucz ciebie ma jeszcze syna Rem'a. On chyba jest przewodniczącym w naszej szkole... Co do jego żony... Umarła podczas 2 urodzin Rem'a, dzień po twoim zaginięciu, albo oddaniu... Tyle wiem
- Dobre i to . Dziękuję Shu - uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
Po spacerowaliśmy jeszcze trochę. Było nam ze sobą dobrze. Razem śpiewaliśmy niektóre wersy piosenek. Tak Shu dał mi jedną i dzieki temu mogłam ponieść się melodii. Chciałam go nawet przekonać do tanca, ale niestety odmawiał. Mimo to z nim się nie nudziłam.
***
Po kolacji zaczęłam szykować się do wyjazdu . Ubrałam się długa wiktoriańską suknię w kolorze nieba, a włosy spięłam w koka. Wyglądałam jak to mówili bracia... Jak księżniczka. Wszyscy mieli na sobie eleganckie garnitury. Najbardziej spodobała mi się reakcja Shu... Patrzył na mnie jak na anioła... Co jest teraz śmieszne gdyż moim ojcem może być demon.
Kiedy siedzieliśmy w limuzynie ciagle się wkręciłam, a moja twarz wyrażała strach. Co jeśli oni mnie nie chcieli, jeśli specjalnie mnie oddali. Nie mam nic do Artura, kocham go jak ojca, ale...
- Wszystko będzie dobrze Chichinaschi- pocieszył mnie Ayato i objął ramieniem. Shu prychnął i w mgnieniu oka posadził sobie na kolanach. Całe szczęście, że nikt tego nie skomentował. Nawet Laito, który teraz wydawał się jak by martwił się o coś...
- Jesteśmy. Starajcie się nie narobić wstydu... Inaczej Ta osoba się na nas wkurzy... -Rzekł Reiji i wyszedł z limuzyny.
To jes właśnie ten czas. Czas poznać prawdę o sobię. Czy to naprawdę moja rodzina? Czy naprawdę mam starszego brata? Czy mnie oddali, albo stracili przez porwanie? I czy jestem demonem... Odpowiedź znajdę w tym wielkim zamku, którego bramy zaraz przekroczę z szustką wampirów. Byłam zdenerwowana... Lecz kiedy poczułam dłoń obejmująca mnie w talii, trochę sie uspokoiłam. Shu zawsze tak na mnie działa.
Kiedy wrota otworzyły się... Poczułam coś dziwnego... Uczucie bezpieczenstwa.
- No proszę... Bracia Sakamaki. Ojciec juz czeka...

|DL| Shu Sakamaki King of Vampire - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz