13

1.7K 132 4
                                    

Obudziłam  się  z okropnym bólem  głowy.  Spojrzałam w strone okna,  które  było  zasłonięte  granatowymi zasłonami.  W pokoju panował  półmrok. 
Kiedy przeglądałam sie w lustrze po ubraniu się i porannej toalecie,  ujrzałam na swej szyi dużo śladów po ugryzieniach i trzy malinki w okolicach biustu.  W głowie zaczęły odtwarzać się  sceny z wczoraj.  Shu jeszcze nigdy nie był  taki agresywny... Przynajmniej dla mnie.  Kiedy mnie kąsił czułam podniecenie i rozkosz,  a teraz czułam ból. 
Kiedy zeszłam na śniadanie  poczułam  ma sobie wzrok wszystkich.  Usiadłam  na swoim miejscu bez żadnego powitania.  Nie spojrzałam  na Shu,  chciałam  mu tym pokazać,  że  zrobił  źle. 
W trakcie posiłku Reiji odezwał  się...
- Jesteś  z siebie zadowolony? - zapytał  z przymknietymi powiekami.
Trojaczki i Subaru spojrzeli na niego dziwnie... Zaczaiłam,  że  skierował  to pytanie do starszego brata... Tylko czy to chodziło o tamten wieczór?  I skąd on wiedział?.  Już  chciałam o to zapytać ciemno włosego,  ale przerwał  mi odgłos łamanego wiedelca i odsunięcia krzesła.  Spojrzałam na blondyna,  który  był sprawcą  calej afery. 
-Zamknij się  Reiji- warknął
- Myślałem, że  ją  kochasz?
- Kogo kocha?  Ja i Teddy chcemy wiedzieć!
Z niedowierzaniem wszystcy spojrzeliśmy na Kanato.  To chyba było jasne,  że  chodzi o mnie!
Shu wykorzystał  naszą  nieuwagę  i zaczął iść do wyjścia.
Nagle obok niego pojawił się  Reiji i złapał go ża  swetr.  Byłam  zaskoczona,  tak jak i reszta zachowaniem okularnika...
- Co to za maniery- prychnął - powinieneś  ją przeprosić.
Kiedy wypowiedział te słowa  poczułam ,że  ma rację. Należały mi się  przeprosiny od Shu,  ale nie musiał  z tego robić  takiej afery.  Ayato,  Laito,  Kanato i Subaru patrzyli to na nich to na mnie. 
Kiedy oderwałam wzrok od dwójki najstarszych braci, usłyszałam  huk i zbicie czegoś szklanego...
Spojrzałam w tamtą  stronę . Podniosłam swoją dłoń do ust.  Na podłodze leżał  Reiji,  który opierał się o komodę z zastawa stołową.  Z jego nosa leciała  krew... Jego krew.  Bez zastanowienia podleciałam do niego z serwetką.  Kucnęłam przy nim i delikatnie przyłożyłam  materiał  do jego nosa.  Reiji sam przytrzymał  materiał,  a ja w tym czasie postanowiłam wygarnąć  Shu...
-Jak mogłeś?!!
- Należało  mu się...
- To tobie się  należy!
-Madeline, to nic nie da...
- Reiji nie teraz...  Zadowolony?
- Tak i to bardzo!
Nie wytrzymałam... Moja reka sama zacisnęła  się  w pięść  i walnęła prawego sierpowego blondynowi. Reka mnie okropnie zabolała. Wampiry są  znacznie twardsze od demonów  czy innych istot... Chłopak skrzywił się  tylko i spojrzał  na  mnie...  Przez niego sama sobie złamałam rękę.
Bracia podbiegli do mnie.  Reiji rzucił  się  na Shu.  Mimo bólu  nadgarstka,  zaczęłam ich rozdzielać. 
- Przestańcie! - krzyczałam
-Mess,  to nic nie da- stwierdził  Subaru
-Zachowujecie się  jak dzieci!  Mam juz dość.  Przestancie!!!
Przestali.  Shu lala sie krew z łuku lewej brwi i jego dolnej wargi na swoich knykciach miał  krew.  Reiji wciąż  miał  zakrwawiny nos i doszedł do tego wielki siniak na żuchwie.  Gdyby był czlowiekiem nie miał by zębów.
Byłam na nich wściekła... Mordowalam ich spojrzeniem. 
- Wybacz Madeline... - powiedział  cicho Reiji ze smutnym wzrokiem i natychmiastowo teleportował się.  Bylo mi go żal.  To przeze mnie jest teraz w takim stanie. Czułam  się  wnna.
- Shu... Niechętnie  to robie,  ale przyznaję  rację  okularnikowi- przyznał  Ayato zaciskając pięści.
- Leleczka nie powinna być  tak traktowana... Nie doceniasz skarbu jakim jest ona- powiedział  Laito wychodząc.  Za nim poszła  cala reszta.
- Myślałem  ,że  jest dla ciebie nie tylko pożywieniem... - dodał  na odchodne Subaru.
Kiedy zostaliśmy  sami,  nasze spojrzenia unikały się wzajemnie.  Kiedy chciałam  już  wychodzić  Shu zatrzymał  mnie zimnymi słowami..
-Idziesz do niego?
-Do Reijiego?  Tak idę.  Przeprosić  go i opatrzeć jego rany.  Przy okazji wezme coś  na ten złamany  nadgarstek- syknęłam w jego  stronę  i wyszłam  zostawiając  go samego.
                                ***
- Przepraszam Reiji- wyszeptalam,  kiedy opatrywałam nos wampira
-To nic... Zagoi się  za parę  godzin...
-Za Shu też - dodałam
Wampir prychnął glosniej wyrażając swą pogardę  do swojego starszego brata.
- Jego zachowanie było  karygodne.  Nie powinien cie tak potraktować...
Reiji chwycił  mnie za podbródek i podniósł mi głowę.  Patrzelosmy sobię  w oczy... Dopiero teraz zauważyłam dziwny błysk w jego oczach...
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Dla ciebie...
- Nie musiałeś... W końcu  jestem ofiarną  narzeczoną... - westchnęłam
- Nie jesteś  tylko narzeczoną... Jesteś  kimś więcej
-Reiji, ja... Nie mogę,  ja już  wybrałam  go
- Wiem!  Powinnaś  wybrać  mnie!  Jestem od niego lepszy,  mądrzejszy. Miałbym więcej  do zaoferowania...
- Przestań  proszę... Muszę  iść.Jutro szkoła
- Do zobaczenia Madeline
                                   ***
Po nadrobieniu  zaległości  w zeszytach,  poszłam  na obiad.  Miejsce Shu było  puste,  ale sama się  temu nie dziwię.  Podczas posiłku trojaczki dla rozluźnienia atmosfery zapoczątkowali  wojne na jedzenie.  Kiedy z nienacka dostałam  kotletem w twarz,  zpowagą nabrałam  w rękę  trochę  surówki i rzuciłam w śmiejacego sie ze mnie Ayato.
Wtedy zaczęła  się  prawdziwa wojna.  Dawno się  tak nie śmiałam.  Nawet Reiji do nas dołączył. 
                                    ***
Przez reszte dnia unikałam Shu... Kiedy go widziałam  na horyzoncie od razu szłam w przeciwną stronę.  Cały  dzień  ogólne  spędziłam  z pozostałą piątką.  Opowiedziałam im o tym co robiłam  podczas mojej nieobecności...  Reiji był  ze mnie dumny.  Chciał,  abym go pod szkoliła w językach obcych i nauczyła  podctaw run.  Zgodziłam  się.

|DL| Shu Sakamaki King of Vampire - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz