Im bardziej zbliżały się święta, tym bardziej Lily denerwowała się, żeby wszystko było idealne. To były w końcu jej pierwsze wspólne święta z Liamem. Ostatnio między nimi narodził się jakiś dziwny chłód i sama nie wiedziała dlaczego. Miała nadzieję, że w święta się to zmieni. Pierwszego dnia świąt mieli jechać do rodziców chłopaka. Liam chciał im oficjalnie przedstawić Lily. Drugi dzień mieli spędzić tylko we dwoje. Dziewczyna właśnie wróciła i rozpakowywała zakupy. Przyszedł do niej Liam.
-Ile ty tego kupiłaś.
-Tyle ile trzeba Liam. Upiekę jeszcze ciasto, mam przepis od Quinn i zawieziemy do twoich rodziców.
-No dobrze.
-O ile mi wyjdzie.
-Kotku tobie to na pewno wyjdzie.
-Ale mi słodzisz.
-Prawdę mówię.
Liam pomagał jej rozpakowywać zakupy.
-Lily bo w sumie może dzień po świętach spotkalibyśmy się z Harrym, Quinn i Abi??
-No nie mam nic przeciwko, możemy ich zaprosić.
-Okej, to dam im znać.
-Spoko.
Liam patrzył cały czas na Lily.
-Liam coś nie tak?
-Nie, wszystko okej...
-Wyglądasz jakbyś chciał mi coś powiedzieć.
-Po prostu bardzo cię kocham wiesz?-pocałował ją.
Lily była zaskoczona i jakoś dziwnie miała wrażenie, że to wcale nie o to chodzi Liamowi.
Dzisiaj do Londynu przylatywała Quinn razem z Abigail. Dziewczynka już nie mogła się doczekać. Ledwo wysiedziała w samolocie. Harry czekał już na obie. Dookoła roiło się od fanów i paparazzi, dlatego wziął ze sobą ochroniarza. W końcu zobaczył je idące w jego stronę.
-Tata!-krzyknęła Abigail i podbiegła niezdarnie do Harrego.
-No cześć królewno-wziął ją na ręce.
-Hej Harry-przywitała się Quinn.
-Hej kochanie-pocałował ją.
-Co to za światełka?-zapytała Abigail.
-Robią nam zdjęcia-wytłumaczył jej Harry.
-Czemu?
-Bo tata jest sławny wiesz?-powiedziała Quinn.
-Kuje mnie w oczka-wtuliła swoją twarz w Harrego.
-Już idziemy do auta.
Z pomocą ochroniarza dostali się do auta.
-Już możesz otworzyć oczka-powiedział Harry.
Dziewczynka przetarła oczy.
-Kupimy ci takie super okulary przeciwsłoneczne jak ma tata co?
-Taaak!
-Dobrze, a teraz pojedziemy coś zjeść.
Lily patrzyła na upieczone przez siebie ciasto.
-Liam myślisz, że będzie dobre?
-Będzie, pakuj je i jedziemy.
-Ale...na pewno?
-Na pewno kotku-pocałował ją w czoło i poszedł do auta.
Lily wzięła ciasto i także poszła. Bardzo denerwowała się co powiedzą na nią rodzice Liama. Czuła, że nie uniknie porównań do Quinn.
-Liam...myślisz, że mnie polubią.
-No na pewno.
-Bo twoi rodzice tak ubóstwiali Quinn...
-Ale teraz uwierz mi, że zmienili zdanie.
-No dobrze...
W końcu dojechali na miejsce. Weszli do środka.
-Mamo, tato, to jest Lily. Lily, to moi rodzice.
-Dzień dobry, upiekłam ciasto-uśmiechnęła się.
-Nie trzeba było-Karen uśmiechnęła się i od razu wzięła ciasto do kuchni, żeby je pokroić.
Ojciec dziewczyny pozwolił im się rozebrać i zaprowadził ich do jadalni.
-Siadajcie, napijecie się czegoś? Może herbaty?
-Chętnie-powiedział Liam.
-Ja też poproszę.
Kiedy w końcu zaczęli jeść obiad, przez chwilę panowała niezręczna cisza.
-To w sumie...jak się poznaliście?-zapytała w końcu matka chłopaka.
-Znaliśmy się już wcześniej, Lily jest przyjaciółką Quinn, a spotkaliśmy się przypadkowo na lotnisku.
-Mhm...-kobieta nie była zadowolona, słysząc że Lily jest koleżanką Quinn.
-Ale Lily jest wyjątkowa, mam nadzieję, że się dogadacie, jest jedyna w swoim rodzaju.
-O Quinn mówiłeś podobnie...to przyniosę deser-kobieta wyszła.
Lily spojrzała przerażona na Liama, ale ten trochę rozluźnił ją swoim promiennym jak zwykle uśmiechem.
-Nie przejmuj się tymi porównaniami do Quinn-odezwał się do Lily ojciec Liama.-Żona bardzo przeżyła ta całą sytuację.
-Rozumiem, nic nie szkodzi.
-Hej mamo-Harry od razu przytulił się do swojej mamy.
-Hej synku. Wchodźcie, Gemma ze swoim chłopakiem już są.
Harry wziął Quinn i przestraszoną Abigail do jadalni.
-Hej wszystkim, to jest moja dziewczyna Quinn i nasza córka Abigail.
Wszyscy przywitali je bardzo miło. Harry już uprzedził ich wcześniej o tym, że ma córkę, więc oszczędzili sobie pytań na ten temat. Abigail nie odstępowała początkowo Quinn na krok. Dopiero po posiłku, kiedy zaczęła otwierać pierwsze prezenty, trochę się rozluźniła. Dogadała się od razu ze wszystkimi domownikami. Quinn nadal natomiast była bardzo zdenerwowana. Widziała jak patrzy na nią matka Harrego, jak na intruza i trochę się tak teraz czuła. Poszła pomóc jej posprzątać, żeby przełamać lody.
-Wszystko było bardzo pyszne-powiedziała Quinn.
-To dobrze, że ci smakowało.
-Dziękujemy razem z Abigail za zaproszenie.
-Nie ma za co, ale rozumiesz jakie to było dla nas zaskoczenie.
-Rozumiem...
-Nagle pojawiasz się w życiu mojego syna...
-Ja...wiem...
-Pytanie dlaczego teraz?
-Coś pani sugeruje?
-Sugeruję, że mój syn nie będzie cię utrzymywał jak ten biedak Liam robił.
-Ale ja pracuję i...
-Kto będzie kolejny co?
-Słucham?
-Mam cię na oku, pamiętaj-kobieta wyszła.
Liam i Lily wracali własnie do domu.
-Twoja mama mnie nie lubi.
-Przyzwyczai się kochanie.
-Jasne...
-Lily, ale mój tata cię uwielbia.
-No chociaż ktoś...
Dojechali na miejsce i wysiedli z auta.
-Lily o co chodzi?-zapytał otwierając drzwi.
-Oni woleli Quinn.
-Nie przesadzaj, ciebie widzieli dopiero raz.
-A ty pewnie też byś wolał Quinn-weszła do środka.
-Co?-wszedł za nią i zamknął drzwi.
-To co słyszysz, odkąd była tutaj z Abi zachowujesz się dziwnie, pewnie chciałbyś być z nią, a nie ze mną i się nie dziwię!-popłakała się.
-Kochanie...-przytulił ją.-Kocham tylko ciebie, nie chciałbym być z Quinn.
-Byłeś zawiedziony, że Abigail to nie twoja córka.
-Nie byłem, po prostu sam nie wiedziałem jak zareagować, ale jesteś dla mnie najważniejsza.
-Jasne...
-Chodź do salonu.
Oboje zdjęli kurtki i poszli do salonu. Liam usiadł przy pianinie i zaczął grać "Baby it's cold outside".
-No Lily nasz tekst, ty zaczynasz.
-Co?
-No śpiewaj kotku.
Lily zawstydziła się.
-Ja...nie umiem.
-No kochanie...
-Dobra, to zacznij od początku.
Liam zaczął grać od początku, a Lily zaczęła śpiewać. Chłopak się do niej dołączył. Na dworze zaczął tymczasem powoli padać śnieg.
Quinn tymczasem właśnie poszła do sypialni.
-Abi śpi.
-No to teraz jesteś moja.
-Tak...
-Kochanie jakoś nie masz humoru.
-Przepraszam-usiadła obok niego na łóżku.
-Coś się stało?
-Twoja mama myśli, że jestem z tobą dla pieniędzy.
-Co?
-Powiedziała mi to w kuchni...
-Ona...bardzo się o mnie martwi po prostu wiesz?
-Ta...
-Porozmawiam z nią.
-Lepiej nie, będzie, że ci skarżę na nią.
-No dobrze, ale na pewno?
-Tak.
-Jakby co to w razie czego mów.
-Pomyślmy o czymś przyjemniejszym.
-A chętnie.
-To co, będziesz moim Mikołajem?
-Liczyłem, że zadasz to pytanie-Harry wyjął z szuflady czapkę Mikołaja.-Ho ho ho! Byłaś grzeczna w tym roku?
-No Mikołaju, możesz sprawdzić.
-A to chętnie sprawdzę.
Matka Harrego, Anne zadzwoniła jeszcze tego samego wieczoru do matki Liama, Karen.
-Przyprowadził ją tu, ja nie wiem co on w niej widzi.
-A Liam za to sprowadził jakąś jej koleżankę do nas na święta.
-Dobra my jako ich matki musimy im pomóc.
-Pomożemy im dokonać odpowiedniego wyboru.
-Oj tak. Musimy się spotkać i wszystko ustalić, musimy coś z tym zrobić!
-I to jak najszybciej.
![](https://img.wattpad.com/cover/100547971-288-k714675.jpg)
CZYTASZ
Biała Pościel / Harry Styles, Liam Payne
FanfictionLiam, Harry, Niall i Louis to najlepsi przyjaciele tworzący największy boysband na świecie. Ich przyjaźń, a szczególnie ta Liama i Harrego zostaje wystawiona na próbę, kiedy po przerwie w działalności Liam przedstawia chłopakom swoją nową dziewczynę...