Rozdział 1

1.4K 72 47
                                    




Wysiadłem z taksówki, pozostawiając w niej ostatnie drobne jakie miałem w portfelu. Był wieczór, a pogoda nie sprzyjała. Burzliwe niebo zsyłało na ziemię miliony drobnych kropel, które wściekle uderzały o asfalt i atakowały biednych przechodniów, którzy biegali w popłochu w celu odnalezienia schronienia. Czułem ich orzeźwiające zimno, gdy ciurkiem spływały po moich włosach, twarzy oraz zmarzniętych dłoniach, które włożyłem do kieszeni czarnego płaszcza, aby zapewnić im choć odrobinę ciepła. Poruszyłem delikatnie palcami, z kolei zaciskając je w pięść. Wypuszczając powietrze z płuc, omiotłem wzrokiem rozpostarty przede mną gmach pięciogwiazdkowego hotelu. 

To już ostatnia noc, którą spędzę w tym miejscu. Ostatnia noc, kiedy będę spać w nieswojej pościeli pozbawiony jej ciepła, którego nie było mi dane już więcej zaznać. Ilekroć otwierałem oczy uświadamiałem sobie jak wiele straciłem. Zdawałoby się, że szaleję na myśl o tym, że mógłbym wrócić i zastać ją w ramionach innego mężczyzny. Ten obraz przed moimi oczami sprawiał, że czułem ogarniającą mnie złość oraz rezygnację, gdyż nigdy nie miałem okazji powiedzieć, jak bardzo ją kocham. Wszystkie gesty, wymijające zlepki słów, przypadkowe muśnięcia dłoni albo ud, były niewystarczające, by wyrazić jak wiele dla mnie znaczy. Bez niej wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Wschód słońca i jego zachód straciły na swoim unikalnym pięknie, gdy nie mogłem podziwiać ich razem z nią, a każda codzienna czynność owiana była monochromem. Odkąd zabrakło jej u mego boku, wszystko było płaskie i nijakie. Tęskniłem za jej uśmiechem, który rozświetlał nawet najbardziej pochmurny dzień oraz widokiem iskrzących, szarych oczu niby najjaśniejsze gwiazdy na niebie, które wpatrywały się we mnie z zafascynowaniem niczym w idealny obrazek, który w rzeczywistości był karykaturą. 

Ruszyłem przed siebie idealnie wybrukowanym chodnikiem, w którym tkwiły lampy tworzące drogę do hotelu. Ich światło wskazywało odpowiednią ścieżkę. Najlepszą w momencie, w którym przyjmowałem na siebie każdą, choćby najmniejszą kropelkę deszczu. Otworzyłem drzwi, odsuwając się szybko w bok, gdy szybkim krokiem przemknęła obok mnie jakaś nastoletnia dziewczyna, trzymająca kurczowo płachty swojego płaszcza. Wyglądała na zapłakaną, lecz nie było to moją sprawą, więc nie zamierzałem jej zatrzymywać.

Wszedłem do środka, rozglądając się po dobrze oświetlonym przez kinkiety pomieszczeniu, w którego centrum znajdowała się recepcja oblegana ze wszystkich stron przez przemoczonych do szpiku kości ludzi w różnorodnym wieku. Od studentów po osoby starsze. Odsunąłem się na bok i przestępując z nogi na nogę, czekałem, aż każdy odejdzie w swoją stronę, abym nie był zmuszony przepychać się pomiędzy nimi. Nie cierpiałem tłoku. Przytłaczał mnie do granic możliwości, a także sprawiał, że czułem się nieswojo. Bardzo ceniłem sobie przestrzeń osobistą, która nie powinna zostać naruszona przez byle kogo. Dlatego zawsze unikałem jakiegokolwiek kontaktu z tłumem nieznanych mi osób, jeżeli nie było to konieczne. Wiadomo, że w niektórych sytuacjach było to nieuniknione, jednak na szczęście obecna nie była jedną z nich. Założyłem ręce na klatce piersiowej wbijając wzrok w gustowną kamienną płytę zdobioną złotymi pęknięciami. Nieprzeciętna i niezwykle elegancka, idealnie pasująca do grubych, marmurowych kolumn, ale zapewne do najtańszych nie należała. Wszystko, co znajdowało się w tym pomieszczeniu niską ceną nie grzeszyło. 

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - spytała uprzejmie recepcjonistka, gdy po dłuższym czasie stanąłem z nią twarzą w twarz. Młoda, prawdopodobnie świeżo po studiach, z brązowymi włosami upiętymi do góry, co podkreślało jej idealnie zarysowaną szczękę. Ubrana była w czarno-biały uniform, który pomimo dopasowania do jej ciała, nie miał czego podkreślać.

- Dzień dobry. Chciałbym spytać czy znalazłby się jakiś wolny pokój jednoosobowy? - odparłem, nawiązując z nią kontakt wzrokowy. Ciemne oczy przeniknięte pustką. Jej twarz nie zdradzała wiele, nie widziałem na niej nawet nieznacznych przejawów negatywnych emocji, lecz jej spojrzenie mówiło znacznie więcej niż powinno. Elegancka prezencja, ciepły uśmiech oraz serdeczny ton, jednak w jej oczach tkwiło wszystko, co nieskalane sztucznością.

Utracona NamiętnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz