Nazajutrz postanowiłem odwiedzić moje dawne miejsce pracy, aby ponownie ubiegać się o posadę w nim. Stwierdziłem, że nie będzie to trudne, albowiem odkąd sięgam pamięcią zawsze uznawany byłem za jednego z najlepszych i najbardziej sumiennych pracowników. Otoczenie co prawda nie pałało do mnie sympatią, jednak wszystkie swoje obowiązki wykonywałem bez zarzutu. Każda czynność powinna zostać wykonana w perfekcyjny sposób. Jeżeli podejmujemy się jakiegokolwiek zadania, jego realizacja powinna być jak najbliższa ideałowi. Dlatego jako pracownik działu reklamy dawałem z siebie jak najwięcej, wykazując się zmysłem estetyki, znajomością sztuczek manipulacyjnych oraz kreatywnością na najwyższym poziomie. Nie można było mi niczego zarzucić. Moja praca nie podlegała żadnej krytyce osób trzecich. Jedynie ja bywałem wobec niej krytyczny, bowiem wymagałem od siebie wyłącznie doskonałości.Zanim jednak moja stopa przekroczyła próg redakcji, wstąpiłem do pobliskiej piekarni, aby kupić świeże pieczywo, które zrekompensowałoby mi brak śniadania. Jego intensywny zapach, mile łechcący moje nozdrza, unosił się w powietrzu i sprawiał, że domagający się jedzenia żołądek zaczynał dochodzić do głosu, co usłyszała nastoletnia dziewczyna stojąca przede mną. Odgarniając swoje długie, intensywnie bordowe włosy, odwróciła twarz w moją stronę. Zatrzepotała swoimi długimi rzęsami, a kąciki jej bladych ust poszybowały ku górze.
- Mój żołądek też się tak odzywa, ale najczęściej na historii, ponieważ jest to moja ostatnia lekcja, a rzadko biorę ze sobą jedzenie do szkoły - zagadnęła przyjaznym tonem, najwyraźniej chcąc w ten sposób umilić sobie czas stania w kolejce. Prawdę mówiąc nie miałem ochoty z nią rozmawiać.
- Dlaczego? - spytałem, choć niewiele mnie to interesowało. Kultura nakazywała udzielić jej odpowiedzi. W przeciwnym razie zostałbym uznany za niewychowanego chama.
- Niech sam pan zobaczy. - Chwyciła palcami skórę dolnych partii swojego płaskiego brzucha, próbując udowodnić mi, że było tam znacznie więcej tłuszczu niż powinno. Zerknąłem niechętnie, uznając, że dziewczyna bredziła od rzeczy, całkowicie mijając się z prawdą. W rzeczywistości była chuda do tego stopnia, że było to aż odtrącające.
Przewróciłem oczami, wstrzymując się od jakichkolwiek komentarzy. Przestąpiłem z nogi na nogę i zakładając ręce na klatce piersiowej, omiotłem wzrokiem pomieszczenie. Nie było w nim nic nadzwyczajnego. Ściany pokryte były intensywnie żółtą farbą, a gdzieniegdzie wisiały na nich dyplomy oświadczające, że była to najlepsza piekarnia w mieście. Nawet przez chwilę nie zwątpiłem w tę tezę. Chociaż nie można było uznać mnie za stałego klienta, to czasem zdarzało mi się, tak jak dziś, kupować tam pieczywo przed pracą. Ani razu nie doznałem rozczarowania, gdyż zawsze było świeże i bardzo smaczne.
- Niech ta kobieta się ruszy, bo nie zdążę - usłyszałem jak czerwonowłosa dziewczyna mruczy pod nosem, szurając podeszwą czarnych trampków o wykafelkowaną podłogę.
- Dokąd się tak spieszysz? - spytałem beznamiętnie, wlepiając w nią swoje niebieskie tęczówki.
- Muszę kupić trochę pieczywa dla mamy, która obecnie leży w szpitalu. Słabo ją tam karmią, więc chciałabym zrobić jej tę przyjemność, ale obawiam się, że w tym tempie nie zdążę na autobus, który mam za... - wyciągnęła telefon z tylnej kieszeni jeansów, po czym sprawdziła godzinę na wyświetlaczu - 5 minut. Niestety następny będę mieć dopiero za półtorej godziny. - Spuściła wzrok, zarazem chowając komórkę tam, skąd ją wyciągnęła.
Spojrzałem na rozciągający się przed nią sznureczek czwórki ludzi, a następnie na ślimacze ruchy starszej kobiety stojącej za kasą. Zaistniała sytuacja wróżyła, że nastolatka będzie zmuszona czekać na przyjazd następnego autobusu. Stwierdzając, że byłoby to wyłącznie marnotrawstwem cennego czasu, bezzwłocznie wepchnąłem się przed nastoletniego chłopaka, który stał na samym przodzie kolejki. W ten sposób spotkałem się z dezaprobatą ze strony wszystkich czekających osób, lecz miałem to w głębokim poważaniu.
CZYTASZ
Utracona Namiętność
RomanceLisa Clavel i Leo Blanc byli współpracownikami, których łączyło nie tylko wspólne miejsce pracy, ale również ogromne przywiązanie i nieodparta namiętność, której usiłowali nie dopuszczać do głosu. Pomimo tego ich perypetie miały swój koniec zaraz po...