Rozdział 2

1K 50 14
                                    


Rozwarłam powoli znużone snem powieki, kiedy tylko poczułam na swojej twarzy pierwsze promienie światła przebijające się przez niewielką szparę pomiędzy zasłonami. Jeden po drugim wpadał do pomieszczenia, oświetlając moją wychudzoną sylwetkę. Mrucząc niewyraźnie pod nosem, przewróciłam się na drugi bok, tym samym wtulając twarz w poduszkę przesiąkniętą zapachem wanilii z nutką mięty.

Była nim naznaczona, nieważne ile razy bym ją wyprała albo skazała na tkwienie w najgłębszym zakamarku szafy. Permanentnie skalana śladami pozostawionymi przez niego, podobnie jak moja nieszczęsna pamięć, na której dnie wciąż wyryte było jego imię. Chociaż myśli o nim wydawały się być wyblakłym mirażem, to wciąż mąciły w mojej głowie, najczęściej obierając najmniej odpowiedni moment, aby zaatakować. Czułam ogromną niemoc wobec tego, nawet jeśli próbowałam odeprzeć każde ich uderzenie, nie dając poznać po sobie, że jakiekolwiek wspomnienie jego osoby burzy mój wewnętrzny spokój. Byłam świadoma tego, że muszę w końcu doszczętnie wyzbyć się wszystkiego co z nim związane. Najkorzystniejsze było zapomnienie, nie wracanie do minionych chwil. Zwłaszcza w tym momencie mojego życia, kiedy nareszcie zdawałoby się, że wyszłam na prostą. Nie powinnam niszczyć teraźniejszości, wyłącznie ze względu na przeszłość, będącą niczym ciężka kula u nogi, która nie pozwalała wykonać swobodnego kroku naprzód.

Z zadumy wyrwał mnie odgłos porannego narzędzia tortur. Jęknąwszy z niezadowoleniem, oderwałam twarz od niezwykle miękkiej poduszki, z kolei zwracając ją w stronę, z której dobiegał dźwięk dzwonka. Wyciągnęłam dłoń, aby pochwycić swój nieszczęsny telefon i wyłączyć tę strasznie irytującą melodyjkę. Na wyświetlaczu widniała godzina 7:00, co oznaczało, że miałam godzinę, aby przyszykować się do pracy. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i powolnym krokiem ruszyłam do łazienki, po drodze rozpinając pierwsze guziki koszuli nocnej, która jeszcze przed domknięciem drzwi opadła na drewnianą podłogę.

Po szybkim prysznicu, który w pewnym stopniu pomógł mi otrząsnąć się z porannego otumanienia i dopięciu ostatnich guzików delikatnej, białej koszuli zdobionej u szyi przez czarny kołnierzyk, wystarczyło już tylko doprowadzić do ładu włosy, które po wysuszeniu przypominały ptasie gniazdo. Chwyciłam prostownicę, którą miałam pod ręką oraz nastawiłam ją na 190 stopni. Czekając, aż rozgrzeje się do wybranej temperatury, wspięłam się na palce, aby dosięgnąć jedwabiu w sprayu, który znajdował się na najwyższej półce. Nie wiedziałam dlaczego zawsze go tam zostawiałam. Prawdopodobnie było to wynikiem przyzwyczajenia. Spryskałam nim swoje rozjaśnione włosy, po czym zaczęłam je prostować, biorąc między palce każde pasmo po kolei, gdyż nie chciałam, by jakiekolwiek zostało pominięte, a następnie żyło własnym życiem.

Po skończonej czynności udałam się do kuchni, gdzie jak zwykle niewiele zastałam w lodówce. Nie było to wynikiem braku pieniędzy, a raczej apetytu oraz faktu, że mój żołądek znacznie się „skurczył" odkąd przeszłam na dietę, zaraz po jego odejściu. O ile dietą można nazwać nagłe odmawianie sobie jakiejkolwiek żywność i pogrążanie się w swoim melancholijnym nastroju. Poza tym nie byłam już odpowiedzialna za moją młodszą siostrę, która na chwilę obecną znajdowała się w ośrodku dla trudnej młodzieży. Dlatego od tamtego czasu jedzenie traktowałam wyłącznie jako środek niezbędny do przeżycia, a nie ulotną przyjemność czy sposób na zabicie stresu. Nie jestem pewna, czy było to dla mnie korzystne, jednak patrząc w lustro nie czułam wyrzutów sumienia czy niechęci wobec własnej osoby. Jedynie czasem zdarzało mi się jej nie poznawać.

Rezygnując z tuczącego śniadania zjadłam wyłącznie płatki musli, które wieki temu utraciły coś niezwykle istotnego – smak, lecz można było się do tego przyzwyczaić. Pustą miskę wrzuciłam do zlewu, przy okazji chwytając w dłoń soczyście czerwone jabłko leżące na kredensie, z kolei wrzucając je do torebki, kiedy tylko przeniosłam się do holu. Ewidentnie prosił się o remont, lecz moje lenistwo nie pozwalało mi niczego z tym zrobić.

Utracona NamiętnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz