Po zakończeniu niepokojącej rozmowy z wyraźnie upitą Lisą, zadzwoniłem do jej przyjaciółki, łudząc się, że ta zdradzi miejsce ich pobytu. Nie dopuszczałem do siebie możliwości, że w tamtej chwili mogłyby być w dwóch różnych miejscach. Zawsze były niczym papużki nierozłączki. I tym razem nie było inaczej. Cornelia pomimo tego, że znajdowała się w niewiele lepszym stanie od Lisy, wyjawiła mi dokładny adres klubu, w którym przebywały. Byłem niemało zaskoczony otrzymaną informacją, ponieważ należał on do największych klubów o najbardziej wątpliwej opinii w całym mieście. Niejedna młoda kobieta po powrocie z tamtego miejsca dowiadywała się, że jest w ciąży. Oczywiście nie wiedziała nawet z kim. Nie potrafiłem uwierzyć w to, że poukładana dziewczyna jaką dawniej znałem, znalazła się właśnie tam. Dodatkowo w stanie upicia, chociaż w przeszłości była zagorzałą przeciwniczką spożywania alkoholu. Zastanawiałem się, kiedy uległo to diametralnej zmianie. Niestety miałem przypuszczenia, że swoim raniącym zachowaniem mogłem się do tego przyczynić.
Ignorując swój pospolity ubiór, sięgnąłem po kluczyki od samochodu i czym prędzej wybiegłem z domu. Jak najszybsze odebranie Lisy stanowiło priorytet. Nie chciałem, by stała jej się krzywda, dlatego nie pozwoliłem sobie na jakąkolwiek zwłokę.
***
Wnętrze klubu przypominało burdel oświetlany przez sztuczne, fioletowo-różowe światło, a jego powierzchnię wypełniał tłum ściśniętych, ocierających się o siebie ludzi w namiętnym rytmie głośnej muzyki, o ile mogłem określić to jej mianem. Wszedłem w głąb nich, wstrzymując oddech przy każdym muśnięciu ich ciał. Czułem się wyjątkowo niekomfortowo i chciałem jak najszybciej się stamtąd wydostać. Z każdą sekundą towarzyszyło mi coraz bardziej uciążliwe odczucie duszności. Na moim czole pojawiały się pierwsze kropelki potu, a głowa stawała się ciężka od grzmiących basów wypełniających cztery ściany pomieszczenia. Ciało przeszywało nieprzyjemne ciepło, którego nie potrafiłem się wyzbyć. Nie byłem w stanie zapanować nad swoimi reakcjami na bliski kontakt fizyczny z obcymi ludźmi. Moja przestrzeń osobista była zanadto naruszona. Niestety musiałem to cierpliwie znosić, aby w końcu odnaleźć wśród tłumu Cornelie, która mogłaby udzielić mi odpowiedzi odnośnie konkretnego miejsca pobytu Lisy. Wyszedłem z założenia, że skoro przyszły tutaj razem, to powinna wiedzieć co się z nią dzieje.
W końcu dostrzegłem ją w towarzystwie dwóch umięśnionych mężczyzn. Tańczyła między nimi, seksownie poruszając swoją zgrabną pupą, natomiast wyraźne wybrzuszenie ich spodni wskazywało na nieprzyzwoite intencje wobec niej. Ignorując ogarniające mnie mdłości na widok ich spoconych, napalonych ciał, przerwałem tę sielankę bez jakichkolwiek skrupułów.
- Gdzie jest Lisa? - przeszedłem od razu do rzeczy, odsuwając na bok jednego z delikwentów.
- Ooooo Leo, super wyglądasz! - wybełkotała, dźgając palcem mogą klatkę piersiową, lecz prędko odsunąłem od siebie jej dłoń.
- Gdzie jest Lisa? - powtórzyłem z naciskiem.
- Nie wiem. – Wzruszyła obojętnie ramionami. – Spytaj się barmana.
Pokręciłem głową z dezaprobatą wobec jej nieodpowiedzialnego oraz ignoranckiego zachowania, jednak szczędząc zbędnych słów, zacząłem przepychać się pomiędzy ludźmi w stronę baru. Po dłuższej chwili dotarłem do niego, wyglądając jakbym właśnie uciekł z dżungli i powrócił do upragnionej cywilizacji.
- Szukam dziewczyny o jasnych, blond włosach opadających na ramiona, szarych oczach, mlecznej karnacji oraz szczupłej sylwetce - wyrzuciłem od razu, podpierając się o prawdopodobnie niedawno wypolerowaną ladę, po czym zmierzyłem go wyczekującym spojrzeniem. Umięśniony mężczyzna odwrócił się w moją stronę, zarazem czyszcząc wnętrze szklanki przy pomocy starej ścierki. Zmarszczył lekko swoje gęste brwi, jakby zastanawiał się, czy powinien udzielić mi jakiejkolwiek odpowiedzi. W końcu jednak odezwał się, a w jego głosie wyczułem wyraźny hiszpański akcent.
CZYTASZ
Utracona Namiętność
RomanceLisa Clavel i Leo Blanc byli współpracownikami, których łączyło nie tylko wspólne miejsce pracy, ale również ogromne przywiązanie i nieodparta namiętność, której usiłowali nie dopuszczać do głosu. Pomimo tego ich perypetie miały swój koniec zaraz po...